- Bianca?! - spytałam, a bardziej krzyknęłam.
- Tara?!
Stałyśmy chwile w ciszy skanując się obie wzorkiem. Pierwsza zdobyłam się na jakakolwiek wypowiedz:
- Co ty tu robisz?
- Jestem u przyszłej teściowej.
- Co?!
- To - powiedziała i pogłaskała się po delikatnie zaokrąglonym brzuchu. - Jestem w ciąży i niedługo biore ślub.
- Niemozliwe. Jakim cudem? - byłam tak zdziwiona ze słowami nie da się tego opisać.
- Zakochałam się, wszystko działo się tak szybko. Odwiedzam właśnie rodzinę mojego przyszłego męża.
W mojej głowie pojawił się wielki znak zapytania. Skoro Bianca odwiedza rodzine męża, to kto w takim razie jest jej wybrankiem? Przecież nie mieszkał tu żaden mężczyzna. Mój ojciec nie utrzymywał z nami kontaktu. Rodzeństwa tez nie miałam. Może to ktoś z służby..
- Jeśli można mi wiedzieć to kto jest tym szczęśliwcem? - sarkazm czuc było ode mnie na kilometr.
- Za niedługo się dowiesz.. - powiedziała tajemniczo i zaprowadziła mnie do gabinetu matki.
Niepewnie zapukałam i weszłam bez słowa. Chuda blondwłosa kobieta po 40 siedziała przy masywnym czarnym biurku. Przeniosła oczy znad czytanego tekstu i przyjrzała mi się dokładnie. Nagle gwałtownie wstała zza biurka, obeszła je i mnie mocno uściskała.
- Tara, moje kochane dziecko - łkała w moje ubranie. - Tak się cieszę, że cię widzę. Przepraszam cię tak bardzo - głos się jej łamał.
- Do rzeczy - odparłam bezuczuciowo.
- Słoneczko wiem ze między nami nie zawsze się układało..
- Skończ z tą bajeczką. Mów co miałaś powiedzieć i wychodzę.
- Tara nie wiem od czego zacząć..
- Najlepiej od początku - odpowiedziałam ze znudzeniem.
- Muszę ci kogoś przedstawić - po czym do gabinetu wszedł mężczyzna i chłopak na oko wyglądający na jego syna. Mężczyzna był mi znajomy. Ciemna karnacja, czarna broda, garnitur. To był Vince - trener Niepokonanych United. Byłam w ciężkim szoku.
- Co on tu robi? - zapytałam
- Drogie dziecko to wlasnie jest twoj tata.. - po tych słowach była tylko ciemność i ledwo słyszalny krzyk mojej matki.
~*~
Nicość ustala po jakimś czasie. Docierały do mnie różne głosy.
- Może zadzwonić do jej chłopaka? Może wie czy jest na coś chora..
- Catherine nie dramatyzuj. Nic jej nie będzie, to tylko zemdlenie. Zaraz się powinna obudzic.
Otworzyłam oczy i ujrzałam moich rodzicieli siedzących na skraju lozka. O futryne moich drzwi opierał się ten tajemniczy chłopak.
- Tara, obudziłas się - ledwo podźwignęłam się na łokciach a Catherine wziela mnie już w swoje objęcia - Martwiłam się bardzo. Jak się czujesz? Czy coś cię boli?
YOU ARE READING
(not) Ideal Angel ||
Fanfiction,,Wredna zdzira'', ,,Rozpieszczona lalunia" to jedne z najlżejszych przezwisk jakimi została obdarzona Tara przez swoich rodziców i rówieśników jako małe dziecko. Zawsze poniżana. Ta najgorsza, mimo że miała bogatych rodziców. To właśnie przez nich...