Awantura

1K 35 0
                                    

Kilka minut po dwudziestej drugiej Szymon stanął pod drzwiami do pokoju Nikodema. Zapukał.
Nastolatek podniósł się, by wpuścić ojca do środka. Obawiał się tej rozmowy.
- Nikodem, jest już prawie dwudziesta druga - rzekł Szymon spoglądając na zegarek. - Najwyższy czas pożegnać Wiktorię.
- Ale właśnie chodzi o to, że Wiktoria nigdzie nie idzie tylko zostaje u mnie - rzekł nastolatek.
- Nieprawda. Wiktoria jest szanującą się dziewczyną i wie, że najwyższy czas zwijać się do domu - odparł Szymon.
- Ale ja nie mam dokąd pójść - odezwała się osiemnastolatka. - Mama wyrzuciła mnie z domu. Nie chce mnie znać. Nie mam dokąd pójść.
- Właśnie. Nie ma dokąd pójść. Niech zostanie u nas - rzekł Nikodem.
- Nie. Nie zgadzam się.
- Ale ja się zgadzam. Chyba mogę przyjmować gości w swoim pokoju. Czy nie mogę, bo sam już nie wiem?!
- Nie podnoś na mnie głosu - rzekł Szymon kierując rękę w stronę drzwi. - Wiktoria, proszę wyjść z pokoju mojego syna.
- Tato! - krzyknął Nikodem marszcząc jasne brwi. - Wika, nigdzie nie wychodzisz. Zostajesz tutaj. To mój dom i możesz u mnie zostać.
- Twój dom? A, to dobre. Wiktoria, wrócisz do domu swoim autem czy wezwać dla ciebie taksówkę?
- Wiktoria nigdzie nie jedzie - rzekł Nikodem. - Nie rozumiesz tego, że nie ma gdzie się podziać?
- Nie ma żadnej rodziny ani koleżanek?
- Ma mnie - odparł nastolatek.
- To tylko jedna noc - odezwała się Wiktoria.
- Nie. Nie zgadzam się. Nikodem, proszę odprowadzić koleżankę do drzwi!
- To nie jest moja koleżanka tylko dziewczyna. Za jakiś czas wezmę z nią ślub więc nie rób cyrku...
- Twoje niedoczekanie!
Nikodem wstał z łóżka. Podszedł do biurka. Wyciągnął swój portfel z szuflady.
- Chodź Wika - rzekł. - Jak tacie się coś nie podoba to nie musi na nas patrzeć... - dodał chwytając w rękę swoją bluzę.
- Nikodem, nigdzie nie wychodzisz! Zostajesz w domu! - rzekł Szymon schodząc za młodymi po schodach.  Niko otworzył frontowe drzwi, po czym chwycił walizkę swojej dziewczyny. Chciał wynieść ją na dwór, ale wówczas Szymon chwycił go za ramię.
- Co ty odwalasz?! - krzyknął zdenerwowany. - Dokąd się wybierasz?!
- Do hotelu, a co?
- Ja ci zaraz dam hotel! Tylko pasa ściągnę! Domu nie masz?!
Nikodem zacisnął powieki. W zaistniałej sytuacji Wiktoria bez słowa wyszła z domu Jasińskich. Zostawiła swoją walizkę w salonie. Wsiadła do samochodu.
- Szymon, nie krzycz... Pobudzisz dzieci - szepnęła Daniela starając się uspokoić zdenerwowanego męża. - Nikuś, idź do siebie.
- Moja dziewczyna nie ma, gdzie spać, a ja mam iść do siebie? Mowy nie ma - rzekł Nikodem patrząc ojcu w twarz.
Lusia podeszła do okna. Pokiwała głową. Za bramą wciąż stało auto, którym przyjechała Wiktoria.
- Niech śpi w salonie. Weźmiemy Agatkę do siebie do sypialni... - odezwała się Daniela.
- Nie. Nie zgadzam się. Nikodem, do spania! Biegiem!
- Tato, zrozum... Kocham ją.
- Niech wraca, skąd przyjechała.
Danieli zrobiło się żal Nikodema i Wiktorii. Wiedziała, że chłopiec o własnych siłach nic nie zdziała. Podeszła do kanapy, na której spała Agatka. Przeniosła ją do swojej sypialni. Położyła między Jasiem a Frankiem.
- Lusia, ani mi się waż! - rzekł Szymon widząc, że jego żona zmierza w kierunku tarasowych drzwi. Chwycił ją za rękę. Przygroził jej palcem.
- Daruj sobie - westchnęła wyrywając dłoń z jego uścisku. Wyszła na zewnątrz. Podeszła do czarnego auta. Zapukała w szybę.
Po chwili Wiktoria wysiadła z samochodu. Była smutna.
- Chodź, dziecko. Prześpisz się w salonie, a jutro po śniadaniu pojedziesz do domu.
Wiktoria kiwnęła głową, po czym poszła za Danielą. Gdy kobiety weszły do salonu, Szymona już tam nie było. Nikodem siedział przybity w fotelu.
Lusia przebrała dziewczynie pościel. Wiktoria usiadła na kanapie. Uśmiechnęła się do swego chłopaka.
- Chodź, pokażę ci, gdzie jest łazienka... A ty na co jeszcze czekasz? - zwróciła się tym razem do syna. - Biegiem do spania!
Nikodem kiwnął głową, po czym poszedł na górę. Wszedł do łóżka, długo nie mógł zasnąć.

Dom w ZajezierzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz