4

84 4 0
                                    

Wybiegłam z pokoju Dariusa na korytarz omal się nie wywracjąc. To była moja jedyna szansa na ucieczkę. Przebiegłam wzdłuż korytarza i otworzyłam kolejne drzwi. Pokój był podobny do tego w którym byłam wcześniej,ale ten był dużo bardziej zaniedbany. Wszędzie walały się śmieci, sztylety i inna broń a biurko było całe połamane. Podbiegłam do onkna i odsłoniłam ciężkie bawełniane zasłony. Wyjrzałam przez okno, było dość wysoko by skoczyć więc od razu odrzuciłam tą opcję ucieczki. Stałam na parapecie zastanawiając się co mam dalej zrobić. Czar za niedługo miał zniknąć z Dariusa, więc musiałam się pośpieszyć . Z za myślenia wytrwały mnie otwierające się drzwi. Do środka wszedł Draven, zupełnie mnie nie zauważając rzucił swoje topory w kąt i zaczął nucić jakąś melodię. Kiedy podniósł wzrok i zobaczył mnie stojącą na parapecie zrobił zskwaszoną minę.

-Złaś z mojego parapetu. - jęknął i oparł się o ścianę. - I co ty w ogóle robisz w moim pokoju? Myślałem, że wolisz baraszkować z moim braciszkiem. - zmierzył mnie wzrokiem - Ale nie narzekam, skoro już tu przyszłaś.

Stałam jak wryta, próbowałam uciec a on mnie podrywał. Uświadomiłam sobie wtedy, że jest z nim coś bardzo nie tak. Spojrzałam jeszcze raz w dół, jak teraz nie skocze, nie będę miała więcej okazji by stąd uciec.

-Ej, ty! Co się tak gapisz przez to okno?

-Dobrze Ci radzę, odsuń się od mnie bo zrobię Ci krzywdę.

-A co ty mi niby możesz zrobić? - zaśmiał się mi prosto w twarz.

Uniosłam dłonie i zamknęłam oczy. Próbowałam użyć mojej mocy, ale na próżno. Nic się nie stało.

-Cholera! - jękłam.

Do pokoju wparował, wściekły Darius z swoim toporem w ręku.

-Co wy tu wyprawiacie? Łap ją!

-Sam se ją łap, nie jestem twoim sługą.-wymamrotał niezadowolony Draven

Otworzyłam okno na oścież, i od razu poczułam odór uliczny. Wściekły Darius ruszył z toporem prosto na mnie, a ja w tym samym momencie szykowałam się do skoku.

-Błagam moce, tylko tym razem  mnie nie zawiedźcie.

I skończyłam nim Darius zdążył do mnie dobiegnąć. Kiedy byłam już blisko ziemi, byłam pewna, że zaraz stanę się mokrą plamą, ale w ostatnim momencie wokół mnie pojawiła się świetlista bańka, coś jak tarcza... która ochroniła mnie przed upadkiem. Wstałam i zaczęłam się śmiać sama do siebie, zadziało. Spojrzałam w górę i zobaczyłam jak Darius paczy prosto na mnie z okna. 
Pokazałam mu język i zaczęłam biec ulicą.
Z bliska to wszytko wyglądało jeszcze gorzej. Po zaśmieconej ulicy szwędało się kilku żebraków, kilku leżało na chodnikach, a jeszcze inni grzebali w śmieciach. Zwracałam niesamowicie na siebie ich uwagę. Brzegi sukni były już całe ubłocone a nogi bolały mnie od biegu w pantoflach.
Skręciłam i wbiegłam w inną alejkę. Ta była zdecydowanie węższa i opustoszała. Darius na pewno wysłał już za mną staże więc musiałam się szybko przebrać. Zerwałam z sznurka kilka ubrań które się suszyły i ukradłam parę wysokich butów z wycieraczki. Weszłam w szelinę między domami i zaczęłam się rozbierać. Najpierw zdjęłam askamitną sukienkę i rzuciłam ja w kałużę, a potem ubrałam koszule i luźne spodnie a na górę czarny, długi płasz z kapturem. Zdjęłam ze stóp uciskające pantofle i nałożyłam stare i brudne, wysokie buty.

-Ochyda. - powiedziałam sama do siebie.

Wyszłam i ruszyłam w kierunku bramy miasta. Nie zdziwił mnie fakt, że była strzeżona. Musiałam się jakoś przedostać za mury miasta. W końcu dostrzegłam jadący powóz. Zatrzymał się w bramie do kontroli. Wyszłam z ukrycia i podeszłam bliżej. Chciałam wskoczyć do powozu i niezauważalne opuścić miasto, ale zauważyłam zbliżającą się grupkę żołnierzy.
Założyłam na głowę kaptur, i przebiegłam prosto do pozowzu i wskoczyłam na jego przyczepę, następnie przykryłam się leżącym tam kocem. Kupiec skończył rozmowę w straznikami i wsiadł na powóz.

-Jazda! - krzyknął do swoich koni, a te ruszyły.

Nie mogłam wierzyć, że udało mi się uciec.

Two words [Lux x Darius]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz