Dzień: 14 Grudnia
Harry zbierał się w sobie od kiedy wstał i nie mógł podjąć męskiej decyzji. Za każdym razem wycofywał się jak tylko Louis spytał się go o co chodzi. Zbywał go krótkim "nic, nic" i wracał do zajmowania się Kaim. A czas mijał, był poniedziałek a do tego jutro miała przyjechać do nich Jay. Musiał pokonać strach.
- Louis? - wszedł do kuchni, a jego serce waliło jak szalone.
- Tak? - szatyn oderwał się od przeszukiwania zamrażalnika.
- Co robisz? - znowu szedł na około.
- Nie wiem co zrobić na obiad - odparł i westchnął, zamykając zamrażalnik.
- A może zjedlibyśmy na mieście? - spytał w końcu.
- Kai będzie za mocno wariował - pokręcił głową, choć nie chciało mu się dziś gotować.
- Raczej myślałem o nas, no wiesz we dwójkę... - mruknął ciszej.
- Co masz na myśli... - zaskoczony, ale szczęśliwy podszedł do bruneta. Pragnął, by ten o niego się starał.
- Randka? - uśmiechnął się niepewnie.
- Okej, dobrze - położył ręce na jego karku - A co z Kaim?
- Może Liam by mógł? - zasugerował - Albo Louise?
-Pogadam z Liamem - pierwszy raz od soboty pocałował Harry'ego.
Styles złapał go za biodra i zatracił się w delikatnych pocałunkach. Tak bardzo kochał te wargi, ciało i całego, całego Louisa.
- Harry... - szatyn powiedział poważnie, kiedy odsunął się od starszego - Jeśli do świąt, założę pierścionek - wiedział, że Styles zrozumie - To będzie oznaczać, że ci wybaczyłem.
- Zrobię wszystko żeby tak się stało - skinął głową, marzył by ta chwila miała rację bytu.
- Tak? - uniósł brew.
- Zobaczysz! - uśmiechnął się.
- Mhm.
- Idę położyć Kaia, bo zasnął na dywanie w salonie - wskazał na przejście do odpowiedniego pomieszczenia. Dał radę, poprosił Louisa. Wyjdą dziś razem, jak za starych dobrych czasów.
Tomlinson pokręcił czule głową i postanowił zadzwonić do Liama. Payne na początku był zdziwiony prośbą o opiekę nad Kaim, bo Louis bardzo rzadko prosił o to. Zgodził się jednak, chcąc dać szatynowi czas na własne przyjemności. Umówili się, że ten o osiemnastej przyjdzie do domu Tomlinsonów.
- Ale i tak muszę zrobić coś dla małego - westchnął do siebie, kompletnie nie miał pomysłu co zrobić małemu, pełnemu energii dziecku.
- A co lubi najbardziej? - Styles pojawił się za nim.
- Nie strasz mnie! -podskoczył w miejscu.
- Przepraszam, mały nawet oka nie otworzył, jak go przeniosłem - wyjaśnił, unosząc kącik ust na zachowanie młodszego. Nie planował go przestraszyć, ale stało się.
- To prawda, ma silny sen - ponownie westchnął i pochylił się, i otworzył zamrażalnik.
- Może indyk, groszek i marchewka? - zaproponował Styles.
- Nie mam indyka, ale mam małą porcję z piersi, z kurczaka - mruknął i wyjął wymienione.
- Może być tak - zgodził się.
Louis namoczył mięso w misce z gorącą wodą. Styles w tym czasie grzebał w telefonie, robiąc rezerwacje do małej, ale przytulnej restauracji.
YOU ARE READING
Be our santa/ larry
FanfictionLouisa zostawił partner w okresie świątecznym, go i ich nienarodzone dziecko. Trzy lata później wraca, chcąc to wszystko naprawić i być rodziną z Louisem i ich małym synem. Tylko, czy Tomlinson mu wybaczy? Współpraca z moją wspaniałą i jedyną: @Zial...