Rozdział 18

743 93 33
                                    

Słowa: 3444

Gdy rano się obudziłem, poczułem chłód na mojej nagiej skórze, która pokryła się gęsią skórką. Przetarłem ręką oczy, marszcząc w grymasie czoło i naciągnąłem na siebie wyżej kołdrę. I dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że byłem w łóżku Harrego i najprawdopodobniej właśnie omijałem kolejny dzień szkoły. Rozejrzałem się dookoła, a chłopaka nigdzie nie było. Skoczyłem na równe nogi, decydując się, żeby szybko się zebrać i zdąrzyć chociaż na końcówkę lekcji. Ostatnio pozwalałem sobie na zdecydowanie zbyt dużo luzu i musiałem w końcu wziąć się w garść.

Naszczęście miałem ze sobą ubrania, dlatego o tę kwestię nie musiałem się martwić. Wyciągnąłem na sobie pogniecioną bluzkę, żeby wyglądała choć trochę schludniej.
Moje usta zacisnęły się w wąską linię kiedy przypomniałem sobie, że nie mam przy sobie żadnych podręczników ani zeszytów. Odetchnąłem jednak z ulgą, gdy po chwili swoim wzrokiem odnalazłem w pokoju Harrego szafkę z różnymi segregatorami i papierami. Uśmiechnąłem się do siebie myśląc, iż chłopak na pewno nie obrazi się jeśli pożyczę od niego kilka kartek.

Podszedłem do lakierowanego biurka, bez zastanowienia otwierając jedną z jego szuflad. Moim oczom ukazały się sterty różnych pogiętych papierów i śmieci. Uznałem, że Harry jest nawet większym bałaganiarzem niż ja i wyrzucając coraz to nowe kartki na podłogę wywróciłem oczami, gdyż szafka wydawała się nie mieć końca. Po chwili jednak moim oczom ukazało się spore, pozłacane po bokach różowe pudełko, podpisane na górze literką „H". Uznałem, że jest ono naprawdę urocze i nie wiem co podkusiło mnie do tego, żeby do niego zajrzeć. Myślę, że była to czysta ciekawość i kiedy otwierałem jego wieczko, przez moje podbrzusze przeszedł elektryczny impuls, zastanawiając się jakie chłopak skrywał w nim tajemnice.

Po chwili jednak zacząłem tego żałować. Upuściłem je bezwładnie na podłogę, gdy do moich oczu napłynęły słone łzy, a sam zapragnąłem zapaść się pod ziemię. Gdy pudełko zetknęło się z posadzką, po pomieszczeniu rozległ się głośny trzask i prawdobodobnie tak brzmiał też dźwięk mojego łamanego serca. Czując nieustannie mocne ukłucie w klatce piersiowej, zastanawiałem się co powinienem był w tej sytuacji ze sobą zrobić. Odpowiedź była jednak prosta... Musiałem stąd uciekać... Jak najszybciej... I nigdy nie wracać...

Z bijącym szybko sercem i opuchniętymi oczami, zacząłem podąrzać w stronę wyjścia. Wybiegłem na korytarz, nie wiedząc do końca dokąd idę przez zamazany od płaczu obraz. Zobaczyłem przed sobą charakterystyczne lustro, któro miało doprowadzić mnie do schodów.

- Louis? - Usłyszałem niewyraźny głos, który dobiegał ze strony, której nie mogłem rozszyfrować. Poczułem jak mój puls skacze, na co zacisnąłem dłonie w pięści i zacząłem poruszać się szybciej. Na ten bardzo dobrze znany mi dźwięk po moim ciele przeszły ciarki, a sam popadłem w jeszcze większy obłęd, próbując jak najszybciej wydostać się z domu bruneta.

Cały czas czułem też jak moje serce rozpada się na coraz to drobniejsze kawałki. I tylko przez chwilę zacząłem zatanawiać się nad tym jak bardzo musiałem być głupi, żeby dać się na to wszystko nabrać!? Czy naprawdę myślałem, że Harry jest we mnie zakochany lub chociaż mnie lubi? Przecież to od początku było absurdalne i teraz zaczynałem wszystko rozumieć... Chłopak został po prostu zmuszony do tej miłości... Zupełnie w ten sam sposób w jaki ja musiałem wykonać inne okrutne zadania, które również krzywdziły swoimi skutkami najbliższe mi osoby... I może byłem w tym momencie egoistą, jednak nie mogłem pogodzić się z tym, że wszystko co ostatnio przeżyliśmy było po prostu złudzeniem... Znalazłem kogoś, kto sprawił, że byłem przez jakiś czas najszczęśliwszy na świecie... A było to tylko po to, by chwilę późnij okazało się, że nikt nie jest zdolny do tego, by naprawdę mnie pokochać...

Delirium • LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz