Raz już nawet był bliski popełnienia samobójstwa, stał z żyletką w łazience, ale... stchórzył w ostatniej chwili.

Nawet zabić się nie potrafisz, tchórzu! -zadrwił z siebie załamany, patrząc na swoje odbicie w lustrze.

Czy to było tylko chwilowe załamanie? Raczej nie. Ponieważ z każdym dniem miał dość coraz bardziej wszystkiego.

Każdy dzień był taki sam, niby słońce świeciło, ptaki śpiewały, wszystko wokół się zieleniło, ludzie jak zawsze gdzieś się spieszyli, ale dla niego już nic nie było takie samo... Coś się skończyło. Bezpowrotnie... I na zawsze.

Od śmierci mamy, unikał lekarzy, bo to przywoływało tylko bolesne wspomnienie utraty ukochanej osoby.

Może to zły sen i zaraz pewnie się obudzę... Na pewno... -starał się pocieszyć samego siebie.

Ale to i tak go nie uspokoiło, tylko wzmogło lęk jeszcze bardziej.
Zresztą jak miał się nie bać, kiedy nawet nie wie co się dzieje!

Ból niby trochę minął, ale mimo wszystko nie oddychało mu się za dobrze.

Dziwne uczucie, gdy rano wychodzisz sobie z domu jakby nigdy nic, wszystko jest w porządku, a następnie budzisz się związany w jakimś nieznanym miejscu!

Za chwilę miało się okazać, że jest to brutalna rzeczywistość. Brutalniejsza, niż by mu się wydawało...

Próbował sobie przypomnieć dokładnie ostatnie chwile zanim się tu znalazł, jednak nic z tego. Pamiętał tylko, mocne szarpnięcie, ból i... ciemność.
Nawet nie podejrzewał kto mógłby posunąć się do czegoś takiego.

A może ktoś robi sobie z niego żarty, albo najzwyczajniej w świecie się pomylił i wziął go za kogoś innego? Może zaraz wszystko się wyjaśni...

Nagle usłyszał jak drzwi się otworzyły i ktoś wszedł do środka.

Zastygł w bezruchu, nasłuchując co się dalej będzie działo.

Usłyszał kroki, które szybko zbliżały się w jego stronę i poczuł jak ktoś łapie go za ramiona i podnosi niezbyt delikatnie do siadu.

Nie wiedział czy lepiej będzie zdradzić, że już nie śpi czy jednak tego nie robić.
Ale po chwili strach wziął górę i próbował się wyrwać, za co od razu dostał mocno w twarz, przez co poczuł smak krwi w ustach, a policzek nieprzyjemnie piekł.

- Uspokój się, albo dostaniesz mocniej! -wwiercił się w jego głowę dość nieprzyjemny głos, a ręce silnie zacieśniły się na jego szczupłych ramionach.

Skrzywił się i wydał z siebie stłumiony jęk bólu.

Jednak Shosuke nie zamierzał się poddawać, jeśli ktoś chce go zabić, to musi chociaż spróbować się jakoś ratować.
Opór jednak był daremny, ten ktoś okazał zbyt silny dla szczupłego i kruchego bruneta.

Gdy dostał znowu w twarz, tym razem przestał się wyrywać. Wolał na razie się nie narażać, jeśli będzie miał szansę, spróbuje ponownie później.

Nagle pożałował, że jednak nie zaczął chodzić na siłownię, tak jak namawiał go do tego od dobrych kilku tygodni jego przyjaciel Haruto.
Może teraz umiał by sobie jakoś poradzić, a tak z tymi swoimi, pożal się Boże, mięśniami, to mu najwyższej może naskoczyć.

- Czego ode mnie chcesz? Gdzie ja jestem? Kim jesteś ty? -wyrzucił z siebie jednym tchem, starając się ze wszystkich sił nie pokazać strachu.

- Za dużo zadajesz pytań, kociaku -usłyszał niecierpliwy głos -ale jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć, to w najlepszym dla ciebie wypadku zostaniesz sprzedany.

Miłość podszyta Kłamstwem [yaoi18+] Where stories live. Discover now