Roz. 4 "Kontakt"

47 3 0
                                    

Po treningu pożegnałam się z swoją przyjaciółką i ruszyłam do domu. Wyjęłam z swojej torby słuchawki i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę. Gdy miałam już tylko prostą drogę, spuściłam głowę w dół i kopałam mały kamień, który leżał niedaleko. Byłam tym tak skupiona, że nie zauważyłam jak ktoś za mną idzie. Zorientowałam się dopiero, kiedy ten ktoś wyjął mi jedną słuchawkę z ucha.
-Nie ładnie to tak kogoś ignorować Wa-chan.
Natychmiast odskoczyłam na bok i już szykowałam się do samoobrony, ale uspokoiłam się, bo tylko jedna osoba mnie tak nazywa. Wyjęłam drugą i wyłączyłam muzykę.
-Kuroo nie strasz mnie
-Sorka sorka.
Przetarłam pot z czoła i wypuściłam powietrze z świstem.
-Ty mnie śledzisz czy co?
-Nie. Mam po drodze. A przy okazji słyszałem, ba nawet widziałem, że coś cię męczy.
-To nic takiego.
Pokiwałam tylko głową z zrezygnowaniem i poszłam dalej. Tym razem jednak nie było tak samo, ponieważ miałam tą kosiarkę przy boku.
-Wiesz. Swojemu Senpaiowi możesz powiedzieć. Zawsze postaram się jakoś doradzić.
-C-Co? T-To na s-serio nic t-takiego.
Musiałam jakoś szybko wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Z ratunkiem przyszedł mi widok mojego domu.
-T-To już mój dom. D-Do zobaczenia.
Pomachałam mu i szybko podeszłam do drzwi. Weszłam do środka i zjechałam po nich na podłogę.
-Skarbie kto to był?
Tylko nie to. Tego mi jeszcze brakowało. Pytań moich rodziców na temat Kuroo.
-Znajomy z szkoły. Jest kapitanem męskiej drużyny siatkarskiej, w której jestem menadżerką.
-A list do ciebie przyszedł.
-List?
-Jest w salonie na stole.
Podniosłam się na równe nogi i poszłam to sprawdzić. Wzięłam białą kopertę do ręki i otworzyłam ją. Wyjęłam zgięty na kilka części papier i rozłożyłam go. Gdy zobaczyłam od kogo on jest, chciałam go wyrzucić, ale byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia.
"Cześć Wakane. Wiem, że możesz być na mnie zła, ale pozwól mi to wytłumaczyć. Dołączam swój numer. Napisz, kiedy będziesz chciała. Twój brat Hikaru."
Ścisnęłam swoje skronie i wyjęłam swój telefon. Wpisałam numer i napisałam pierwszą wiadomość.
"Proszę słucham. Co masz mi do powiedzenia"
"Wiem co chcesz usłyszeć. Mam sklerozę i po prostu zapomniałem twojego numeru"
-Zapomniałem srałem. Jak można zapomnieć o swojej własnej siostrze, Mógłby chodziarz sobie zapisać.
"Wszystko mi jedno. Idę spać, bo jutro mam trening"
Tak jak napisałam tak zrobiłam.

Rano słysząc dźwięk znienawidzonego budzika. Z cichym jękiem niezadowolenia wstałam na równe nogi i poszłam się szykować na kolejny ciężki dzień. Szybko założyłam swój mundurek i zeszłam na dół po bento. Gdy wyszłam moje oczy o mały włos nie wyleciały mi z oczodołów. Przed moim domem czekał nie kto inny niż kapitan Nekomy. Podbiegłam do niego, przy okazji zwracając uwagę na skrzynkę pocztową. Znowu list przyszedł. 
-Ohayo Wa-chan.
-Ohayo Kuroo. Co ty tu robisz?
-Czekam na ciebie.
Westchnęłam cicho.
-Poczekasz jeszcze chwilkę? Muszę sprawdzić pocztę.
Kiwnął głową, a ja poszłam wyjąć dwie kopert. Jedna była zaadresowana do mnie a druga do moich rodziców. Weszłam do mieszkania i odłożyłam jeden list na stół.
-Tato list do was.
-Dobrze zaraz sprawdzę. A tylko mi tam za bardzo nie romansować.
-T-TATO!!!
W odpowiedzi usłyszałam jego śmiech. Wyszłam z domu, ledwo kontrolując czerwień na moich policzkach. Razem z Kuroo poszłam na trening. Dopiero na miejscu przypomniałam sobie o tym drugim liście. Usiadłam na ławce i otworzyłam kopertę. 

Drużyna kotówWhere stories live. Discover now