Rozdział 23 2/2

575 90 15
                                    

Słowa: 2071

Nie bez powodu moją pierwszą myślą po przebudzeniu był Harry. Gdy tylko się ocknąłem i przetarłem ręką twarz, podniosłem się do pozycji siedzącej, by moim oczom ukazał się zagrzebany w kołdrę chłopak, którego policzki oświetlane były przez promienie słoneczne. Zdawały się one głaskać jego gładką skórę co sprawiało, że wyglądał spokojnie i pięknie... Ponownie ujrzałem w brunecie jego prawdziwą osobę wiedząc, że jest już przy mnie.

Uśmiechnąłem się do siebie, nie mogąc się powstrzymać, żeby nie zakręcić sobie jednego z kosmyków jego włosów na palcu. Delikatnie złapałem za jego koniuszek, by następnie owinąć go sobie wokół kciuka. Palcem wskazującym pogładziłem powstałe dzieło, czując jak włosy chłopaka są miękkie w dotyku.
Zbliżyłem swój nos do jego kędzierzawej czupryny, żeby przekonać się o tym, iż nie ma piękniejszego zapachu niż one. Migdał połączony z nutą wanilii wypełnił moje nozdrza i wydawał się intensywnie rozlać do wszystkich moich zmysłów. Zacząłem czuć go wszędzie - miałem go w ustach, przed oczami, czułem go zarówno pod skórą jak i nosem. I wszystko co mogłem o nim powiedzieć to to, że był piękny, zarówno tak jak i jego właściciel. Mógłbym się założyć, że gdybym poczuł tę woń od kogoś innego, nie byłaby ona już tak magiczna. Bo to Harry swoją osobą tak na mnie działał. Mimo tego, że nasza historia zaczęła się w bardzo kontrowersyjny sposób, przy nim czułem się jak gdyby wszystkie pogaszone we mnie światła zostały na nowo zapalone. Jakbym nareszcie wypełnił w sobie pustkę po stracie rodziców. Bo miałem kogoś w kim zakochany byłem tak mocno... Kogoś kto się mną opiekował i kto dbał o moje bezpieczeństwo bardziej niż swoje własne. Zabawne, że jeszcze kilka miesięcy temu nie zdawałem sobie sprawy z tego, że moje szczęście jakim okazała się para malachitowych oczu mieszkała zaledwie dwie przecznice ode mnie. Znając ten fakt w chwili obecnej, miałem zamiar z niego w pełni skorzystać.

Twarz Harrego lekko się zmarszczyła, a ja skarciłem się w myślach gdy nieumyślnie pociągnąłem za jeden z kosmyków jego włosów odrobinę za mocno. Chłopak słodko ziewnął, a następnie przetarł oczy, by po chwili je otworzyć, kierując swoje spojrzenie na mnie. Koniuszki jego ust automatycznie powędrowały w górę, a sam przekląłem w myślach uświadamiając sobie jak cudownie teraz wyglądał, głęboko pragnąc by zawsze mieć go przy sobie po przebudzeniu.

- Dzień dobry. - Powiedział ciepłym tonem, na co się do niego ciepło uśmiechnąłem, by następnie nachylić się i złożyć krótki pocałunek na jego ustach. Brunet jednak miał inny plan i trochę go przeciągnął, przyciągając mnie do siebie, a następnie układając moją głowę na swojej piersi.

- Dzień dobry. - Odparłem i wiedziałem, że niczego więcej mi nie potrzeba, żeby właśnie taki był.
Kątem oka zerknąłem na chłopaka, który z wyrazem satysfakcji na twarzy przyglądał mi się z góry, w odpowiedzi zagryzając swoją dolną wargę.

- Jesteś tylko mój. - Rzekł po chwili, a na jego słowa poczułem jak moje podbrzusze wypełnia znane mi już ciepło. I rzeczywiście byłem jego. Tylko i wyłącznie. Moje serce należało do chłopaka już od dawna, a teraz mogłem z pewnością powiedzieć, że z jego strony było podobnie.

- Jesteś tylko mój. - Powtórzyłem patrząc mu głęboko w oczy, które na barwę mojego głosu zabłysły jasnym światłem. I była to pewnego rodzaju obietnica. Ja jego, on mój. Wszechświat zadecydował, że skończyliśmy razem.

I dopiero gdy Harry poderwał się z pozycji leżącej by połączyć ze sobą nasze spragnione usta poczułem, iż tak wyglądało prawdziwe szczęście. Nie było mi niego nic więcej potrzebne poza parą malachitowych oczu patrzących z miłością w te wyblakłe niebieskie należące do mnie. I może jeszcze jego dotyk... Ciepła ręka, która wsuwała się właśnie pod moją koszulkę.

Delirium • LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz