Roz. 8 "Yo Tanaka-san"

52 3 0
                                    

-A dziewczyny.
Oboje odwróciłyśmy się za siebie i zobaczyłyśmy całą drużynę Nekomy. Musiało być coś na rzeczy, skoro wszyscy się przyszli.
-Tak?
-Mamy coś dla was. 
Spojrzałyśmy najpierw na siebie a potem na nich. Na odpowiedź długo nie musiałyśmy czekać, ponieważ po chwili kapitan i libero wyciągnęli za siebie dwie czerwone bluzy z napisem "Nekoma". Ledwo powstrzymałyśmy gromadzące się w naszych kącikach oczu łzy.
-Arigato!
Krzyknęłyśmy w tym samym czasie i uśmiechnęłyśmy się szeroko. Wzięłyśmy od nich bluzy. Mi oczywiście musiał podać Kuroo. Akurat w tym momencie się tym nie przejmowałam. Od razu je na siebie założyłyśmy.
K-Tylko tego brakowało.
Y-Nie ma sprawy. 
Chłopak uśmiechnął się w ten swój sposób do mnie, ale również się tym nie przejęłam. 
-Jeszcze raz Arigato!
Po tym całym zajściu pełne pozytywnej energii poszłyśmy do naszej sali. Walnęłam się na swoje posłanie i chwilę rozmyślałam.
-Myślisz o tym samym co ja?
-Chyba tak Nats. Ale co my takiego zrobimy?
Zapytałam i podparłam się łokciami.
-Nie wiem, ale Kuroo powinien dostać buziaka od ciebie.
Zakryła swoje usta i zaczęła się po cichu śmiać. Gotowałam się w środku.
-Coś ty powiedziała?
Wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Te jej pomysły na serio kiedyś mnie wykończą. Zakryłam swoje oczy i na chwilę wyostrzył mi się słuch. W tym pisku usłyszałam jak coś krzyczy coś o menadżerce. Wstałam i lekko złapałam ją za ramię ciągnąc za sobą. W ten sposób doszłyśmy do sali chłopaków. Chwilę przyglądałyśmy się całemu temu zdarzeniu, aż w końcu Nats jej nie przerwała. Chrząknęła i zwróciła tym uwagę wszystkich. Pierwsza odezwałam się ja.
-Wiedzie, że i tak macie lepiej.
-A jeszcze Ayame dojdzie.
Szkoda że srebrnowłosego nie było.
-Właśnie Yamamoto. Próbuję mu to wytłumaczyć.
-To...Co tam czytasz?
Wskazałam na jakąś gazetkę, którą natychmiast schował. Patrzyłam jak odwraca głowę w inną stronę i zaczyna podgwizdywać. W końcu cię mam! Zakryłam sobie usta dłonią i opierając się o framugę drzwi zaśmiałam się cicho.
-Punkcik dla mnie.
-I tak ja wygrywam.
Otworzyłam szerzej oczy, a moje policzki zaczęły mnie niemiłosiernie piec. Odwróciłam się na pięcie i poszłam w swoją stronę.

W tym czasie

Dziewczyna zaraz po tym jak jej przyjaciółka odeszła pokazała kciuk w górę kapitanowi i z chytrym uśmieszkiem poszła w tym samym kierunku szatynki.

Pov. Wakane

Następnego ranka wstałam najwcześniej ze wszystkich. Chyba zdążyłam już się przyzwyczaić do tych moich pobudek. Gdy podniosłam się na równe nogi i szybko się przebrałam. Obudziłam moją przyjaciółkę i dałam jej klakson, który naszykowałam specjalnie na dziś. Po marudziła, ale ostatecznie go wzięła.
-Przypomnij mi czemu to ja mam to robić?
-Bo ja będę miała kłopoty. No a teraz idź.
-Hehehehe...
Natychmiast uciekłam na zewnątrz. Ten jej śmiech nic dobrego nie sygnalizował. Wolałam już znaleźć jakąś kryjówkę. Kiedy usłyszałam dany dźwięk schowałam się za ścianą. Mając pewność, że wszyscy wyszli, spokojnie opuściłam swoją kryjówkę i skierowałam się na miejsce gdzie mieliśmy rozegrać mecz. Zdążyłam idealnie na czas.
-Nikomu nie mówiłaś?
-Tylko trenerom.
Odetchnęłam z ulgą i włożyłam ręce do kieszeni bluzy. 

Gdy przyszła drużyna kruków jeden z nich od razu rzucił się na Kenmę. Był to trochę niski chłopak o rudych włosach.
-Kenma nie mówiłeś, że chodzisz do Nekomy?
-Bo nie pytałeś.
-Ale skąd mogłeś wiedzieć, że jeszcze się spotkamy?
-Napis na twojej koszulce. "Liceum Karasuno"
-Hey hey hey masz jakiś problem z naszym rozgrywającym?
Rudzielec zaczął się wycofywać, ale za nim stanął jakiś łysy chłopak. Chwilka chwilka. Ja go skądś kojarzę.
-Hey hey hey masz jakiś problem z naszym pierwszorocznym?
Teraz pamiętam. Byliśmy w tej samej podstawówce. Rok ode mnie starszy, ale musiałam mu pomagać w nauce. Wiem. Dziwne. No ale nic nie mogłam na to poradzić. Nauczycieli to za bardzo nie obchodziło. Bardziej zwracali uwagę na moją średnią. Musiałam mu pomóc, ale nie żałuję tego. Jak ostatnio pisaliśmy, to nic nie mówił o "fryzurze". Gdy naszego asa zgasił Yaku, a Tanakę jakiś srebrnowłosy, pojawiła się jakaś dziewczyna. Domyśliłam się, że to ich menadżerka. Zerkając na Yamamoto, zobaczyłam jak go piorun trafia.
-Tak.
-Menadżerka.
-Ślicznotka.
-Wygraliśmy buły.
-Pożałujecie tego.
Pokręciłam głową z zrezygnowaniem. Zaraz po tym uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam w kierunku Ryu.
-Yo Tanaka-san.
Ten po chwili odwrócił się w moją stronę, a do jego oczu napłynęły łzy. 
-WAKANE!
Od razu się na mnie rzucił i mocno uścisnął. Powoli nie mogłam oddychać.
-Ta...na...ka...nie....mo...gę...odd...ychać.
-O sorry
Od razu mnie puścił, a ja zaczęłam łapać normalny oddech. Chwilkę na mnie popatrzył, ale potem się wydarł na cały głos.
-HEH! CHODZISZ DO NEKOMY?!
-No tak. Ostatnim razem jak pisaliśmy to nie dałeś mi nawet tego powiedzieć. Poza tym....TY TEŻ MI NIC O KARASUNO NIE MÓWIŁEŚ!
-Wa-chan kto to?
Tego mi jeszcze brakowało. Czemu musiał się uwziąć. Dlaczego?! Co ja takiego zrobiłam? Ja jestem grzeczna, grzeczniutka jak baranek. Wzięłam głęboki oddech.
-Tanaka Ryunosuke. Mój przyjaciel z podstawówki. Pomagaliśmy sobie w nauce.
-Głównie to ty mi pomagałaś.
-Oj.
Przewróciłam oczami i założyłam ręce za głowę. Przechyliłam się lekko i z uśmiechem się przedstawiłam.
-Wakane Hono. Yoroshiku
Potem wskazałam na swoją przyjaciółkę.
-A to Natsuko Energui. Jesteśmy menadżerkami Nekomy.
-ŻE CO?!
Obie się zaśmiałyśmy i poszłyśmy na salę.

Drużyna kotówWhere stories live. Discover now