Rozdział 31: Na krawędzi

67 5 0
                                    

- Gdzie ustawić te łóżka, Alphys? - zapytała Undyne.

- M-może w tym rogu... Chyba t-tak będzie n-najlepiej...

- SIĘ ROBI! - Papyrus i Undyne ustawili wspomniane meble we wskazanym miejscu. Specjalnie udali się do starego laboratorium Alphys po łóżka medyczne i aparaturę do monitorowania stanu pacjentów. - WOWIE, to oznacza że niedługo faktycznie to robimy...!

- Tak... Denerwujesz się? - zapytała go Toriel.

- Tak... - Papyrus usiadł na meblu. - Znaczy... Boję się, co będzie jeśli to się nie uda. Sans się całkowicie załamie... I możliwe że Impact... I tata...

- Rozumiem twoje obawy - Asgore przyniósł mu herbatę. - Zawsze jest ryzyko, że coś nie wyjdzie. Ale musimy wierzyć i robić wszystko w naszej mocy, by się powiodło.

- To prawda! A jak nie wyjdzie, to... Nie wiem w sumie... - Undyne siadła na ziemi.

- Dlatego upewnimy się, że wszystko wyjdzie.

- DEL-2! Już po randce?! - krzyknął Papyrus, gdy go zobaczył.

- H-hej! To nie była randka ani n-nic! - momentalnie poczuł, jak robi mu się gorąco. - A-absolutnie nic m-między nami nie zaszło! Nic...!

- Jasne... - uśmiechnęła się Undyne. - To kiedy seks?!

- Undyne! - zwróciła jej uwagę Toriel.

- CO TO SEKS? - zainteresował się Papyrus.

- Nie chcesz wiedzieć... I NIE, NIE PLANUJĘ W NAJBLIŻSZYM CZASIE... z-znaczy, za mało się znamy i t-tak dalej...

- H-hej, możecie, um... dać mu spokój? J-jeszcze trochę i ulegnie a-autodestrukcji... - przerwała im Alphys.

DZIĘKUJĘ. PRZYNAJMNIEJ KTOŚ...!

- Tak przy okazji... - Del-2 zmienił temat. - Gdzie Impact?

- Chyba rozmawia z Sansem przy maszynie - przypomniał sobie Asgore. - A nie chcesz może napić się herbaty?

- Nie dziękuję, może później... W tej chwili muszę coś sprawdzić.

*

- O, już jesteś? - zauważył Impact, gdy Del-2 podszedł do niego i do Sansa. - I jak, żyjesz?

- Nie, umarłem i właśnie przemawia do ciebie moja martwa dusza.

- Dobra, to mów jak było - powiedział Sans.

- Później... Najpierw chcę coś sprawdzić. Impact, możesz pokazać mi duszę swoją i Gastera?

- Dobra... A po co- AAAAAAAAAAA!!! - wrzasnął gdy tylko zobaczył, jak coś czerwonego w ekspresowym tempie przelatuje między nimi i rozcina jedno z połączeń. Dosłownie ułamek sekundy później zauważył, że był to trzymany przez Del-2 czerwony nóż.

- Oh, bez straty żadnego HP... Czyli to może się udać.

- CZY TY KURWA CHCIAŁEŚ MNIE ZABIĆ?!? POJEBAŁO CIĘ?!? - Impact praktycznie skulił się na ziemi ze strachu.

- Del-2... Lepiej radzę ci wytłumaczyć to, bo inaczej... - lewe oko Sansa zaczęło świecić na niebiesko.

- Spokojnie... - zdematerializował swoją broń. - Sprawdzałem teorię... Wygląda na to, że czerwonym atakiem można rozciąć połączenie między waszymi duszami, nie raniąc przy tym żadnego z was.

- Czuję się zraniony w całkowicie inny sposób...

- Impact, wstań, proszę. Nie powinieneś tak leżeć na ziemi.

- A ty to co, Sans?! Wczoraj widziałem, jak Papyrus zgarniał cię z dywanu!

- Hej, to inna sprawa, tak?

Del-2 pokręcił głową.

- W co ja się wpakowałem...

- Takie już nasze życie. To teraz gadaj... Jak to było na tej randce?

- Nie odpuścicie, co?

- Nie :)

[✔] Undertale: Srebrna duszaWhere stories live. Discover now