9. Mamy gościa

919 92 12
                                    




* Kto czyta? *



Andrew stanął na wysokości zadania, bo następnego dnia rano miałam już samolot do Berlina. Tego samego wieczoru napisałam smsa do Zacka z prośbą, aby podrzucił mnie rano na lotnisko, bo jest jedyną osobą z prawkiem, która mogłaby mi pomóc.

Może nie powinnam tego robić, ale rodzice nie pozostawili mi innego wyboru. Na całe szczęście rano rozeszli się do pracy, więc nie było problemu z opuszczeniem domu bez ich wiedzy.

Mimo wszystko zostawiłam im na blacie w kuchni karteczkę z wyjaśnieniami, dlaczego mnie nie ma, ale nie sądzę, żeby zbytnio ich to przejęło.

O umówionej godzinie mój przyjaciel podjechał pod mój dom, pomógł mi zapakować walizkę do bagażnika, a następnie sprawnie wsiedliśmy do środka.

- Może wyjaśnisz mi, co się dzieje? Wczoraj nie byłaś skora do rozmowy – westchnął, odpalając silnik i wrzucając pierwszy bieg. Zwolnił hamulec ręczny i płynnie ruszył w kierunku lotniska.

- Przepraszam, nie miałam wczoraj humoru. Pokłóciłam się z rodzicami, bo mamy trochę inny pogląd na dany temat i dlatego musiałam Cię ciągnąć, oni nawet nie wiedzą, że wyjeżdżam.

Nagle Zack gwałtownie zahamował i momentalnie obrócił się w moją stronę.

- Chcesz mi powiedzieć, że wylatujesz z kraju tylko dlatego, że pokłóciłaś się z rodzicami?!

No tak, z tej perspektywy zdecydowanie wyszłam na desperatkę.

- Nie, wylatuję do Shawna, jadę z nim w trasę. Rodzicom nie podoba się ten pomysł, a ja nie mam zamiaru marnować takiej szansy – szybko wyjaśniłam chłopakowi całą sytuację – a teraz proszę, jedźmy, bo za dwie godziny mam samolot i nie chcę się na niego spóźnić.

Chłopak pokręcił tylko z dezaprobatą głową, a następnie wykonał moje polecenie.

- Zupełnie jak Olivia, obydwie straciłyście głowę dla jakiejś marnej gwiazdy pop.

- Nie straciłam dla niego głowy! - pisnęłam zirytowana.

- To po co tam jedziesz? Zrobiłaś już swoją część roboty, teraz nie jesteś już im tam do niczego potrzebna. Musisz się sama przed sobą przyznać, dlaczego to robisz.

Pokręciłam głową śmiejąc się z jego słów — Wcale nie jadę tam dla Shawna. Zawsze przyda im się kobieca dłoń, która wszystkiego dopilnuje. Mogłabym... - przerwałam, bo tak właściwie nie byłam w stanie niczego wymyślić. W czym ja mogę im tam pomóc? On ma speców od wszystkiego.

- Tak właśnie myślałem – westchnął – Może przynajmniej będziesz się dobrze bawić – dodał w momencie, kiedy parkowaliśmy już na lotnisku.

Zack wyjął moją walizkę i razem z nią udał się w kierunku sali odlotów. Szłam ślepo za nim, zastanawiając się nad wszystkim, co powiedział. Chwilowo ogarnęły mnie wyrzuty sumienia, bo zwalam się im na głowę, ale minęły w momencie, kiedy uświadomiłam sobie, że sami mi to wszystko zaproponowali.

- Uważaj na siebie mała – chłopak szepnął mi do ucha, gdy żegnaliśmy się przed moim wejściem na odprawę – I koniecznie dzwoń, jakby coś się działo, nigdy nie wiadomo co taka sława ma w głowie..- puścił mi oczko, a następnie złożył szybkiego całusa na moim policzku i wyszedł. Gdy obserwowałam, jak się oddala, ogarnął mnie strach.

Przecież ja nigdy nie leciałam sama samolotem.

Zdenerwowana zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Po chwili, gdy emocje nieco opadły zaczęłam iść w stronę wielkiej kolejki ludzi.

Whispering our love | S.M.Where stories live. Discover now