ROZDZIAŁ DRUGI

1K 101 338
                                    

1**

- Tato? - Głos Vincenta był cichy, lekko senny. - Co by się stało, gdyby na ziemi ciągle były dinozaury?

Louis ziewnął i ułożył głowę na ramieniu męża, który już dawno spał. Ten dzień był męczący dla nich wszystkich, ale mimo to, Harry nie pozwolił, by bajka na dobranoc odbyła się bez niego. To taka ich tradycja. Kładli się we trójkę na łóżku dziecka i wspólnie rozmawiali na najróżniejsze tematy. Wprawdzie najwięcej z nich dotyczyło dinozaurów, odkąd była to pasja nie tylko Louisa, ale także Vincentego. Harry nieważne, ile razy próbował zmieniać temat, zawsze jakimś sposobem kończyli na prehistorycznych zwierzętach.

Brunet w końcu się poddał i nawet nie próbował tego robić. Kochał swoją rodzinę dokładnie taką jaka była.

- Ludzie musieliby jakoś się nauczyć żyć obok dinozaurów... Być może w końcu udałoby im się je wytresować? Albo wręcz przeciwnie, wszyscy już dawno by zginęli, nie będąc w stanie przeciwstawić się zwierzętom.

- Więc świat byłby taki sam tylko bez ludzi?

- Nie... - Zaśmiał się Louis. - Prawdopodobnie wyglądałby zupełnie inaczej. Ludzie mieszkaliby w jaskiniach, ukrywając się przed drapieżnikami. Albo pod ziemią. Nie byłoby ich dużo, odkąd byłyby pożywieniem dla niektórych gatunków... - Zamyślił się. - Nie byłoby tak wysokich domów, albo nie byłoby telewizorów...

- Nie mógłbym oglądać wieczorynki? - Zmarszczył się Vincent. - Ale to najlepsza część dnia!

- Myślałem, że najlepszą częścią dnia jest nasza rozmowa o dinozaurach tuż przed snem? I oglądanie twojej książki. - Louis z uśmiechem lekko go połaskotał. Chłopczyk pisnął i zaczął się wiercić, dlatego szatyn przestał. Nie chciało obudzić swojego męża.

- Opowiedz mi coś o ichtiozaurach... - Poprosił Vincent, kiedy jego oddech się uspokoił, a sam wtulił się w ciało ojca. Louis przeczesywał jego włoski, zamykając oczy. Mógł to zrobić. Ciało jego męża było ciepłe i zachęcało do pogrążenia w sen, ale miał historię do opowiedzenia. Nie mógł zawieść swojego dziecka.

- Dawno, dawno temu... - Zaczął i przerwał, gdy Vini fuknął i uderzył go lekko w klatkę piersiową.

- Mógłbyś sobie w końcu darować to dawno, dawno temu. Wszyscy wiemy, że dinozaury były jakieś pięćset milionów lat temu...

- Nie wszystkie. - Parsknął Louis, strzelając go palcem lekko w nos. - Te o których ci dzisiaj opowiem, żyły w okresie triasowym, czyli od 248 do jakiś 210 milionów lat temu... Pamiętasz jaka to era?

- Mezozoiczna - Odparł dumnie chłopak. - Pamiętam to. Najkrótsza era. I środkowa. Są jeszcze paleozoiczna i kenozoiczna, czyli ta od 65 milionów lat aż do teraz.

- Masz rację. Dlatego teraz przenieśmy się do czasów, kiedy ludzi nie było na świecie, a ziemią rządziły...

- Gady... - Vincent wywrócił oczami. - Tata, znowu to robisz?

- Co takiego? - Prychnął. - Nie podoba ci się moja historia?

- Podoba, ale tą część znam na pamięć. Zawsze zaczynasz tak samo...

Louis westchnął i wywrócił oczami. Mimo wszystko uśmiechał się, ponieważ to był jego syn. Jego bardzo mądry i bardzo spostrzegawczy, kochany syn. Może faktycznie powinien coś zmienić w tych swoich historiach?

- Ichtiozaury to gady, które były przystosowane do życia w wodzie. Ichtiozaur to inaczej "rybojaszczur". Właśnie tak wyglądały. Trochę jak jaszczurka, trochę jak ryba.

PARK ARCHOZAURÓW ✔Where stories live. Discover now