Rozdział 3

273 9 6
                                    

*Clarke*

Tak jak obiecała, O wysłała mi wiadomość jeszcze tego samego dnia. Mieliśmy się spotkać w pizzerii nieopodal naszej szkoły. Nie czułam jakiejś specjalnej potrzeby przebierania się z ubrań, które miałam podczas lekcji. Jedyne co zrobiłam, to związałam włosy w wysokiego kucyka.

Mając jeszcze jakieś kilkanaście minut do spotkania, zarzuciłam kurtkę na ramiona, a na uszy nałożyłam słuchawki. Po odpaleniu mojej playlisty z ukochanymi wykonawcami mogłam spokojnie wyjść domu. W trakcie drogi jeszcze kilka razy upewniłam się, że mam ze sobą portfel i klucze.

Szłam dość szybkim krokiem, obserwując dobrze znane mi tereny. W końcu mieszkam w tym domu całe życie. Mnóstwo zielonych trawników rozciągających się przy chodniku, gdzieniegdzie znajdowały się drobne krzaki, na których w wiosnę kwitło mnóstwo pięknych kwiatów. Niesamowite jest to, że na pozór doskonale mi znane miejsca, były w stanie wywoływać we mnie takie uczucia.

Na miejscu byłam dosłownie chwilę przed czasem. Gdy weszłam do lokalu, od razu poczułam niesamowitą woń pizzy, która unosiła się w całym pomieszczeniu. Mimowolnie się uśmiechnęłam, a zobaczywszy Raven i Finna przy jednym ze stolików, pomachałam im.

Od razu po zajęciu miejsca naprzeciwko ich, usłyszałam dzwonek zawieszony przy drzwiach, który informował o przyjściu nowych gości. Odwróciłam się w tamtym kierunku i jestem niemalże pewna, że przez całe swoje życie nie przeżyłam tak wielkiego szoku, jak teraz. Tuż za brunetką wszedł nikt inny niż Blake, wraz z tym swoim głupim uśmieszkiem, który chyba nigdy nie schodził mu z twarzy.

Mentalnie się skrzywiłam na jego widok, ale starałam się nie dawać tego po sobie pokazać. Uśmiechnęłam się lekko w stronę Octavii, po czym znów się odwróciłam w stronę przyjaciół. O zajęła miejsce obok mnie, a brązowooki tuż naprzeciwko. Brunetka chyba nie zdawała sobie sprawy z powstałego między nami. Nastolatka rozpoczęła konwersację z Reyes oraz Collinsem, a ja zerkałam na jej profil, by nie musieć patrzeć na twarz tego buca. Czułam jedynie, że jego wzrok jest wbity w moją osobę, co starałam się bagatelizować.

- To jest Bellamy. - oznajmiła w końcu, z uśmiechem wskazując na swojego brata. - Chyba chodzicie razem do klasy. - zmarszczyła brew, na co Rav kiwnęła głową.

Nie czekając dłużej, złożyliśmy zamówienie na trzy duże pizze. Cała czwórka poza mną pogrążyła się w rozmowie. Oparłam się wygodniej o fotel, a wzrok wbiłam w solniczkę leżącą na środku stołu i przysłuchiwałam się ich rozmowie. Usłyszałam, że Bellamy już zdążył dołączyć do szkolnej reprezentacji. Po kilku zbędnych dla mnie informacjach kompletnie się wyłączyłam, nie zwracając uwagi na ich wymianę zdań.

- Ej, ziemia do Clarke! - sprzed mojej twarzy został zabrany przedmiot, na którym skupiłam swoją uwagę.

- Hm? - uniosłam głowę, patrząc na brunetkę.

- Rozmawialiśmy o samorządzie szkolnym. - wyjaśniła krótko.

- Wygląda na to, że będziemy ze sobą rywalizować, księżniczko. - mimowolnie odwróciłam się w stronę tego irytującego głosu, a gdy mój wzrok spoczął na jego twarzy, puścił mi oczko.

Gdy usłyszałam pseudonim, którym mnie uraczył, nawet nie ukrywałam mojego skrzywienia się. Czemu on miał jakiś problem do mojej osoby? Czy zrobiłam cokolwiek, co by miało spowodować takie nastawienie? Jeśli któreś z naszej dwójki miałoby mieć jakieś problemy, to miałam ku temu większe powody.

- Na to wygląda. - odparłam w końcu, poprawiając się w miejscu, że bez problemu mogłam patrzeć mu prosto w oczy. Zrobił to samo, a na naszych twarzach malowała się czysta niechęć.

