5.

1.6K 106 38
                                    

Niebo nad miastem tego dnia było bezchmurne, promienie Słońca odbijały się od szyb okien starych kamienic, wszędzie unosił się zapach wiosny.

Czarny Mercedes jadący w kierunku Starego Miasta mijał kolejne barwne stoiska z pięknymi tulipanami i żonkilami, które nadawały kolor szarej i okrutnej rzeczywistości.

Hans spoglądał na ludzi krążących ulicami, rozmyślając nad spotkaniem z Celiną. Jednego dnia zmienił bieg życia jej i sobie. Dziewczyna poruszyła w jego duszy coś, czego żadna inna kobieta nie zdołała poruszyć, nawet Margarethe. Jakieś przyjemne, ciepłe uczucia zaczęły nim sterować. Działo się coś nowego. Miłość, zauroczenie?

Starał się odgonić od siebie myśli o tym, nie chce, aby w jego życiu, życiu podłego oprawcy znalazło się miejsce dla miłości. To absurdalne! Przecież jest Niemcem! To się nie godzi...

Samochód zatrzymał się przy kamienicy z białą fasadą, którą zdobiły liczne rzeźby i fryzy.

Major wysiadł, poprawił swoje lśniące włosy, założył swoją Schirmmütze i ruszył w kierunku bramy.
Wszedł na dziedziniec domu, starszy dozorca przywitał go skinieniem głowy i lekkim uśmiechem.

Hans podszedł do niego.

- Witaj Herr Wiśniewski.

- Dzień dobry panie Majorze.

Niemiec wyciągnął z kieszeni srebrną papierośnicę, otworzył ją i zwrócił w kierunku dozorcy.

- Poczęstuj się.

Starszy mężczyzna oparł swoją miotłę o ścianę, wytarł ręce w spodnie i wziął jednego papierosa, włożył go między wargi.

Hans zapalił go i zapytał:

- Czy pani Sommer jest w swoim mieszkaniu?

Dozorca wyciągnął papierosa z ust, odpowiedział:

- Tak panie Majorze.

- Wychodziła gdzieś?

- Nie panie Majorze.

Hans rozejrzał się dookoła.

- Był ktoś u niej?

- Nie panie Majorze.

- Miłej pracy Herr Wiśniewski.

Rzucił Hans, odchodząc.

Wiśniewski spalił papierosa do końca, rozkoszując się jego smakiem i dymem. Powrócił do swojego zajęcia.

Hans wszedł do budynku, wszedł po schodach na drugie piętro. Podszedł do drzwi mieszkania nr 24. Zadzwonił, czeka.

Po chwili usłyszał zgrzytanie zamka, drzwi otworzyła młoda kobieta w granatowym szlafroku. Uśmiechnęła się, skrzyżowała nogi, oparła się o skrzydło. Hans zlustrował ją wzrokiem, uśmiechnął się pod nosem.

- Dzień dobry, Margarethe.

- Herr Major...

Uśmiechnęła się zalotnie, mężczyzna wszedł do środka. Zamknął za sobą drzwi, zdjął czapkę. Spojrzał na nią.

- Musimy porozmawiać.

- O czym?

Zapytała dziewczyna, Hans przeszedł do salonu, podszedł do barku. Spojrzał na butelki z alkoholami, wybrał brandy. Nalał trunku do połowy kryształowej szklanki, rozsiadł się wygodnie na sofie.

- Powiesz mi, Hans?

- Usiądź...

Poklepał dłonią delikatnie swoje kolano, dziewczyna siadła tam gdzie, wskazał.
Hans rozsunął delikatnie palcami jej dekolt.

- Tak lepiej.

Uśmiechnął się pod nosem. Margarethe popatrzyła na niego.

- To nasze ostatnie spotkanie, piękna.

- Jak to?

Zaskoczyło ją to wyznanie. Próbowała zrozumieć cokolwiek.

- Wysyłają Cię na front? Do Rosji?

- Zostaję tu. W Warszawie.

- Więc dlaczego?

Hans napił się, wsunął delikatnie dłoń pod materiał jej szlafroku. Przejechał lekko końcami palców po wewnętrznej stronie jej uda.

- Wiem o twoim romansie z Kürtem, tym sukinsynem z SS.

Znowu została zaskoczona, w głębi jej duszy pojawił się strach.

- Wiem, jak długo się spotykacie. Przyjeżdża tu do ciebie.

- Skąd? Skąd ty o tym wiesz?

Hans wstał gwałtownie, w jego oczach szalał gniew.

- Sypiałaś z nim, suko! W moim własnym łożku!

- To nie jest tak, jak myślisz!

Hans uderzył ją w twarz. Dziewczyna upadła mu pod nogi, spojrzała na niego z dołu.

- Hans... błagam Cię...

Rozpłakała się.

- Sprowadziłem Cię tu, zapewniłem ci w tym dzikim kraju wszystko, co chciałaś! A ty mnie zdradzałaś!

- Hans...

Mężczyzna pochylił się i pociągnął ją za włosy do góry.

- Myślałaś, że się nie dowiem... Że rozkładasz przed nim nogi co drugą noc jak te dziwki z Czerniakowa.

- Kochany... błagam Cię...

Puścił ją.

- Pruska suka.

Zabrał swoją czapkę i wyszedł z mieszkania. Margarethe pogrążyła się w fali płaczu, żalu i rozpaczy. Została potraktowana przez Hansa jak zwykła przygoda, bez drugiej szansy, bez możliwości wytłumaczenia.

Hans zbiegł po schodach, wyszedł na zewnątrz i skierował się w stronę swojego Mercedesa.

Starszy dozorca, widząc jego silny i stanowczy krok, wolał go nie zaczepiać. Spokojnie pracował dalej.

Hans wsiadł do samochodu, zdjął czapkę.

- Do hotelu!

Warknął groźnie, szofer szybko uruchomił silnik i ruszył. Co jakiś czas spoglądał w lusterku na majora. Hans przepełniony był gniewem i złością.

- Co pana tak rozzłościło, Herr Major?

Ciekawość młodzieńca wzięła górę.
Hans spojrzał na niego wściekły.

- Nie twój interes smarkaczu. Patrz lepiej na drogę!

Warknął na niego, szofer zamilkł i skupił się na drodze.

Po kilkudziesięciu minutach czarny Mercedes wjechał na dziedziniec hotelowy. Hans wyszedł, trzasnął drzwiami i ruszył w stronę wejścia.
Wartownicy otworzyli przed nim drzwi, zasalutowali mu.

- Spocznijcie.

Hans wszedł do środka, zdjął czapkę i czarne skórzane rękawiczki. Oddał je młodzieńcowi w recepcji, wszedł do windy...

----------
CZEŚĆ!
Wiem, że wielu z Was czekało na kolejną część, a ja po prostu nie miałem ani chęci, ani czasu, ani nawet pomysłu.

Teraz w końcu jest. Jest kolejna część.

Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą nieobecność.

Witam Was ponownie i życzę miłego czytania. 😊

☆-->⭐
👆
Polecam klikać gwiazdki 😊

Nam Nie WolnoWhere stories live. Discover now