45

1.2K 99 7
                                    

-W starożytności tak jak i dzisiaj używało się systemu sześćdziesiątkowego. Dlatego połówki godzin nie zapisuje się jako na przykład 8,5 a 8:30.. Odpowiedzią więc jest 60. -powiedziałam dumna jak paw. Właśnie udowodniłam, że jestem mądrzejsza od starego wampira.

-Jestem pod wrażeniem. -uśmiechnął się, oparł głowę o moje ramię i zaglądał w dziennik. -Kim jest JK? -zapytał po chwili.

-Nie wiem dokładnie, ale tak podpisany jest dziennik.

-Wiesz coś więcej?

-Domyślam się że to mężczyzna, który wie kiedy źle się czuję.

-To znaczy? -zapytał powracając do pionowej postawy. Mi znów zebrało się na ziewanie.

-Kiedy jestem w złym humorze on od razu wypisuje moje uczucia na stronach.. -zasłoniłam usta dłonią, bo ziewanie wzięło nade mną kontrolę.

-Demetria.. -dłonie wampira objęły moje ramiona. -Może odpocznij już, co? -gdy chłopak pocierał swoimi męskimi dużymi dłońmi o moje przedramiona, na ciele pojawiła mi się gęsia skórka.

-Mhm.. -mimowolnie moje oczy zamknęły się by choć na chwilę się nawilżyć.

-Wstaniesz, czy mam cię zanieść do twojej sypialni? -zaśmiał się i zaczął lekko ugniatać moje barki.

-Nie mogę.. -mruknęłam próbując się wyluzować.

-Możesz. Jutro też jest dzień. Chodź. -chłopak okręcił krzesło w swoją stronę by mnie wziąć na ręce.

-Jinnie nie.. -powiedziałam próbując otworzyć oczy. Ku mojemu zdziwieniu, Jin mnie nie podniósł z krzesła.

-Jak mnie nazwałaś? -zapytał, a jego głos lekko zadrżał. Wtedy otworzyłam oczy jakbym była wypoczęta.

-Co? -zapytałam zdezorientowana całą sytuacją. Jin klęczał przy krześle i patrzył na mnie jak wół w namalowane wrota.

-Pytam jak mnie nazwałaś. -uśmiechnął się tak uroczo, że poczułam skurcz w brzuchu.

-Jinnie, ale jeśli cię to uraziło to przepraszam, ja..

-Nie nie.. nic się nie stało tylko.. dawno nie słyszałem żeby ktoś tak do mnie powiedział. -wyglądał jak tatuś który słyszy pierwsze słowo swojego dziecka.. naprawdę.

Jin poprawił kosmyk włosów opadających na moją twarz i ramiączko bluzki które odsłoniło całe ramię. -Dziękuję. -powiedział i z ramienia wrócił swoimi czarnymi oczami na moją twarz. Widziałam w nich iskrę, promyk nadziei, ale nie miałam jeszcze pojęcia, skąd on się tam pojawił..

----

-Dwa, trzy, sześćdziesiąt.. -siedziałam z brudnopisem na małej sofie w bibliotece. Poczułam ruch przy moim ramieniu. To był Jin. Musiał przysnąć podczas gdy mnie pochłonęła zagadka numerologiczna. Chłopak osunął się na mnie i jego głowa opadła na moją pierś. Zaśmiałam się pod nosem i podzieliłam kocem z wampirem. Poprawiłam się delikatnie by Jin mógł się położyć i ostatecznie tak się stało. Wampir spał mi na kolanach. Wyglądał uroczo. Zdjęłam mu okulary z nosa i mogłam zobaczyć jak zmarszczył nosek po czym delikatnie wydął usta. Jego cera była praktycznie nieskazitelna i choć bym szukała to nie widziałam zmarszczek.

Z ciekawości nałożyłam na swój nos okulary wampira. Wada nie była duża, bo prawdopodobnie nie przekraczała -1.0. Spojrzałam spod szkieł na chłopaka i do głowy zaczęły mi wpadać głupie myśli.

-Ujarzmiłam wampira. -zaśmiałam się sama z siebie i pokręciłam głową by się skarcić. Gdy miałam pewność, że wampir nie zacznie się wiercić, wróciłam do swoich analiz tych liczb.

---
Otworzyłam powoli szczypiące mnie jeszcze oczy i zobaczyłam że jestem sama na sofie przykryta grubym i przyjemnym w dotyku kocem. Obok na stoliku była jeszcze gorąca kawa, czyli ktoś musiał przynieść ją niedawno.

druga Hekate /BTSWhere stories live. Discover now