3.Nie wierzę, że muszę ci tłumaczyć jak niezwykła jesteś

29 0 0
                                    

Co z tego, że człowiek jest świetny przygotowany fizyczne skoro psychika rzuca go na kolana?

To właśnie widzę, patrząc jak poszczególne osoby wychodzą z krajobrazu strachu. Po wielu minutach, roztrzęsione.

Cierpliwie czekam na swoją kolej, myśląc jakie lęki czyhają w mojej głowie.

Jednym z nich na pewno jest wysokość. Boję się jej od dziecka i nie mogę tego przezwyciężyć. Nie wiem jakim cudem skończyłam z tego budynku. Chyba adrenalina i obawa przed byciem bezfrakcyjną zwyciężyły nad lękiem.

Ale teraz tej adrenaliny nie będzie. Nathaniel otwiera drzwi.

- Amy!- woła i zachęca mnie ruchem ręki abym weszła.

Powoli do niego podchodzę. Nagle czuję jakby moje nogi były z waty. Obawiam się tego co zobaczę w krajobrazie strachu.

- Spokojnie- mówi.- Nie musisz się obawiać. Tu będziesz świadoma, że to symulacja. W krajobrazie strachu każdy może zachowywać się jak Niezgodny.

Ostatnie zdanie wypowiada szeptem. Kiwam głową, a on podchodzi do mnie ze strzykawką. Odgarnia moje włosy z twarzy i łapię za podbródek. Później, jakby z obawą, wbija mi strzykawkę w szyję. Kładzie mi dłoń na plecach i odprowadza do pomieszczenia.

Czekam w ciszy. Nagle czuję silny wiatr na twarzy, a ja znajduję się na wielkiej wysokości. Czułam, że ten lęk może być pierwszy.

Moje serce biję bardzo szybko i zaczynam się pocić. Wiem, że to nie dzieję się naprawdę ale i tak się boję.

Staję na krawędzi i skaczę.

Nie mogę powstrzymać krzyku.

Znajduję się teraz w ciemnym pomieszczeniu, przywiązana do krzesła. Próbuję rozwiązać sznur, ale jest zbyt ciasny. Mój oddech jest teraz płytki i szybki. Wrzeszczę ze wściekłości i bezsilności. Do pokoju wchodzi ciemna postać i słyszę dźwięk ładowanego pistoletu. Łzy ciekną mi po twarzy. Mężczyzna ściąga kominiarkę.

Nathaniel.

Stoi w bezruchu i czeka. Wtedy przypominam sobie, że to nie dzieję się naprawdę. Boję się strzału w głowę. Nagłej śmierci. Uspokajam się i oddycham głęboko.

- Strzelaj- mówię.

Potem słyszę huk i czuję ból po środku czoła.

Znów jestem w innym miejscu. Czuję gorąco na twarzy i coś parzy moje stopy. Ogień. Marszczę brwi. Nigdy nie bałam się ognia- uwielbiałam go. Kiedy dym dochodzi do moich nozdrzy, nie mogę oddychać. Krztuszę się i próbuję złapać choć trochę powietrza, ale po chwili odpuszczam. Stawiam czoło swojemu lękowi. Daję się udusić.

Otwieram oczy i znów jestem w jakimś dziwnym miejscu. Szczypię się w tatuaż.

- Chcę, żeby to się skończyło- szepczę.

Na stoliku będącym obok mnie pojawia się broń. Spoglądam na nią, a gdy znów podnoszę wzrok widzę stojących przede mną ojca, Tobiasa i Mary. Znów patrzę na pistolet.

Muszę ich zastrzelić.

Tłumię szloch i ładuję broń. Podnoszę ją na wysokość głowy Tobiasa, a łzy ciekną mi po twarzy.

Przymykam jedno oko i strzelam do każdego z nich.

Padam na kolana, płacząc.

Wokół mnie pojawiają się wszystkie osoby, które znam. Każda z nich jest jakoś ranna. Mary wygląda jak po torturach, a Nathaniel nie ma oczu.

The First Jumper{Niezgodna/Divergent FF}Where stories live. Discover now