3. wyprawa na strych

267 17 2
                                    

Jerome Clarke

Szykowałem się do tego dość długo (parę godzin przesiedziałem, rozmyślając nad przebiegiem rozmowy i ewentualnymi pytaniami), by teraz nie denerwować się, niczym Joan Clarke, widząca numer dyrektora Sweeta na wyświetlaczu - swoją drogą, przyprawiam matkę o taki zawał mniej więcej parę razy w miesiącu, więc powinna się już, cholera jasna, trochę przyzwyczaić. Mimo tego, że dokładnie wiem, co chcę powiedzieć, o co chcę zapytać, kiedy tak myślę o podejściu do Holly Brown i zaserwowaniu jej tego małego przesłuchania - tracę pewność siebie. TAK, JEROME CLARKE TRACI PEWNOŚĆ SIEBIE. Bo o ile łatwo idzie mi manipulacja każdą inną osobą na całej planecie - Holly Brown sprawia, że moje umiejętności detektywistyczne wyparowują w nicość i czuję się, niczym taki nic nie potrafiący odrzutek, jak zwykła określać mnie siostra. Czasem zwraca się do mnie również per Młotek. Nie mam pojęcia, dlaczego te wszystkie obraźliwe komentarze oraz sztuczki psychologiczne po prostu wyparowują, gdy mam coś załatwiać z tą pogmatwaną, bardziej niż moja matka, dziewczyną. 

Sunę do przodu po korytarzu szkolnym dość powoli, próbując oddalić nieuchronną konwersację w daleką przyszłość. Biorę jednak głęboki wdech i korzystając z chwili, gdy Brown nie jest otoczona swoją wesołą ferajną - co, szczerze mówiąc, jeszcze bardziej wytrąca mnie ze skupienia, podchodzę bliżej. Fabian, czy Willow zawsze dotrzymują Holly towarzystwa na przerwach i naprawdę ciężko spotkać kogokolwiek z nich bez drugiej osoby przy ramieniu. Mimo to, właśnie patrzę na osamotnioną brunetkę, zacięcie szukającą czegoś w szafce. Jest na tyle skupiona czynnością, że nie zauważa, gdy przechodzę właśnie falę namysłów tuż obok. Mam ochotę odwrócić się na pięcie i odejść, udając, że nigdy nie stałem w tym miejscu. Zaraz potem dotykam portfela w tylnej kieszeni spodni i przypominam sobie o zapłacie Patricii. Clarke Investigation Services jest, była i będzie porządną firmą. Nikt mi tu nie będzie zakłócał w niej harmonii.  

Holly nawet nie zauważa, gdy opieram się o sąsiednią szafkę i przez chwilę patrzę na jej wybuchy złości i nieogarnięte, zbyt dynamiczne ruchy rękoma, przeszukujące zawartość szafki; przez chwilę nawet zaczyna kląć cicho pod nosem, wyżywając się na biednych, niebieskich, metalowych drzwiczkach. Trwało by to zapewne dłużej, gdybym nie poinformował dziewczyny o swoim istnieniu, odkaszlując głośno i wymownie. 

Holly wygląda, jakby miała zejść na zawał, gdy odskakuje od szafki, waląc się przy tym solidnie w głowę i sycząc cicho z bólu (mam wrażenie, że za to również mi się dostanie). Me przemyślenia się sprawdzają, gdy obrzuca mnie srogim spojrzeniem, zaczynając pocierać obolałe miejsce oraz powoli zamykając szafkę, nadal nie wyciągając z niej swojej zguby. Wygląda zupełnie tak, jakby oskarżała mnie o całe zło tego świata. Serio, ja nie potrzebuję kolejnej osoby, która to robi. Jakby nie było ich już wystarczająco wiele. 

Widzę, że Holly Brown nie przechodzi dziś najlepszego dnia w życiu, co zdarza się naprawdę rzadko. Zwykle biega, zbyt pobudzona i energicznie rozmawia z pozostałymi uczniami w szkole. Dlatego mam jeszcze większą ochotę uciekać, najdalej od armagedonu, który za chwilę będzie miał miejsce, jeśli się nie ewakuuję. Dowiaduję się, co jest jej ogólnym wkurwem na świat, gdy Fabian przechodzi obok w towarzystwie Niny Martin, nawet nie zerkając w naszą stronę. Jedyne co robi, to właśnie śmieje się z prawdopodobnie wypowiedzianego przez dziewczynę żartu. Och, wszystko nagle stało się dla mnie prostsze i nie muszę zastanawiać się więcej, dlaczego Holly Brown ma dziś ochotę kogoś zabić (wydaje mi się, że tą osobą będę ja). Dziewczyna nerwowo zaciska ręce i próbuje udawać, że nic się nie dzieje. Marnie wychodzi, bo tej zazdrości, powoli ogarniającej jej twarz, nie da się nie zauważyć. 

anubis eye / season oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz