IV

179 23 0
                                    

Szliśmy z blondynem trzymając się za ręce

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szliśmy z blondynem trzymając się za ręce. Wszystko wróciło do normy. Chłopak znów milczał i ani śnił się odezwać. Chociaż nie, nie wszystko powróciło do normy. Pierwszy raz spacerujemy w nocy po dachach. Znów opowiadałem chłopakowi o moim dniu. O Parku i o tym co mi powiedział. Jednak blondyn był dzisiaj nieobecny. Mimo, że nigdy mi nie odpowiada to chociaż wiem, że mnie słucha. A dziś tego nie robi.

Stwierdziłem, że skoro chłopak i tak mnie nie słucha to moje gadanie nie ma sensu. Umilkłem więc i razem z blondynem szliśmy w ciszy. Nagle niebiesko-oki gwałtownie się zatrzymał, a ja nie miałem pojęcia o co mu chodzi. Spojrzałem się w tą samą stronę co on, a to co zauważyłem zmroziło mi krew w żyłach.

Na krawędzi dachu ktoś stał. Był odwrócony tyłem do nas, więc nie widziałem twarzy osoby. Widziałem jednak, że się wacha czy skoczyć. Chciałem pobiec do tej osoby i ją powstrzymać ale ręka blondyna mocno ściskającą tą moją mi to uniemożliwiła.

ーZrób coś proszęーpowiedziałem błagalnym tonem, a jak nie dostałem odpowiedzi, po moim policzku spłynęła samotna, niechciana łza.ーNie rób tego proszę!ーkrzyknąłem kilka razy ale ta osoba chyba to ignorowała.

ーOn cię nie słyszyーpowiedział dobrze znany mi głos ze smutkiem. Blondyn klęknął przy mnie i objął mnie, pozwalając mi wtulić się w niego. Niebiesko-oki pocałował mnie w czoło, a po chwili ta osoba skoczyła.

.•°●°•.

Zerwałem się z łóżka cały zapłakany. Rozejrzałem się po pokoju, a swój wzrok skupiłem na zegarze, który wskazywał, że się spóźniłem. Wstałem pośpiesznie i odrazu poszedłem w stronę łazienki, aby się ogarnąć i doprowadzić do ładu. Czułem się jakby ktoś wyprał mnie ze wszystkich emocji. Wiedziałem jednak dlaczego tak się czuję. Jak patrzę na, na przykład pocięte ręce czy anotektyków to już w środku tak dziwnie się czuję, a ta sytuacja dobiła mnie jeszcze bardziej.

Wyszedłem z łazienki dalej wyglądając jak zombie, wziąłem w ręce torbę i wyszedłem z domu. Ruszyłem w stronę uczelni ze słuchawkami w uszach. Myślałem przez całą drogę kto to mógł być. Czy to ktoś kogo znam? Czy może to przeze mnie? Przez to, że ta osoba miała na sobie kaptur i była odwrócona tyłem mnie mogłem dojrzeć jej twarzy. Jak to mnie wkurzało.

Wszedłem do budynku i zobaczyłem moich przyjaciół, którzy rozmawiają i śmieją się z Jiminem. Podszedłem do nich i nie odzywają się usiadłem na swoim miejscu. Przyjaciele jak na przyjaciół przystało zlali mnie, a Park obdażył mnie jedynie smutnym i zmartwiony spojrzeniem. Widziałem, że chciał coś powiedzieć, lecz wchodzący do sali wykładowca mu to uniemożliwił. Każdy kto znajdował się na sali umilkł i zaczął słuchać co ten człowiek ma nam do powiedzenia.

Kontem oka cały czas spoglądałem na Jimina. Kilka razy zrobiło się trochę niezręcznie, ponieważ nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wtedy oboje zarumienieni odwracaliśmy wzrok i udawaliśny, że nic się nie stało.

Na przerwie Jimin gdzieś zniknął i nie mogłem go nigdzie znaleźć. Po powrocie do klasy na moim miejscu znajdowała się mała karteczka, której treść zszokowała mnie tak mocno, że musiałem przeczytać ją kilka razy i sprawdzić czy na pewno mnie oczy nie mylą.

"Nie przejmuj się tak tą osobą. Wyśpij się dzisiaj bo wyglądasz marnie (ale i tak jesteś piękny).

Ps. Ta osoba żyje nic jej nie jest, więc się tak nie zamartwiaj."

Can You Hear Me? | YoonMin | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz