Pięć dni, stażystka i ciasna winda, czyli czego oczy nie widzą...

1.5K 140 47
                                    

Siedząc w gabinecie, nerwowo uderzałem palcami w oparcie krzesła, wpatrując się w stos nieposegregowanych papierów zalegających na biurku. Co jakiś czas zerkałem w stronę drzwi i nie słysząc oznak życia, wstałem, podchodząc do okna i zerkając na podjazd przez szczeliny w żaluzji. Od naszego małego wypadu do domu letniskowego minęło pięć dni. Pięć dni, od kiedy ślad po nim zaginął. Przez pierwsze dwa dni myślałem, że po prostu spanikował, ale on nie należy do tego typu ludzi. Prędzej po sobie spodziewałbym się ucieczki. Co nie zmienia faktu, że nie potrafię myśleć o niczym innym, niż o tym złotowłosym idiocie. Podobno dostał od Fury'ego jakieś zadanie, ale nie usprawiedliwia go to do zerwania ze mną kontaktu. Możliwe też jest to, że po prostu za bardzo dramatyzuje. Biorąc plik świeżo kserowanych dokumentów, położyłem je przed sobą, próbując skupić się na ich treści. A co jeśli znów wpakował się w jakieś tarapaty? Siedząc chwilę w milczeniu, zerwałem się gwałtownie z miejsca, zgarniając po drodze marynarkę i znikając za drzwiami. Jedno jest pewne. Na miejscu nie usiedzę. Kierując się w stronę windy, usłyszałem za sobą przyspieszony krok.


- Panie Stark! Przepraszam, zaciął się ekspres i musiałam pójść do kawiarni obok. Oto pańska kawa. - widząc przed sobą sporo młodszą, ładną kobietę z piankowym kubkiem parującej kawy w dłoni, przewiesiłem marynarkę przez ramię, przyjmując zamawiany wcześniej trunek. - Przepraszam raz jeszcze, jestem na stażu i bardzo długo starałam się o przyjęcie do tej firmy. Mam nadzieje, że nie jest pan zły i nie musiał pan długo czekać. Ja naprawdę...


- Oddychaj. - przerwałem jej z rozbawieniem, biorąc łyk kawy. - Więc jak się nazywasz?


- Nicole. - odparła, nie ukrywając podekscytowania i bacznie się mi przyglądając. Co jakiś czas poprawiała kosmyk brązowych włosów, co było chyba jakimś nerwowym tikiem. Ewentualnie jakimś sposobem na wysłanie mi ukrytych sygnałów, których jeszcze nie rozgryzłem. Żart. Miałem zbyt wiele asystentek, aby nie wiedzieć co teraz dzieje się w jej głowie. Stare dobre czasy.


- Cóż Nicole, tak się składa, że potrzebuje asystentki. Co powiesz na szybszy awans? - odparłem, po czym poczułem mocne objęcie wokół tułowia, prawie rozlewając trzymaną w ręku kawę. Dziewczyna niemal natychmiast się odsunęła, przybierając purpurowy kolor na twarzy. Cóż mogę śmiało założyć, że miałem racje. Jasne, że miałem. Chwila. Czy ,,szybki awans'' nie brzmi trochę podejrzanie? Nie. Chyba nie. No może trochę.


- Przepraszam! Po prostu jestem bardzo wdzięczna.


- A więc zacznij może od posortowania papierów na moim biurku. Później zajmiemy się resztą. - odparłem stanowczo, próbując ukryć szargający mną od rana podły humor. Dzięki Steve. Teraz pewnie weźmie mnie za jakieś stare próchno z sińcami pod oczami. Tylko dlatego, że usiłuje być niedostępnym, poprawnym narzeczonym. Cholera. Czy ja serio o tym pomyślałem? Nie jestem jeszcze, aż tak stary. Tak wmawiaj sobie. Kryzys wieku średniego zbliża się wielkimi krokami.


- Już lecę się tym zając. Życzę panu miłego dnia! - odparła na odchodnym, kierując się do mojego gabinetu. Odwracając się, zobaczyłem stojącego parę metrów dalej Rogersa w pełnym umundurowaniu i hełmem w dłoni. Wstrzymałem oddech, a kubek trzymany w dłoni prawie wylądował na ziemi. Nie ma go pięć dni i nagle pojawia się jakby nigdy nic.


- Kto to był? - zapytał, a ja zmierzyłem go poirytowanym spojrzeniem.


- Ty tak na poważnie? Nie ma z tobą kontaktu od kilku dni, a czepiasz się, że ktoś się do mnie klei. - odparłem wzburzony, kiedy ten stał naprzeciw mnie. - Czeka cię szczera spowie... - napierając na mnie, objął mnie wokół pasa, zamykając mi usta swoimi. Ta sztuczka w jego wykonaniu jest cholernie skuteczna.


- Tęskniłem. Wybacz. Siadła nam komunikacja. Śledziliśmy technopatę, więc musieliśmy zrezygnować z urządzeń elektronicznych. - powiedział, opierając się czołem o moje i choć miałem ogromną ochotę go odepchnąć, przysunąłem się bliżej, obejmując go wokół szyi. - Wyglądasz na zmęczonego.


- I tak się czuję. - burknąłem, odsuwając się od niego, gdy winda się otworzyła i wysiedli z niej ludzie mierzący nas zaskoczonym spojrzeniem. - Wchodząc do środka, Rogers wszedł tuż za mną. Wybuchając zduszonym śmiechem, oparłem się ręką o ścianę, widząc uśmiech na jego twarzy. - Nieźle byśmy wyglądali na nagłówkach gazet. - ziewając przeciągle, oparłem się o niego, dopijając kawę. - Jedźmy do domu. Praca poczeka.


- Nie wszyscy mają tak dobrze. - odparł zamyślony, rozmasowując kark. - Przyjechałem, bo chciałem cię zobaczyć, ale muszę jeszcze złożyć raport z misji.


- Zawsze mogę cię porwać, jeśli to pomoże. - sarknąłem, zabierając mu jego hełm i ubierając go na głowę. - Jak ty możesz w tym chodzić? 


- Lepsze to niż czerwono-złota metalowa puszka. - odparł zaczepnie, przyciągając mnie do siebie i odbierając własność.


- Dobrze wiedzieć, że ten twój hełm ocalił kilka szarych komórek do wymyślania odkrywczych ripost. - mówiąc to, złączyłem nasze usta, patrząc mu prosto w oczy. - Niestety nawet, gdy masz ten garnek na głowie, to i tak jakimś cudem na ciebie lecę.


- Do było wliczone w ryzyko. - odparł z uśmiechem, gładząc dół moich pleców i składając nieśmiałe pocałunki na mojej szyi. Słysząc charakterystyczny dźwięk oznajmujący dotarcie na piętro, drzwi otwarły się, a my wyszliśmy na zewnątrz. Idąc w stronę wyjścia i mijając wędrujących po parterze pracowników, zerknąłem na niego kątem oka, widząc u niego kilkudniowy zarost. Może i nigdy nie zwracałem na takie rzeczy uwagi, ale ostatnio jest zdecydowanie inny. Jakby coś go gnębiło, ale nie miał odwagi podzielić się tym z kimś innym. Co, jeśli chodzi o nas? Co, jeśli zmienił zdanie?


- No powiedz to. - przerywając milczenie, które nastąpiło od wyjścia z windy, otworzyłem drzwi, wychodząc na zewnątrz. - Może i uwierzę w tę historię z technopatą, bo wiem, że masz w zwyczaju skupiać się na zadaniu i nienawidzisz, gdy ktoś cię rozprasza. A jestem dobrym kandydatem na to stanowisko. Wiem też, że powiedziałeś Nat, aby miała na mnie oko. Nie rozumiem tylko po co to wszystko.


- Nie prosiłbym jej o to, gdybyś został pod obserwacją, tak jak zalecił specjalista. - odparł, ściszając głos, gdy minęła nas grupka przechodniów. - Za parę dni masz operacje, często słabniesz i nie możesz spać. Nie powinienem wyjeżdżać, ale nie sądziłem, że to tyle potrwa. Czuje się odpowiedzialny za ludzi, którymi dowodzę w trakcie misji i nie chce ich wystawić. Z drugiej strony jednak rzuciłbym to wszystko, byle by tylko mieć pewność, że wszystko z tobą w porządku. Już raz straciłem bliską mi osobę, tylko dlatego, że ciężko było mi pogodzić te dwie rzeczy. W dodatku boje się, że coś może pójść nie tak. To głupie, ale najchętniej trzymałbym cię tylko dla siebie. I nie wyobrażam sobie żyć, wiedząc, że nie ma cię obok. - mówiąc to, odwrócił wzrok, wyglądając jak dziecko, które ktoś zmusił do szczerości. Stojąc jak wryty, przez chwilę myślałem nad sensowną odpowiedzią, jednak po chwili po prostu przysunąłem się bliżej i ignorując ludzi wokół, pofatygowałem się na najczulszy pocałunek, na jaki było mnie stać.


- Wydaje mi się, że spokojnie mogę ci wręczyć order sfrustrowanego narzeczonego roku. - odparłem, uśmiechając się zgryźliwie, po chwili jednak cofnąłem się, wkładając dłonie do kieszeni spodni. - A tak na poważnie, to kocham cię za to, że mi to powiedziałeś. I za całą resztę, ale jeśli jeszcze raz naślesz na mnie tą rudą, radziecką niańkę, to ty wylądujesz na obserwacji.


- Przyjąłem. - odparł rozbawiony, wsiadając na motocykl. - A więc do zobaczenia w domu Tony. - dodał, uruchamiając silnik i wjeżdżając na ulice, aby zaraz zniknąć za rogiem budynku Stark Industries.


Hejjj ^-^ 

A) Nie bijcie za ten ,,DROBNY'' poślizg czasowy D: Moja wena jest jak świat po Infinity War, niby da się coś napisać, ale tylko do połowy XD  Tak utknęłam w połowie tego rozdziału ehh #czarnyhumorżyciem

B) Tytuł działa na wyobraźnie co? :D Przykro mi nic z tego :v Tony ma za dobrą partie na skok w bok :p 

C) Ogromy szacunek dla ludzi którzy jeszcze czytają, więc brnijmy w to dalej i trzymajmy kciuki za ciąg dalszy ^-^ Do następnego! 



Bad Thoughts ► [STONY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz