Rozdział IX Jerzy Waszyngton piecze nam ciasteczka

Start from the beginning
                                    

- I tu się mylisz. To syn Ateny. Po zamknięciu Wrót Śmierci... Nawet nie pytaj- ciągnęła, widząc moje zaskoczone spojrzenie- sama nie wiem dokładnie co to. Ale śmierć zaczęła zabierać uciekinierów z Hadesu i nie wiem czemu, ale jego nie znalazła, bo schował się tutaj. Najwidoczniej biblioteki są, tak samo jak świątynie, miejscem kultu i przez to nietykalne. 

Chciałem jeszcze o coś zapytać, ale przeszkodził mi Waszyngton, wchodząc z Johnem i tacą ciasteczek.
- Bierzcie póki gorące!- krzyknął i podsunął nam je pod nos. 

- Na serio weźcie!- poparł go John, pakując całą garść do ust.- Są wyborne! Pan prezydent obiecał mi, że poda mi przepis. 

Widok założyciela USA paradującego po bibliotece z tacą domowych ciasteczek i różowym fartuchem z napisem „pocałuj kucharza" sprawił, że wyplułem pierwszą porcję, nie mogąc przestać się śmiać.
- Coś nie tak?- zapytał zaniepokojony Waszyngton- Może dałem za dużo proszku do pieczenia?

- Nie, nie- szybko zaprzeczyłem.- Po prostu, czy to nie dziwne, że pan zajmuje się pieczeniem ciastek?

- Bo byłem prezydentem? Tak, może to trochę dziwne. W sumie, za życia nie tknąłem nawet pieca. Ale po tym, jak ożyłem... Nagle to moje ulubione zajęcie!- zaśpiewał, nakładając Raven trzy ciastka na talerzyk. 

Ona jednak nie była tym zachwycona i szturchnęła je niepewnie. John z zapałem przeglądał segregator z przepisami, mówiąc co jakiś czas: „Niezwykłe!", „Ależ ciekawy pomysł!" lub „To by było przepyszne!".
- Panie Waszyngtonie...- zacząłem.

- Oh, Max! Mów mi Jerzy!

- A więc, Jerzy, czy...- nie dane mi było skończyć.

- Na tarczę matuśki Ateny!- krzyknął Jerzy Waszyngton, pociągając nosem.- Chyba moje muffinki stają w płomieniach! Za moment wracam!

Poczekałem, aż prezydent zniknie w kuchni, która kryła się za stolikiem bibliotekarza i zagadałem Raven.
- W czym nam pomoże ten oszołom?

- Nie mów tak o nim. Jest niezwykle mądry, tylko...- zatrzymała się szukając odpowiedniego słowa.- Jakbyś umarł i powrócił do życia, to by ci się trochę pomieszało w głowie, nie?- zapytała, a mi, z nieznanych powodów, po plecach przeszły ciarki. Dziwne uczucie powróciło...
W mojej głowie błysnęło, jakby strzelił piorun, ale Raven niczego nie zauważyła. 

Chyba zaczynałem świrować.
- Ale dlaczego...?
- Zawsze zadajesz tyle pytań?!- wysyczała przez zaciśnięte zęby, sprawiając, że zamilkłem.- Przejdźmy do rzeczy, bo zostaniemy utuczeni czekoladowymi muffinkami- zaproponowała. 

Jerzy znów wrócił z kuchni, a John skakał wokół niego w słodkiej ekstazie. Nie wiedziałem, że tak kochał gotować.
- Panie Waszyngtonie, przyszliśmy do pana, bo mamy pewną ważną sprawę- powiedziała Raven, wyrywając prezydenta z jego ciasteczkowego szaleństwa.

- Och, żyjecie dzieci w Ameryce! Przecież wszystko musi być piękne, proste i przyjemne! Cóż może być ważniejszego od pałaszowania moich muffinek?- zapytał i roześmiał się z własnego żartu.

- Potrzebujemy pańskiej pomocy- zacząłem.- Tu chodzi o Obóz Herosów i o Olimp.

Waszyngton od razu spoważniał. Rozwiązał różowy fartuch i odwiesił go na kołek. Zmarszczył brwi.
- Co się stało w obozie?- zapytał. 

Pomyślałem, że to musiał być kiedyś i jego dom. Obóz najwidoczniej był niesamowicie stary. Po krótce opowiedzieliśmy naszą historię i czego się dowiedzieliśmy.
- Hm... Nie mogę wam powiedzieć wprost, o co chodzi, bo może po prostu chodzić tu o wiele rzeczy. Nie mogę was zmylić, ale wy na pewno znajdziecie rozwiązanie. Wasz los i tak jest z góry zapisany. 

Percy Jackson - Nowe Pokolenie - Niezgoda.Where stories live. Discover now