- Cześć mamo! Cześć tato!- zawołały chórem szesnastoletnie bliźniaki Jeremy i Amelia.
- Coś się stało?- córka pary spojrzała z zaniepokojeniem na posępne miny rodziców.
Connor szybko pospieszył z wyjaśnieniami.
- Samochód nam się rozkraczył. Zapomniałem zatankować. Będziemy jutro musieli pojechać go zabrać.- android ewidentnie nie chciał uświadamiać swoich dzieci o tym co stało się dwie godziny wcześniej na stacji benzynowej.
- W ogóle...- rzekł Jeremy- Na domowy dzwoniła jakaś babka z restauracji. Powiedziała, że zwolnił im się stolik i możecie przyjść.-
- Słucham?- Laura uniosła brew w zdumieniu- Jaki stolik?-
Jej mąż uśmiechnął się tajemniczo.
- Jeremy ty futerale na cepy! Po co się wygadałeś?!- siostra chłopaka trąciła go w ramię- No i zepsułeś mamie niespodziankę!-
- To... na którą mamy tą rezerwacje?- spytała Laura.
- Na ósmą.- wyjaśnił RK800- Sprężaj się skarbie.-
*****
- Zastanawiam się czy musiałeś wydać na to całą pensje czy tylko całą pensje?- zachichotała Laura, podziwiając wystrój restauracji w jakiej się znajdowali.
Co prawda musieli tam pojechać autobusem ale... cóż czasem warto się poświecić dla miłych chwil.
- A czy to ważne?- spytał Connor głaszcząc wierzch dłoni swoje partnerki za pomocą kciuka- Ważne, że mamy chwile dla siebie.-
- To... ile to już lat?- rzekła kobieta.
- Dziesięć.- odparł szatyn zgodnie z prawdą nawiazując do dnia ich ślubu.
- Dyszka. Czuję się staro...- kobieta parsknęła śmiechem.
- No co ty?!- oburzył się RK800- Masz trzydzieści sześć lat, a nie dziewięćdziesiąt!-
- Wyluzuj. Przecież żartuję. Tak naprawdę to... czuję jakbym żyła dopiero od tych dziesięciu lat.- brunetka uśmiechnęła się szeroko.
Nagle do uszu pary dotarł krzyk. Ktoś wbiegł do budynku.
A w zasadzie to grupka ludzi.
Było ich pięcioro. Nowoprzybyli mieli na sobie kombinezony wojskowe i broń.
- Co do cholery jasnej..! Connor!- zawołała Laura, z przerażeniem obserwując jak mężczyźni chwytają jej męża oraz dwa inne, znajdujące się we wnętrzu restauracji androidy i biegiem rzucają się w kierunku wyjścia.
- Hej! Zostawcie go!- brunetka podobnie jak inni ludzie wybiegła za mężczyznami w mundurach.
Ci zdążyli już zapakować androidy do jakiejś furgonetki i odpalić pojazd.
Laura nie myślała racjonalnie.
Wyjęła broń, którą nauczona wydarzeniami ze stacji benzynowej wzięła ze sobą, i wycelowała w opony pojazdu.
Pocisk jednak odbił się od nadkola.
- Kurwa mać!- huknęła kobieta i ruszyła za pojazdem by choć na chwile uchwycić jego numery rejestracyjne.
Jednak na tablicy nic nie było. Nic oprócz napisu.
CyberLife.
*****
- Puszczaj mnie skurwysynu!- syknęła zielonooka, gdy strażnicy CyberLife zamiast pomóc jej w jakikolwiek sposób, wzięli ją za ramiona i dosłownie wyrzucili na zewnątrz.
Brunetka wylądowała twarzą w śniegu.
Gdy podniosła głowę dostrzegła, że strażnicy wyrzucają kolejną osobę z wnętrza budynku.
Zielonooka zdążyła uniknąć zderzenia z tamtym człowiekiem poprzez przeturlanie się nieco w bok.
Dopiero gdy tamta osoba wylądowała na gruncie, kobieta się jej przyjrzała.
- Gavin?!- spytała- Co ty tu robisz?!-
- Wy chore pojebańce!- detektyw Reed nie zwrócił uwagi na Laurę, tylko wstał z ziemi, złapał za pobliską cegłówkę i przymierzył się do rzutu w witrynę firmy.
Policyjnej kapitan dosłownie cudem udało się go powstrzymać przed zamianą szyby w szklaną mozaikę na chodniku.
- Co ty odpierdalasz?!- spytała.
- Te chuje porwały Nines'a!- zawołał mężczyzna.
- Co?! Jego też?!- brunetka aż podskoczyła ze zdenerwowania.
- Te bydlaki wpadły nam do domu i po prostu go zabrały!- wykrzyknął rozwścieczony mężczyzna.
Ledwie te słowa wypowiedział, szklane drzwi budynku się otworzyły i dwóch strażników wyszło na zewnątrz.
- Pani może wejść.- jeden z nich wskazał wnętrze fabryki z użyciem kolby karabinu.
Laura wzięła głęboki oddech i w asyście pracowników CyberLife weszła do środka.
- Connor!- zauważyła dostrzegając swojego partnera.
Nie było to trudne dlatego, że ślady po jego nieprzyjemnej "przygodzie" z rzeką Detroit wciąż były widoczne.
Nie dało się go pomylić z żadnym innym RK800.
Kiedy brunetka chciała do niego podejść została zbita z nóg poprzez uderzenie kolbą broni strażnika w klatkę piersiową.
Przez chwile miała trudność z nabraniem powietrza ale bardziej niż to zaniepokoił ją fakt, że szatyn nie zareagował na to co się właśnie stało.
Laura spojrzała w górę i dostrzegła kobietę w wieku około pięćdziesięciu, może sześćdziesięciu lat.
Miała obcięte na boba blond włosy i była ubrana w damski garnitur.
Ku swojemu przerażeniu policjantka rozpoznała w niej Almę Norton.
Matkę zmarłego przed Laty Bretta Nortona.
Odruchowo zielonooka rzuciła się do swojego męża i złapała go za ręce aby odciągnąć jak najdalej od tych ludzi.
Connor jednak ani drgnął.
- Co..?- przerażona policjantka spojrzała na swoją lewą dłoń.
Ta w zetknięciu z ręką androida nie wywołała u niego żadnej reakcji.
- A...ale?!- wydusiła pani kapitan spoglądając na Almę z coraz większym strachem.
- Ty zabrałaś mi kogoś kogo kochałam najbardziej na świecie... ja zabiorę go tobie. I nie tylko tobie.- rzekła Norton z kpiącym uśmiechem- Pozbędę się każdego defekta. Zaczynajac od Detroit, a kończąc na świecie.-
- Con!- czarnowłosa spojrzała androida błagalnie- Odezwij się proszę.-
- Przepraszam.- stwierdził szatyn- Ale wykonuje tylko i wyłącznie rozkazu pani Norton.-
- Nie...- wykrztusiła Laura- Wyczyściliście mu pamięć?!-
- Zabrać ją!- rozkazała Alma- Teraz już wie!-
- Przecież... nie możecie tak zrobić!- krzyknęła policjantka- Mamy ugodę z prezydent Warren!-
- Prezydent Warren nie ma w tej kwestii nic do powiedzenia, Laura. Powiedzmy, że nieco ją unieszkodliwili.- wyjaśniła Norton.
Strażnicy wynieśli policyjną kapitan z fabryki i wyrzucili ją na śnieg. Tam czekał na nią zniecierpliwiony Gavin Reed.
- Co jest?!- spytał z nutą niepokoju w głosie- Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.-
- Wykasowali Connorowi pamięć...- wydusiła zielonooka czując łzy napływające do oczu.
- Słucham?- detektyw spojrzał na nią ze zdumieniem.
- Wykasowali mu pamięć. Zrobili to po to by mieć na swoje usługi łowcę defektów...- wyjaśniła kobieta, wstając z ziemi.
- Ale przecież to znaczy...- głos jej towarzysza stał się bardziej drżący.
- Chcą ich wszystkich wyłapać. Wszystkich co do jednego... i zniszczyć.-
أنت تقرأ
D.E.C.A.D.E |dbh.ff|
أدب الهواةWhen injustice becomes law... Resistance becomes duty... ---------------------------------------------------------- Po dwunastu latach od odzyskania wolności, androidy i ludzie nauczyli się się koegzystować ze sobą bez konfliktów. Nie wszystkim jedn...