Przy naszym stoliku, po raz kolejny zapanowała niezręczna cisza, a nasi znajomi patrzyli na nas, nie do końca wiedząc, co mogą zrobić. Ten moment przerwał dopiero kelner, który przyszedł z naszym jedzeniem. Starałam się nie zwracać więcej uwagi na nastolatka, więc zajęłam się rozmową z mulatką.

Do końca spotkania usilnie unikałam najmniejszego kontaktu z nastolatkiem. W końcu Finn oznajmił, że podjechała taksówka, która miała odebrać jego, jak i Raven. Po krótkim pożegnaniu z każdym z nas skierowali się do wyjścia, zostawiając mnie samą wraz z rodzeństwem Blake.

- Może cię podwieziemy. - zaproponowała O, na co oboje się na nią spojrzeliśmy. Chyba zgodziliśmy się ze sobą po raz pierwszy i ostatni. Czy ona naprawdę nie była świadoma naszej niechęci do siebie?

- Nie trzeba, mieszkam niedaleko. - odparłam szybko. Naprawdę nie miałam ochoty spędzać z Bellamy'm więcej czasu.

- Nie żartuj sobie, jest już ciemno. - faktycznie za oknem już się ściemniło.

- Przecież mówi, że sobie poradzi. - do dyskusji dołączył się brunet.

- Ale z ciebie ułom, Bellamy. - Octavia westchnęła. - A ty. - wskazała na mnie. - Jedziesz z nami. Koniec dyskusji. - przewróciłam oczami. Nigdy. Nie. Kłóć. Się. Z. Octavią.

Wstaliśmy z naszych miejsc i całą trójką ruszyliśmy w stronę wyjścia, a następnie do samochodu. Między rodzeństwem zapadła cisza, a ja szłam tuż za nimi. Gdybym tylko wiedziała, że Pan (na pozór) Idealny też tu będzie, to nawet bym nie przychodziło. Do tej pory nigdy nie sądziłam, że jestem w stanie znienawidzić kogoś tak szybko. A jeszcze wcześniej zastanawiałam się, czy może nie oceniłam go za szybko. Nic bardziej mylnego.

Zajęłam tylne miejsce w pojeździe i po podaniu mojego adresu, pojechaliśmy. Brunetka chciała włączyć radio, by przełamać tę niezręczną ciszę. Jednakże to niczym nie poskutkowało. Zauważyłam, że Blake omija skręt prowadzący do mojego miejsca zamieszkania.

Westchnęłam cicho i oparłam głowę o skórzaną tapicerkę fotela. Pozostało mi tylko czekać, aż będę mogła wysiąść. Po dłuższej chwili zauważyłam, że Octavia opuszcza samochód, zostawiając mnie tam z Bellamy'm. Nic nie mówiąc, wróciłam do poprzedniej pozycji.

Jeżeli myślałam, że wtedy było niezręcznie, to bardzo się myliłam. W tym momencie było chyba z tysiąc razy gorzej. Dlatego poczułam niesamowitą ulgę, gdy skręcił w doskonale znaną mi ulicę. Odpięłam pasy i poczekałam, aż zatrzyma się pod dobrym domem.

- O co ci chodzi? - zapytałam w końcu, otwierając drzwi.

- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi. - wzruszył ramionami, patrząc na mnie przez lusterko.

Przewróciłam oczami i wysiadłam z auta. Skierowałam się w stronę mieszkania, słysząc dźwięk odjeżdżającego samochodu.

- Jestem! - zawołałam, wchodząc do wnętrza domu. Odłożyłam klucze na półkę, po czym zapaliłam światło, a moim oczom ukazała się romantyczna kolacja mamy i Kane'a, w której widocznie przeszkodziłam. - Uhm, przepraszam. - odłożyłam kartkę i po zgaszeniu światła, poszłam na górę.

Będąc już w pokoju, od razu rzuciłam się na łóżko. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni. Włączyłam konwersację z Octavią i przez moment stukałam w losowe litery, zastanawiając się co napisać.

Clarke
Bellamy naprawdę startuje
W wyborach?

Octavia
Hej, u mnie też w porządku!

Octavia
Tak startuje, W poprzedniej
Szkole był przewodniczącym;-/

Przewróciłam oczami na pierwszą wiadomość. Na szczęście chwilę po niej, otrzymałam odpowiedź na moje pytanie. Jakim cudem taki buc, mógłby być przewodniczącym klasy, a co dopiero szkoły? Przynajmniej miałam jeszcze większą motywację do zdobycia tego tytułu. Ktoś taki jak Bellamy Blake, nie może mi przeszkodzić.

The Night We Met || Bellarke Modern AUWhere stories live. Discover now