3. Baba Anne.

4.2K 268 44
                                    

Poprosimy komentarze☺

Dzień: 8 Grudnia

Louis skończył robić śniadanie i najpierw obudził synka, którego po chwili miał ułożonego na biodrze.

- I idziemy do taty, czas go obudzić, prawda? - Louis zwrócił się do malca i po chwili uzyskał wesoły krzyk 'mama tak!'. Tomlinson zapukał kilka razy w drzwi, nim weszli przez nie - Harry, wstawaj...

Brunet leżał cały czas na łóżku z zamkniętymi oczami i lokami rozsypanymi na poduszce. Przytulił się mocniej do poduszki i mruknął tylko coś pod nosem.

- Tatuś! Wstawaj, wstawaj! - Kai zaczął powtarzać, kiedy szatyn podszedł z nim do łóżka.

- Dzień dobry - mruknął brunet siadając na łóżku i zaczesując włosy do tyłu. Nie spodziewał się takiej pobudki.

- Dzień dobry - odparł Louis, starając się nie spoglądać na nagą klatę piersiową. Nie byli już razem i nie będą. Ale Kai powinien mieć tatę - Śniadanie gotowe.

- Zaraz przyjdę, tylko się odświeżę - obiecał, powoli przytomniejąc.

Louis skinął na to i zostawili go samego.

Harry tak, jak obiecał szybko się ogarnął i we wczorajszych ubraniach zszedł na dół na śniadanie. Dziwnie dobrze czuł się w domu Louisa, naprawdę chciał to wszystko naprawić.

W kuchni przywitał go miły zapach jajek i bekonu. Spojrzał na pełny stół jedzenia, kiedy napotkał wzrokiem Louisa, który pomagał jeść małemu.

- Smacznego - uśmiechnął się i usiadł po drugiej stronie stołu, przy jeszcze pustym talerzu.

- Smacznego - odpowiedzieli obaj, a mały z pełną buzią, na co Louis go skarcił z małym uśmieszkiem.

Harry uwielbiał kuchnie Tomlinsona, mógłby jeść przez resztę życia wszystko to co on przyrządzi.  Zawsze przygotowywał potrawy tak, jak on lubił najbardziej. W środku wciąż czuł na siebie złość, jak i na Nicka. Niemal od razu zerwał znajomość z tym mężczyzną. Zdążył mu powiedzieć, co myśli o tym wszystkim. Przegapił ważną cześć w swoim życiu i nie potrafił sobie sam tego wybaczyć.

- Harry, po śniadaniu idę na zakupy... Mógłbyś zostać z Kaim? - mówił niepewnie.

- Jasne, damy sobie radę. Prawda kolego? - rzucił brunet, patrząc na synka.

- Będziemy się bawić mama! - obiecał Kai, kiedy przestał jeść, a Louis w końcu sam mógł napełnić sobie żołądek.

- Będziemy się grzecznie bawić - zaznaczył Styles. Nie mógł zaprzepaścić swojej jedynej szansy.

Louis czuł w środku niepewność, kiedy zaczął zajadać się śniadaniem. Harry widział wahanie w zachowaniu szatyna. Mimo wszystko chciał mu pokazać, że jest odpowiedzialnym ojcem dla ich malucha.

- Nie będzie mnie do godziny - obiecał - Sklep jest w miarę blisko.

- Nie ma problemu Louis, damy radę, ile by to nie było - zapewnił niebieskookiego - Dziękuję za śniadanie, najadłem się.

- Nie ma za co - uniósł kącik ust i sam dokończył swój posiłek i zaczął po wszystkim sprzątać. Najpierw porządek, potem inne obowiązki. Musiał jakoś wszystko trzymać w dobrym stanie, nie kalecząc przy tym relacji z malcem. Dzieci potrzebowały dużo uwagi i on o tym bardzo dobrze wiedział.

- I co Kai? Porysujemy? - zaproponował Harry, kucając koło synka.

- Możemy? - zielone oczka zabłyszczały, nim wyciągnął rączki w stronę ojca.

Be our santa/ larryTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon