9

387 10 0
                                    

~Magda~

Nie miałam już siły biec. Usiadłam pod drzewem i czekałam w sumie nie wiem na co. Nagle usłyszałam trzask. Zaczęłam rozglądać się dookoła jednak nic nie widziałam. W końcu to był las a do tego było już późno. 

- Jednak nie uciekłaś za daleko, kochanie - ten okropny głos. Marcin. Zachciało mi się płakać. Byłam żałosna jeśli myślałam, że uda mi się uciec. - Co? zabrakło ci słów? A teraz maleńka wrócisz grzecznie ze mną do domu - powiedział z chytrym uśmiechem.

- Nienawidzę cię - powiedziałam i uroniłam jedną samotną łzę. 

- Wiem, myszko. Ale radziłbym Ci mnie polubić bo tak szybko się ode mnie nie uwolnisz - wysyczał i zaczął ciągnąć mnie w stronę tego okropnego domu. Wyrywałam się to było oczywiste, ale co ja mogę a co może umięśniony, dorosły facet? - I po co ty się wyrywasz? I tak ci to nie pomoże...

- Pamiętaj, kiedyś pożałujesz wszystkiego co mi zrobiłeś, kurwo - po tych słowach spoliczkował mnie i gdy już miałam osunąć się  na ziemie złapał mnie a następnie wziął na ręce. Nie miałam już siły się wyrywać czułam jak opadam z resztek sił. Chyba zemdlałam.

~~~~~~~~~~~~~~~

Nie wiem która była godzina. Wiem, tylko, że dosłownie wszystko mnie bolało. Przypomniałam sobie wszystkie wydarzenia z ostatniej nocy. Ucieczka, Marcin, i to, że najprawdopodobniej zemdlałam. Okej, trochę się działo. 

Byłam wkurzona a nawet mogę powiedzieć wkurwiona. Byłam już tak blisko wolności, a jak zawsze przegapiłam swoją szanse. Jestem głupia. Nagle mój brzuch dał o sobie znać, w sumie to się nie dziwie, nie jadłam nic od kilku dobrych godzin. Ciekawe czy dadzą mi jedzenie po tej akcji. No w końcu próbowałam zwiać, a to chyba im się nie spodobało, co ja gadam im to na pewno się nie spodobało.

Porwana ✓Where stories live. Discover now