57. Propozycja nie do pogardzenia

767 103 86
                                    

Pomysł: Biorę gorący prysznic (hasło z fiszek)


***

Yuuri zamknął za sobą drzwi do mieszkania i wzdrygnął się, próbując strząsnąć z siebie mróz minionego spaceru. Oczywiście kochał Makkachina i nie zamierzał pozbawiać go tych drobnych radości, jakimi były wycieczki z japońskim pańciem po okolicznej dzielnicy, ale jak to też lubił zaznaczać - najlepszą rzeczą w zimowych eskapadach były momenty, kiedy wracało się do domu i mogło się zapomnieć o wszystkich przykrych odmrożeniach.

- Vitya? - zawołał Katski i odwiesił zimową kurtkę na krzesłowieszak, jednocześnie wypatrując narzeczonego. Viktor na pewno był gdzieś w domu, bo to dało się wywnioskować z obecnego przy wejściu płaszcza i półbutów, a sądząc po tym, że w salonie po obu stronach kanapy paliły się lampy, to nawet spodziewał się rychłego powrotu Yuuriego. - Gdzie jesteś?

- W łazience! - Do japońskich uszu dobiegło przytłumione przez odległość oznajmienie, które pochodziło ze wspomnianej części apartamentowca. - Biorę gorący prysznic!

Trzy, dwa, jeden... Ciemne brwi uniosły się na pół czoła, a usta ułożyły się w perfekcyjne kółko, kiedy do Yuuriego dotarł sens ostatniego zdania. Tego kompletnie się nie spodziewał, jakkolwiek nie chodziło oczywiście o sam fakt, że Viktor brał prysznic. Właściwie to każdy miał prawo do brania prysznica ile razy chciał i kiedy tylko chciał, ale jednak...

Yuuri przeszedł przez salon, pogłaskał po łbie umoszczonego na posłaniu Makkachina, zapukał ostrożnie do drzwi łazienki, a kiedy odpowiedziało mu radosne "proszę!", nacisnął klamkę i zajrzał do wnętrza. I faktycznie - od razu czuło się przyjemne ciepło roznoszące się po całym pomieszczeniu, a przez zaparowane szkło kabiny prysznicowej widać było sylwetkę mężczyzny, który samym tylko konturem mógł bez większego problemu uwodzić tłumy ludzi. Długie nogi, smukłe biodra, szerokie plecy i dumnie wyprostowana głowa. Wystarczyło, żeby i Yuuri dość głośno przełknął zalegającą w gardle ślinę.

- Vitya? - zagadnął, a wtedy kabina otworzyła się, a zza drzwi wyjrzała głowa narzeczonego, pozostawiając za szkłem całą resztę apetycznego ciała.

- Tak, zolotsye? - odpowiedział radośnie Viktor.

Yuuri przestąpił z nogi na nogę i lekko się zawahał.

- Przecież ty nie lubisz gorących kąpieli.

Viktor nie odpowiedział od razu, jakby zaskoczyła go celność tej uwagi, ale zaraz usta rozciągnęły się w szerokim, wymownym, jednoznacznym uśmiechu.

- Ale lubię moje kochanie, które lubi gorące kąpiele.

Więcej nie trzeba było Yuuriemu tłumaczyć - ostrożnie zamknął łazienkę od wewnątrz, pozbył się reszty zimnych ubrań i wszedł do kabiny prysznicowej, by ogrzać się w najlepszej kąpieli, jaka mogła się przytrafić po mroźnym, wieczornym spacerze.

Takiej długiej... i takiej tylko we dwoje.

Archiwum przypadków miłosnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz