1. Odgłos strzalów

90 9 4
                                    

Słońce dopiero co wstało. Zapowidał się kolejny piękny, słoneczny, dzień. Pierwsze promyki słońca wpadały przez okno do pokoju, budząc śpiacego Levi'a [czyt. Liwaja]. Mężczyna otworzył niechętnie oczy i przetarł je dłonią, po czym usiadł na brzegu starego łóżka polowego. 

Znajdował się on w budynku przeznaczonym dla żołnierzy Oddziałów Zwiadowczych. Był to stary, zabytkowy budynek. Ze względu na brak szacunku dla Zwiadowców wśród ludzi, nie był on w najlepszym stanie. Pieniądze przeznaczane na owy budynek z ledwością starczały na opłacanie podstawowych kosztów. Pokój, który zamieszkiwał aktualnie Levi [czyt. Liwaj] był niewielkich rozmiarów. Naprzeciwko drzwi znajdowało się stare, zniszczone, drewniane biurko z pasującym do niego krzesłem. Na prawo od biurka znajdowało się niewielkie okno z pękniętą szybą oraz starymi zasłonami z cerowanymi dziurami przez samego kaprala oraz łóżko. Naprzeciwko łóżka znajdowała się zabytkowa, hebanowa komoda, na której znajdowała się duża, biała, metalowa miska, taki sam dzbanek ze świeżą wodą oraz niewielkich rozmiarów szary ręcznik. Nad meblem wisiało nieduże lustro obramowane jasnym drewnem  jesionu. 

Mężczyna wstał z łóżka, rozciągną się i podszedł do komody, aby przemyć twarz. Po zakończonej czynności spojrzał na swoje odbicie w lustrze. "Muszę tam dzisiaj wrocić" - powiedział do siebie w myślach. Po czym zaczął ubierać się w swój mundur oraz sprzęt do trójwymiarowego manewru. Gdy był już gotowy wyszedł z mieszkania i niedbale je zakluczył. Levi zaczął kierować się w stronę pokju, który zamieszkiwał Eren wraz z Arminem. Zwiadowca odruchowo chwycił za klamkę. Ku jego zdziwiniu drzwi były otwarte. Jego oczom ukazał się zdumiewający i komiczny widok. Całe mieszanie pogrążone było w chaosie. Na lóżku leżał nagi, pijany Armin z butelką piwa w dłoni nucąc przy tym hymn państwowy. Natomiast Eren spał na krześle nad stertą magazynów dla dorosłych z porografią przeznaczoną dla homoseksualistów. Dopiero po dłuższej chwili zastanowienia do Levi'a dotarło, co tu się dzieje. 

- EREN! - krzyknął kapral. - Możesz mi wytłumaczyć co tu się dzieje?!

Zszokowany Eren ocknął się i zarumienił, próbując zrzucić z biurka stos gazet pronograficznych.

- Levi?! C-co ty tu robisz?

- Myślisz, że jak zrzucisz te wszystkie magazyny to ich nie zauważę?! - mężczyzna zarumienił się, po czym wskazał na Armina. - Co też twoja zasługa? A z resztą, to nie ważne. Ubieraj się. Ogarnij ten syf i Armina. - powiedział ze wściekłą miną.

Eren mimowolnie przebrał się w mundur, po czym zmusił do tego samego Armina. Chłopak zaczął sprzątanie od stostu zrzuconych magazynów pornograficznych. W tym czasie Levi rozsiadł się wygodnie na krześle i obserwował poczynania młodszego. 

- Wyrzuć te śmieci, tam jest kosz - powiedział widząc jak Eren próbuje podnosić z ziemi swoją kolejcję gazet dla dorosłych.

 Po paru godzinach zmagania się z chaosem panującym w mieszkaniu i pijanym Arminem, Eren skończył pracę. Widząc niezadowolnie na twarzy kaprala, chłopak zmieszał się.

- S-skończyłem! - odparł niepewnie salutując przy tym z miotełką w ręku i białą chustką na głowie.

- Ile można sprzątać tak mały pokój? - odpowiedział mu z grymasem na twarzy Levi, ktory był już znudzony całą tą sytuacją. - Doprowadz się do porządku i chodz ze mną. Mam coś ważnego do załatwienia i chcę, żebyś poszedł ze mną.

- Dobrze! - krzyknął entuzjatycznie Eren, po czym uśmiechnął się szeroko.

Mężczyźni wyszli z mieszkania zakluczając drzwi, po czym wsulęci klucz na drugą stronę, aby Armin mógł je sobie sam otworzyć, kiedy wytrzeźwieje. 

- To... gdzie idziemy? - zapytał Eren.

- Najpierw idziemy się najeść. Nie miałem jeszcze nic dzisiaj w ustach - opowiedział mu Levi.

Zwiadowcy wyszli z budynku. Na zewnątrz słońce świeciło już jasno. Na błękitnym niebie nie było widać ani jednej chmurki. Szli powoli uclicą, na której znjadowały się liczne stragany z wielkoma produktami. Droga była bardzo ruchliwa i hałaśliwa. Co chwilę przjeżdzały wozy z towarami zaprzężone w parę lub jednego konia. Kobiety na straganch przekrzykiwały się, która z nich ma dzisiaj lepszy towar. Grupki ludzi rozmawiały ze sobą na poboczach, powodując jeszcze większy hałas. Kilka osób odwracało się na widok żołnieży Oddziału Zwiadowczego i szeptało coś między sobą. 

Karczma, do której zmimerzali stała na końcu ulicy. Zbudowana z czerwonej cegły i ciemnego, dębowego drewna, budziła podziw i zachwyt wśród mieszkańców. W jej oknach wystawione były na zewnątrz różnokolowe kwiaty. Całości wizerunku dopełniała biała, drewnia tabliczka z napisem "Pod różowym królikiem".

- Jesteśmy - powiedział Levi, po czym razem weszli do środka i zajęli mniejsce w rogu sali.

Eren niepewnie rozejrzał się po otoczeniu. W lokalu czuć było naprzemien zapach alkoholu i potraw. Wnętrze karczmy miało domowy klimat. Znajowało się w nim kilka grupek między innymi mężczyźni grający w karty i grupa pijaków. Po chwili podeszła do nich kelnerka o zielonych oczach i kruczoczarnych włosach z wymuszonym uśmiechem.

- Dzień dobry Szanowym Panom. W czym mogę służyć? - zaczęła swoją formułkę.

- Dajcie mi jeść cokolwiek, tylko ruchy - odpowiedział oschle Levi.

- Ja poproszę wołową pieczeń z dżemem - odparł Eren.

- Dziękuję Pamom za zamówienie. Postaramy się je wykonać jak najszybciej i sprostać Państwa oczekiwaniom.

Kelnerka odeszła od stolika zaledwie kilka kroków, kiedy można było usłyszeć odgłos strzłów, a ona padła na ziemię pogrążając się w kałuży krwi.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 02, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jak wpadka stała się moim Bogiem || Erei ||Where stories live. Discover now