1. Plątanina uczuć.

5.8K 327 195
                                    

Witamy w naszym kolejnym, tym razem świątecznym opowiadaniu! Drugą autorką, jak zapewne już wiecie, jest moja wspaniała Ola (ziallxziall)

Mamy nadzieję, że to opowiadanie przypadnie wam do gustu i przeważnie rozdziały będą raz dziennie!

Dzień: 6 grudnia

Louis właśnie włożył do piekarnika ciastka, obiecał swojemu synkowi, że na mikołaja dostanie cokolwiek ten chce. Dwulatek poprosił o ciastka i mleko dla niego, jak i mikołaja. Chłopiec siedział na środku kuchni z kartkami i kredkami, był w swoim własnym świecie.

Louis nie dowierzał, jak Kai jest podobny do ojca. Miał zielone oczka, dołeczki i krótkie sprężynki, odrobinę jaśniejsze niż miał sam Harry. Podobieństwo za każdym razem go raziło.

- Ciastka? - odezwał się maluch, patrząc na Louisa.

- Za pół godzinki, misiek - odparł i poczochrał włoski chłopca.

Kai wrócił do kartek i kredek, wystarczyło mu towarzystwo mamy w jednym pomieszczeniu.

Louis myślał, że całkiem nieźle samotnie wychowuje swoją pociechę. Szatyn wziął się za sprzątanie całego zrobionego bałaganu po zrobieniu ciastek. Zmarszczył brwi, kiedy usłyszał pukanie. Mieszkał tylko ze swoim synkiem, w średniej wielkości domku i nie spodziewał się dziś nikogo. Umył ręce i skierował się do drzwi, zastanawiając się kto to. Przekręcił zamek i kiedy otworzył, aż powietrze uleciało z jego ust.

- Czego tu chcesz? - brunet nic się nie zmienił przez te lata.

- Louis, pogadamy? - spytał ze spokojem, skanując wzrokiem ciało mniejszego.

Szatyn nie odpowiedział, nie potrafił. Jak ten mężczyzna mógł pojawić się w progu jego drzwi, kiedy tak go zostawił. Samego i ciężarnego, bez wyjaśnienia... Po prostu zniknął.

Harry czekałcierpliwie  na odpowiedź, widział że szatyn nie chciał się ugiąć. Nie po tym co on zrobił.

- Nie - pokręcił głową - Nie możemy - nie potrafił patrzeć w te same oczy, które kochał... Wciąż kocha.

- Ja... - zaczął jednak koło nóg Tomlinsona pojawiła się jego wierna kopia.

- Tatuś? - dwulatek patrzył z szokiem na wysokiego mężczyznę, dobrze pamiętał fotografie, które mama mu pokazywała.

- Kai, skarbie proszę wróć do domku - Louis złapał chłopca za ramionka.

- Ale tatuś - wskazał palcem na bruneta.

Serce Louisa prędko biło, kiedy niepewnie spojrzał na twarz bruneta. Po co on tu wrócił, po tylu latach. Chciał wszystko zniszczyć, co miał zbudowane?

- Hej kolego - brunet kucnął, żeby być na wysokości Kaia. Jego serce bardzo szybko biło, Louis nie ukrywał tożsamości ojca przed małym. Jego syn znał go.

- Harry, proszę nie... - głos Louisa się łamał - Nie rób nam tego.

- Pogadamy? - powtórzył nieugięcie się Styles.

- Nie - odsunął chłopca od bruneta, za co otrzymał cichy płacz niezadowolenia.

- Louis, proszę - westchnął.

- Mamusiu cem lysunki dla tatusia.

Harry patrzył na szatyna, nie chciał ustąpić. Musiał z nim porozmawiać. Pragnął odzyskać swoją rodzinę.

Be our santa/ larryWhere stories live. Discover now