Rozdział XLIX - Brat i siostra

Comenzar desde el principio
                                    

    — Miałaś mnie! — warknął i zerwał się na równe nogi. Oddychając głęboko, cofnął się o kilka kroków i obrócił, żeby ochłonąć. Miał wrażenie, że zaraz zrobi coś naprawdę głupiego. Nie trać kontroli, pomyślał. Potrzebujemy jej żywej.

    — Ciebie? — Prychnęła, zmuszając go, by się do niej obrócił. — Nienawidzisz mnie.

    — Dziwne, nie? Przecież wcale nie dałaś mi powodów... — mruknął, uciekając wzrokiem w bok.

    — Co takiego niby ci zrobiłam? — Zmarszczyła brwi.

    — Dobrze wiesz, co zrobiłaś. Porzuciłaś mnie. Po tym, jak przybyliśmy do Oreall.

    Tym razem naprawdę ją rozgniewał. Jej źrenice rozszerzyły się, na bladą twarz wpłynęły szkarłatne rumieńce, ramiona zesztywniały. Balla wzięła głęboki, drżący wdech.

    — Nie porzuciłam cię — wydusiła przez zaciśnięte zęby. — Będziesz mnie winił za to, że chciałam znaleźć przyjaciół? Że nie chciałam cię niańczyć?

    — Obiecałaś, że...

    — W dupie mam to, co obiecałam! — przerwała mu, podnosząc głos niemal do krzyku. Evas jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie. Zawsze przynajmniej próbowała kontrolować swoje emocje, ale teraz nawet się nie starała. — Jestem twoją młodszą siostrą! To ty powinieneś opiekować się mną! Nie jestem twoją niańką ani nie żyję po to, żeby ci usługiwać!

    Evas zacisnął usta w cienką linię i spojrzał w bok, unikając jej oskarżycielskiego wzroku. Nie ma racji, pomyślał uparcie. Nie ma. Nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że być może jednak miała.

    — Całe życie... — Balla jeszcze nie skończyła swojego wywodu. — Całe życie miałeś wszystko, czego chciałeś. Miałeś łatwe życie. Wszyscy ci usługiwali, rodzice kochali cię bardziej niż mnie. Mnie wszyscy ignorowali. Żyłam w twoim cieniu. Jak możesz mnie winić za to, że chciałam z niego wyjść i zabłysnąć? — Przerwała i zaczerpnęła głęboki oddech. — Kochałam cię, kiedyś. Zanim zrozumiałam, jakim jesteś dupkiem i że zasługujesz jedynie na pogardę.

    Tym razem, kiedy na nią spojrzał, w jej oczach lśniły łzy i nienawiść.

    — Też cię kiedyś kochałem — warknął, czując jak gotuje się w nim od gniewu. Jak śmiała mówić coś takiego! Twierdzić, że jego życie było łatwe! Nie miała pojęcia, jak naprawdę ono wyglądało! — Zanim okazałaś się suką.

    Przez chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu. A potem Evas obrócił się i wyszedł.

*

    Trzasnął drzwiami na pożegnanie i odetchnął głęboko, opierając się o ścianę. Zamknął oczy. Od początku wiedział, że spotkanie z Ballą było błędem. Nikt nie potrafił wytrącić go z równowagi tak jak ona. I nikt nie potrafił wyprowadzić jej z równowagi tak jak on. Mieli to chyba we krwi.

    — Wszystko w porządku? — zapytał ktoś i Evas zaklął w myślach.

    Zupełnie zapomniał o wszystkich obecnych w „centrum dowodzenia". Czy słyszeli wcześniejsze krzyki? Na samą tę myśl się zaczerwienił. Nie mogli zobaczyć go w takim stanie. Wziął głęboki wdech i otworzył oczy, starając się zachować obojętny wyraz twarzy.

    — Tak — odparł krótko lekceważącym tonem, kątem oka zerkając na pytającą.

    Była nią Anella. Nie wyglądała najlepiej — jasne włosy miała w nieładzie, niebieskie oczy zapuchnięte i przekrwione. Mimo to uśmiechnęła się do niego lekko, niepewnie, jak to miała w zwyczaju. Uśmiech ten jednak wyglądał nieco sztucznie, jakby był wymuszony.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora