Szlaczki

1.2K 32 5
                                    

Zaraz po obiedzie Szymon wstawił pranie. Agata usiadła na podłodze przy automacie. Ze łzami w oczach patrzyła na wirującą w bębnie kurteczkę.
- Już nie płacz - rzekł Szymon podnosząc córkę z dywanika. - Taka duża dziewczynka i beczy...
- Bo ja chcę na dwór - odpowiedziała zaciskając zęby.
- Gacia, trzeba było nie wchodzić pod taras. Niestety, kurtka jest brudna. Musi być wyprana.
- To chcę iść bez kurtki - szepnęła dziewczynka.
- Możesz sobie chcieć. Przynieś lalki. Pobawimy się.
- W królewny?
- No...
Dziewczynka pobiegła na górę. Szymon wszedł do salonu. Franek i Janek siedzieli na podłodze. Układali pojazdy z klocków LEGO. Szymon stwierdził, że to dobry moment, by porozmawiać z Jasiem. Usiadł obok niego. Pogłaskał synka po włosach.
- Janek, powiedz mi synek jedną rzecz. Skąd ci przyszło do głowy, żeby kroić żabę? Co? - spytał.
Malec wzruszył ramionami.
- Nie wiem - rzekł.
- Jasiu, nie można robić takich rzeczy. Przecież taka żaba czuje ból, kiedy się ją kroi.
- Dałem jej znieczulenie.
Szymon wziął głęboki oddech. Nie wiedział, jakich argumentów użyć, by trafić do synka. Podrapał się z tyłu głowy.
- Tata, a kiedy mama przyjedzie? - szepnął chłopczyk pod nosem.
- Właśnie! - odezwał się Franek.
- Dzisiaj wieczorem.
- Jestem! - zawołała Agatka zbiegając na dół po schodach. Dziewczynka usiadła na podłodze obok taty. Podała mu do ręki jedną ze swoich lalek oraz maleńki grzebyk.
- Baw się - powiedziała.
- Tata, ja idę na dwór - rzekł Jasio wstając z podłogi.
- Janek, nigdzie nie idziesz!
- Jak nie? Idę!
Szymon wstał z podłogi. Ruszył za synem. Chwycił go za kaptur od bluzy.
- Zaczniesz mnie w końcu trochę słuchać, co?
- Nie zacznie - odezwał się Franek.
- Nie zacznę - szepnął Jasiu uśmiechając się do bliźniaka.
- Jasiek, bawi cię to? Skończyło się! W tej chwili proszę przynieść mi tu zeszyt od szlaczków! Raz, dwa! - nakazał.
Chłopiec zrobił obrażoną minę.
- Nie - szepnął.
- Tak! Nie ma dyskusji! Za pół minuty chcę cię widzieć przy stole rysującego szlaczki! Zrozumiano?
Jasiu skrzyżował ręce, po czym pobiegł na górę. Po chwili wrócił. Z nerwami rzucił swój zeszyt na stół.
- Gówno! - powiedział siadając na krześle. Chwycił kredkę w lewą rękę. - Gówno - powtórzył.
Szymon zdecydował, że nie będzie zwracał uwagi na syna. Podniósł z podłogi Agatkę. Położył się z nią na kanapie.
- Cześć, jestem prawdziwą księżniczką i wybieram się na bal - rzekł poruszając lalką Barbie.
- No ja też idę na bal - odezwała się Agatka. - Nie wiem, którą sukienkę ubrać, żeby być najpiękniejszą. Chyba ubiorę tą złotą. W końcu jestem prawdziwą księżniczką. Jejku, żeby tylko księże to mnie wybrał a nie ciebie...
Buzia jej się nie zamykała. Szymon w zasadzie nie musiał się wysilać. Jego zadanie polegało na trzymaniu lalki za nogi.
- Tata, niech Kornelia powie, że nigdy nie była na balu - odezwała się dziewczynka.
- Wiesz Sara, ja nigdy nie byłam na balu...
- Nic się nie bój. Ja ciągle jestem na różnych, największych balach świata. Codziennie. Po prostu książę będzie oglądał sobie królewny i na końcu będzie musiał wybrać tą najpiękniejszą, tylko jedną. A potem weźmie z nią ślub i będą mieć dzieci i będą żyli długo i szczęśliwie. Zamieszkają sobie w pałacu i będą mieli dużo, dużo różnych koni, kucyków...
Szymon uśmiechnął się. Skierował wzrok na siedzącego przy stole Jasia. Chłopiec rysował szlaczki w zeszycie. Miał obrażoną minę.
- Zrobiłem domek dla Gatka - odezwał się Franek. - Gatek nie nosi gatek.
- Niech Franek też robi szlaczki - rzekł Jasio zupełnie nieoczekiwanie.
- Nie dyskutuj tam, tylko rysuj! - odparł Szymon.
- Właśnie Jachu, kury na dachu... Rób szlaczki i zamknij pysk.
- O nie! Nie zdążymy na bal! - zawołała Agatka.
Szymon uśmiechnął się.
- I co teraz? - spytał.
- Gówno - odparł Jasiu podpierając głowę ręką. - Gówniane szlaczki.
- Zaraz do ciebie wstanę...
- Przecież nic nie mówię - westchnął chłopiec.
Szymon przygroził synowi wzrokiem. Jasiu pochylił głowę nad zeszytem. Bez słowa kontynuował rysowanie kolorowych szlaczków.

Dom w ZajezierzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz