Prolog.

390 17 9
                                    

*Clarke*

Ostatni tydzień wakacji. Siedem wolnych i beztroskich dni. Można śmiało rzec, że dla mnie jest to idealny czas do odświeżenia wiadomości z poprzednich lat, a także przygotowanie się do nadchodzącego roku szkolnego. Wprawdzie nigdy nie miałam problemów z nauką, a wręcz sprawiała mi przyjemność. Byłam tym typem człowieka, który cenił sobie ciszę i spokój. Do tego kubek herbaty i ciepły kocyk.

Natomiast moim całkowitym przeciwieństwem była Raven. Moja najlepsza przyjaciółka i świetna towarzyszka, jeśli chodzi o imprezy. Ostatnie dni wolności spędzała właśnie na piciu i tańczeniu. Zupełnie nie przeszkadzał mi jej tryb życia, dopóki sama nie musiałam w nim uczestniczyć. Było tak przez większość czasu naszej przyjaźni.

Wprawdzie byłam na kilku imprezach, ale nie specjalnie przypadły mi do gustu. Może ze dwa razy spędziłam je ze swoim byłym chłopakiem Wellsem, a innym razem oczywiście z Rav. Tak miało być i jutro.

Nie miałam pojęcia, co mną kierowało kiedy zgodziłam się na tę propozycję. Może zwyczajnie miałam dość jej ciągłego marudzenia.

Chodź, będzie fajnie.
Co ci szkoda?
Potrzebujesz jakiejś rozrywki!

I wiele innych tego typu. Dlatego właśnie z moich ust padła zgoda, której teraz żałowałam. Siedziałam na kanapie i byłam w trakcie oglądania filmu, gdy do drzwi zapukała właśnie mulatka. Gdy tylko zobaczyła mnie w takim stanie, pogoniła mnie do łazienki.

- Wiesz, jak bardzo Cię nienawidzę, prawda? - krzyknęłam z pomieszczenia, w którym kończyłam tuszować rzęsy. Mimo próśb przyjaciółki zrobiłam cały makijaż po swojemu. Z wyjątkiem pomadki, którą wybrała Reyes.

W końcu po zakończonej czynności wyszłam z łazienki, pokazując się nastolatce. Klasnęła w dłonie na mój widok, po czym pociągnęła mnie do szafy. Przewróciłam oczami, po czym zaczęłam po kolei przeglądać jakieś sukienki, które znajdowały się w szafie. Większość z nich była odrzucana, a sama byłam zdziwiona, że mam ich aż tyle.

- Co powiesz na tą? - zapytałam, pokazując granatową sukienkę przed kolano. Dopiero na tę propozycję przystała z lekkim uśmiechem.

Gdy kreacja została zatwierdzona, poszłam się przebrać. Tak przygotowana, wyszłam z Raven do taksówki, którą miałyśmy pojechać na miejsce. Ze zdenerwowania, co chwilę przygryzałam wargę, tym samym naruszając pomadkę, przez co otrzymywałam reprymendy ze strony mulatki.
Po niecałych dziesięciu minutach byłyśmy już na miejscu. Dochodząca muzyka z wnętrza domu, wskazywała na to, że domówka trwała w najlepsze.

Udałyśmy się do wejścia, gdzie po otworzeniu drzwi uderzył w nas zapach alkoholu, papierosów i różnorakich perfum. Skrzywiłam się lekko, ale nic nie mówiąc, weszłam głębiej.
Raven natomiast wypatrywała na Sali jakichś znajomych osób.

- Hej, Finn! - zawołała, machając ręką w stronę wspólnego znajomego. To znaczy wspólnego znajomego i przyjaciela Raven. Znali się od dobrych jedenastu lat i nic nie wskazywało na to, że ta więź miała się skończyć.

Wspomniany chłopak podszedł do nas wraz z dość niską, ale za to bardzo uśmiechniętą brunetką, na którą nie zwróciłam wcześniej uwagi.

- Clarke? Myślałem, że nie chodzisz na takie imprezy.

- Bo nie chodzę. - stwierdziłam zgodnie z prawdą. Tylko ta małpa, mnie zmusiła. Dodałam w myśli.

Długowłosy jedynie kiwnął głową, po czym wskazał na dziewczynę.

- Poznajcie Octavię.

