Koniec Snu Letniego

9 2 0
                                    

Temperatura spadała,rzeki zaczęły niechętnie traktować ryby zimnem, ludzie zaczęli ubierać bluzy.Nadchodziła jesień.Kroczyła niezmiernie szybko,za szybko dla Harrego.Tyle jeszcze mógł zrobić ze swoją nową przyjaciółką, zaufał jej–jedynej istocie rozumiejącej go bez słów.

Zaraz zaczną się schodzić do tego więzienia”

Pomyślał nastolatek, po czym kazał swoim mięśniom wstać.Teraz każdy dzień się liczył.Ubrał swoją ulubioną bluzę, taką uniwersalną.Uwielbiał kolor czarny, ale jak ktoś może pomyśleć nie dlatego, że miał depresję.On ubóstwiał funkcjonalność tego odcienia, który do wszystkiego pasował.Chciałby umieć robić to co czarny.Wtedy jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej.Nie myśląc już dłużej o swoim ubiorze zszedł na dół.Jego ulubiona rutyna zaczęła zataczać koło.Tym razem czekała na niego owsianka, pyszna jak zwykle Tak dobra, że zaczął płakać.Dlaczego?
Sam tego do końca nie wiedział.
Może chodziło o to jakim jest ciężarem dla swoich rodziców. Oni się tak starają, zawsze mu pomagają a on odpłaca im się żekomą depresją i brakiem normalności.Zawsze wszystko wychodzi źle w jego rękach; czuł się jak Bóg destrukcji.Dlaczego wtedy pomyślał o Ellie?
Bo była jego przeciwieństwem?
W takim razie ona była boginią dobrobytu, taka normalna, uśmiechnięta i zawsze pozytywna. Sprawiająca, że nawet on może poczuć się szczęśliwie na ten czas, gdy z nią przebywał.Ubrał buty, otarł oczy i wybiegł ze swoimi słuchawkami spotkać się z boginią dobrobytu, jak to zresztą robił od feralnej nocy codziennie.Czuł uderzający grunt o jego podeszwę.Bieg był czymś dla niego nienormalnym, zawsze chodził, z głową w chmurach, teraz zszedł na ziemię.Wiatr muskał jego twarz, tak jakby jakieś ręce lekko dotykały jego twarz.Słońce oświetlało jego czarne zaniedbane włosy.Zieleń wykonywała ostatni taniec, inne kolory występowały na tron drzew.Przemijanie–O tym myślał chłopak, wszystko tak spokojnie godziło się na zmianę formy, albo nawet zniknięcie z tego świata.

Czy on też mógłby tak odchodzić, jak wszyscy?

Ujrzał postać na moście i uśmiech zagościł na jego twarzy, tak samo stało się w przypadku osoby siedzącej na drewnianym moście do kryjówki od złych rzeczy tego świata.Nagle Ellie pobiegła i wpadła na niego, tym samym jak zdrdziecki wąż przytulając go. Nie pamiętał kiedy ostatnio jakiś przyjaciel czy chociażby kolega go przytulił:
–Cześć Harry!
–Znowu się spóźniłeś!–jej policzki zamieniły się w małe balony.
–Tak, tak wiem... Czemu ty mnie w ogóle przytulasz?!–odskoczył
–Terapia na zły humor–roześmiała się.
–Haha–Można było usłyszeć lekki śmiech.
–Myślisz nad czymś–przybliżyła się udając, że ogląda jego twarz pod lupą.
–Jestem człowiekiem, to dla mnie normalne–Uśmiechnął się lekko.
–Gadaj co wiesz!–Wykrzyczała z entuzjazmem w oczach.
–A tam takie, myślę o przemijaniu–Westchnął.
–Boisz się go?
–Nie, właśnie to mnie intryguje, naprzykład spójrz na te liście.Nie buntują się, że niedługo zmienią kolor i umrą, do końca zachowują pełny spokój, jeśli w ogóle mogę mówić o jakichkolwiek ich uczuciach, których nie posiadają–Zapatrzył się w liście tańczące na wietrze.To mógłbyć jakikolwiek taniec, taki niepowtarzalny i piękny, chciał częściej patrzeć na te wytwory natury:
–Jest to część nas samych, chciałbyś przemijać, powoli starzeć się i umrzeć jak te liście, w spokoju ducha?–I jej oczy zwróciły się w stronę niezwykłego tańca.Takie tematy często były rozważane przy ich spotkaniach.Same pojawiały się nie wiadomo skąd:
–Czy ja wiem?
–Jestem przecież depresyjnym gnojkiem, czy tacy jak ja się nie zabijają?–Powiedział sarkastycznym tonem.
–Przestań–Cicho dodała Ellie.
–Przepraszam, przesadziłem?–Teraz zrozumiał co właśnie powiedział, zdał sobie sprawę ile właśnie osób obraził:
–Trochę, każdemu zdarza się powiedzieć trochę za dużo–Robot znowu uniósł swoje sztuczne usta.Cisza trwała chwilę, po której w końcu chłopak wstał i zaczął:
–Mam pomysł, tylko nie wiem czy ci się spodoba...
–Hm?–Zaciekawiła się już zbyt energiczna dziewczyna.
–Bo widzisz lato się kończy...może moglibyśmy ostatni raz popływać?–Nieśmiało wtrącił przyciszając koniec wypowiedzi.
–Tylko nie mamy strojów...–Sztuczne usta wygieły się w kształt podkowy.
–Możemy się wykąpać w rzeczach, robiłem tak jak byłem mały... –Jego głos coraz bardziej się załamywał.
–Tylko odłuż mi wszelką elektronikę–Donośnie powiedziała nauczycielka Ellie.
–Wiem wiem, pani profesor–Uśmiechy nie schodziły im z twarzy.
Pierwszy skok, skóra zmieszała się z wodą, tworząc piękną jedność.Włosy istoty ludzkiej i maszyny uchodziły gdzie chciały.Oczy Harrego były zamkniętę, chronione przez jego powieki, tak delikatne i jasne.Ellie patrzyła na tą scenę i nie mogła się nadziwić, wszystko było inne, teoretycznie miała program do pływania, ale ta perspektywa uniemożliwiała jej jakikolwiek ruch to było po prostu najpiękniejszy widok w jej cały krótkim życiu. Wiązki świata oplatały oboje, jak matka, która zawsze sprawuje opiekę nad swoimi dziećmi.Dzieci słońca zanurzyły się w niebieskiej otchłani.Nogi zaczęły biec w pustej, a jednak pełnej przestrzeni.Usta zaczerpnęły cennego powietrza.Ciało Harrego zanurkowało jeszcze głębiej, a Ellie podążała za nim.W otchłani nie było słychać dzwonka telefonu, który alarmował wszystkich na powierzchni.

Czy gdybym jej nie poznał, pływałbym wtedy?”

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 11, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

AI Friend Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz