Eliminacje - One shot #1

449 26 2
                                    

Perspektywa Tary

Już dziś dzień walki eliminacyjnej. Jestem mega zestresowana a zarazem podekscytowana.

Z Shakerem jesteśmy już razem ponad dwa miesiące. Ja się z tego bardzo cieszę. Praktycznie się nie kłócimy, chociaż bywają małe sprzeczki, ale najważniejsze jest to, że potrafimy się pogodzić. Shaker dba o mnie jak o księżniczkę. Jeszcze nigdy nie czułam się tak wyjątkowo.

Właśnie stoję przed wejściem na matę. Kończę wiązać włosy w kucyk, słuchając przy okazji kazania Shakera abym nie zrobiła sobie krzywdy ani nic.

- I pamiętaj nie wal tak mocno bo ona też jest człowiekiem, a najważniejsze jest to żebyś sobie nic nie zrobiła - dalej mówił Shaker. Bla bla bla, nie słucham Cię możesz już skończyć?

- Shaker, nie jestem małą dziewczynką. Poradzę sobie..

- Ale...

- Żadnych mi tu ALE - zaakceptowałam słowo. - Idź zajmij miejsce i ochłoń trochę. Zobaczymy się odrazu po walce - wspięłam się na palce i pocałowałam go w czoło i delikatnie popchnęłam go w stronę drzwi wyjściowych.

- Pamiętaj kocham Cię i nie chce Cię starcić, rozumiesz? - pocałował mnie w usta. Chyba mój mózg przestał przez chwilę myśleć.

Odepchnęła go delikatnie i dalej popchnęłam w stronę drzwi.

- No już idź bo zajmą Ci miejsce...

Shaker wyszedł przez drzwi wyjściowe, a mi pozostało tylko kilka minut do wejścia na matę.

Po czterech rundach...

Jest remis. Ja wygrałam dwie rundy i moja przeciwniczka też. Aby przejść dalej muszę wygrać tą rundę.

Odłożyłam butelkę z wodą i stanęłam spowrotem na chłodnej niebieskiej macie.

Viera też już się ustawiła. Czekam na sygnał rozpoczynający walkę.

Głos sędzi już wybrzmiał. Zaczęłyśmy się mocować. Kobieta chciała mnie bardzo łatwo pokonać, bo po prostu się na mnie rzuciła. Ja rzucam się na nią i leżymy w sposób na kanapkę. Jednak nie spodziewanie dostaje czymś w głowę. Potem była już tylko ciemność...

(not) Ideal Angel ||Where stories live. Discover now