Dzień: 15 grudnia.
Harry siedział w salonie z Kaim na nim, robili do siebie głupie miny, więc śmiech chłopca roznosił się po całym domu. Louis za to piekł ciasto na przyjazd swojej mamy, która w każdej chwili mogła się pojawić. W pewnym momencie wyraźnie obaj usłyszeli podjeżdżający pod dom samochód, co oznaczało tylko jedno.
- Baba! Tata! Baba! - Kai wesoło podskakiwał na kolanach ojca, wyraźnie podekscytowany.
- Cieszysz się z wizyty babci? - uśmiechnął się Harry. Sam za to w środku czuł strach.
- Oi oi! Tata idźmy - zszedł z kolan bruneta i zaczął ciągnąć go.
- Może ja poczekam tu? - mruknął Styles, patrząc na synka. Nie, wcale nie tchórzył.
- Nie! - wykrzyknął, tupiąc nóżką.
- Kai kochanie - szepnął i usłyszeli szczęk zamka od drzwi wejściowych. Cholera, nie był gotowy na to spotkanie. Cholernie bał się w środku. To jednak był mama Louisa.
Louis wyszedł z kuchni i wesoło przywitał się ze swoją matką. Chłopiec spojrzał na tatę wielkimi, zielonymi oczami, a ten wiedział, że przepadł przez nie. Jay po chwili weszła z Louisem do salonu, gdzie niemal od razu spiorunowała wyrokiem Harry'ego.
- Dzień dobry - wyszczerzył się Harry, miał wrażenie, że jego serce wyskoczy z klatki piersiowej.
- Spokojnie mamo, mówiłem ci przecież... - szatyn potarł jej ramię.
- Baba! - Kai rzucił się do nóg kobiety.
- Dzień dobry, mój kochany wnuczku - wzięła go na ręce i wycałowała jego policzki.
Harry stał czując się nieswojo, nie miał pojęcia, czy powinien powiedzieć coś więcej czy czekać, aż Jay coś powie. Spojrzał się na Louisa szukając wsparcia.
- Ufam Louisowi, że wie co robi, ale mam cię na oku - ostrzegła, puszczając Kaia. Chłopiec pobiegł na kanapę i włączył sobie bajkę.
- Jasna sprawa - skinął wiedząc, że z Jay się nie pogrywa.
- Harry, chodź pomożesz mi z ciastem - zaproponował Louis, czując te napięcie.
Styles natychmiast znalazł się w kuchni, bez najmniejszego gadania. Stanął przy blacie i spojrzał pytająco na Tomlinsona.
- Zrób polewę, wiem że potrafisz - wyłączył piekarnik i sięgnął po rękawice.
Brunet zabrał się za zadanie, było to zdecydowanie lepsze niż przenikliwy wzrok Jay. Robili wszystko w ciszy, przez co słyszeli co się działo w salonie. A zwłaszcza rozmowę Jay z małym.
- Byliśmy u baby Anne... - pochwalił się chłopiec.
- I co tam robiliście? - zainteresowała się wyraźnie, kiedy Louis wyłożył blachę.
- Sanki! - uniósł ręce do góry - I baba Anne ma psa.
- To super! A jaki jest tatuś?
- Supel! Tatuś śpi tutaj i mamy duzo zabawy!
Louis się napiął słysząc jego odpowiedź i spojrzał na bruneta. Styles wstrzymał oddech, obaj nie spodziewali się, że Kai tak szybko pochwali się babci.
- Podaj tę połowę - szepnął, nasłuchując reakcji swojej mamy. Kiedy ją dostał, rozlał ją po wypieku.
- Mama i tata spędzają razem czas? - spytała kobieta.
- Tak! I robią buzi buzi, jak baba i dziadzia! - ekscytował się.
- Cholera - odparł Harry i spojrzał na Louisa.
YOU ARE READING
Be our santa/ larry
FanfictionLouisa zostawił partner w okresie świątecznym, go i ich nienarodzone dziecko. Trzy lata później wraca, chcąc to wszystko naprawić i być rodziną z Louisem i ich małym synem. Tylko, czy Tomlinson mu wybaczy? Współpraca z moją wspaniałą i jedyną: @Zial...