Uśmiechnęłam się nieśmiało do nastolatki. Cała jej twarz promieniowała radością, której nie byłam w stanie opisać. Wyglądałam przy niej na dość zagubioną i faktycznie tak było. Finn zajął się rozmową z brunetką, a ja zostałam pociągnięta przez O, w stronę stolika, na którym były porozstawiane kubeczki, jakieś jedzenie no i oczywiście alkohol.

Dziewczyna podała mi jeden z napełnionych kubeczków i już po chwili pogrążyłyśmy się w rozmowie. Blake wydawała się naprawdę w porządku. Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że zaczęłam pochłaniać kolejne porcje alkoholu, od którego tak bardzo chciałam się wstrzymać.

*Bellamy*

Kłamałbym, mówiąc, że nie lubię imprezować. Bo uwielbiam to robić, w szczególności, gdy mam okazję urządzić domówkę.
Wraz z Murphy'm siedzieliśmy na kanapie z butelką piwa i obserwowaliśmy tańczących ludzi.
Przez większość czasu marudził tylko, że jest głodny, dlatego, gdy usłyszałem zdanie niezwiązane z jedzeniem, spojrzałem w jego stronę.

- Widzisz tę blondynę przy barze? - kiwnąłem głową. - Stary, to jest Clarke Griffin. Najlepsza uczennica w mojej szkole, a ponadto córka dyrektorki.

Zmrużyłem oczy i ponownie na nią spojrzałem.

- Nie wygląda. - wzruszyłem ramionami, po czym się napiłem z mojej butelki.

- Założę się, że nie uda Ci się z nią przespać. - mruknął, jakby była to najnormalniejsza rzecz pod słońcem.

- Po co? - zmarszczyłem brwi.

Spojrzał na mnie wymownie. - Przed chwilą mówiłem.

Przez chwilę siedziałem w miejscu, po czym podniosłem się z kanapy. Po otrzepaniu się z niewidzialnego kurzu poszedłem do Clarke. W trakcie pokonywania tej drogi odwróciłem się w stronę przyjaciela, który bacznie mnie obserwował.

- Hej. - dosiadłem się i obdarowałem ją jednym z moich uśmiechów. Blondynka odwróciła się w moją stronę i odwzajemniła gest.

- Hej? Znamy się? - zapytała, odkładając swój pusty już kubek.
- Nie, ale możemy to zmienić. - puściłem jej oczko. - Jestem Bellamy. - dodałem po chwili. - Zatańczysz?

Blondynka nie musiała długo zastanawiać się nad odpowiedzią. Niemal od razu wstała, dosłownie wpadając na mnie. W tym momencie z głośników rozległy się pierwsze dźwięki ,,The Night We Met".
Dziewczyna wręcz leżała ma mnie, gdy kołysałem się w rytm piosenki.

- Odwieźć Cię do domu? - zadałem pytanie, po kilku piosenkach, wprost do jej ucha, tak by na pewno mnie usłyszała.

Na początku wspomniała coś o swojej przyjaciółce i o tym, że nie powinna jej zostawiać. Po chwili jednak zgodziła się na moją propozycję. Uśmiechnąłem się pod nosem. Przy wyjściu jeszcze pokazałem kciuka uniesionego w górę w stronę Johna.

Griffin na szczęście nie mieszkała daleko i na miejscu byliśmy już po jakichś dziesięciu minutach. Przed wejściem do mieszkania, upewniła się, że nikogo nie ma w środku. Dopiero po tym mnie zaprosiła.

- Masz ochotę na wino? - uśmiechnęła się szeroko, podchodząc do barku, który pewnie należał do jej rodziców.

Przez krótszy moment, faktycznie piliśmy, ale Clarke odłożyła butelkę i spojrzała na mnie.

- Może pójdziemy na górę? - zaproponowała z szerokim uśmiechem, który odwzajemniłem. Ruszyła tam przodem, a ja za nią dopiero po odłożeniu kurtki w przedpokoju.

Niemal od razu po wejściu do jej pokoju, poczułem, jak na mnie wpada, a usta blondynki zamykają moje w namiętnym pocałunku.

***

Hej, hej. Jest to moja pierwsza książka i mam nadzieję, że prolog przypadł wam do gustu, no i cóż. Zapraszam na następne rozdziały 💕

The Night We Met || Bellarke Modern AUDonde viven las historias. Descúbrelo ahora