Rozdział I

84 13 1
                                    

    Czy tylko ja uważam, że wychowanie fizyczne jest bzdurą na studiach? Rytmika, albo w-fy w kontekście tańca i kondycji są bardzo okej, ale ogólny w-f, gdzie latamy za piłką, gramy w kosza, albo inne sporty? Nie, że tego nie lubiłem, jednak było to dla mnie czymś abstrakcyjnym.

    Ale, mimo to, w tamtej chwili cieszyłem się, że ta lekcja funkcjonuje i Tae ćwiczy. Wf mógł być moją szansą. Nauczyciel zawsze typował mnie do wybierania osób do jednej z drużyn. Chciałem wybrać Taehyunga, jednak, jak na złość, on tego dnia został liderem drużyny przeciwnej.

  - Właściwie, w co będziemy grać? - spytał, zanim jeszcze zaczęliśmy wybieranie członków składu. Przykucnąłem, kładąc łokcie na kolanach i spojrzałem na niego z dołu.

  - W zbijaka. - uśmiechnął się nauczyciel, a połowa uczniów westchnęła z rozczarowaniem. Ja za to uśmiechnąłem się najszerzej jak tylko potrafiłem. Jedna z moich ulubionych gier, czułem, że znów zostanę sam po mojej stronie boiska. Zazwyczaj większość uczniów się nawet nie stara unikać, tylko po to, by móc szybko zejść z boiska i iść na drugie obok, z piłką do gry w nogę. - Dalej chłopcy, wybierajcie. - pogonił nas dłonią. - Który pierwszy?




    Szczerze, jednak było trochę inaczej niż się spodziewałem. 

    W pierwszych pięciu minutach gry do sali weszły dziewczyny z innego profilu, tłumacząc, że nie mają wykładu i chciałyby popatrzeć na naszą grę. Było ich mało, a zapewne pomysłodawczynią tego planu była Lisa, która to wtedy domagała się wpuszczenia na salę.

    Chyba nigdy nie widziałem, aby chłopacy z mojej klasy byli tak zmotywowani do utrzymania się na boisku podczas tej gry, której tak nie znoszą.

    Sam też poza przepadaniem za tą grą, czułem wypełniającą mnie energię i motywację do wygranej, od momentu, gdy Lisa przekroczyła próg sali. Jej rozpromieniona buźka od razu przykuła moją uwagę i nie mogłem oderwać od niej wzroku. Obserwowałem jej chudą sylwetkę, aż do chwili, gdy z przyjaciółkami nie zajęły miejsca po przeciwnej stronie boiska. Od razu, gdy tylko usiadła, pomachała z uśmiechem do jej przyjaciela, Taehyunga, który odmachał z lekkim zarysem uśmiechu.

    Momentalnie przypomniałem sobie o misji, którą obrałem - zaprzyjaźnić się z nim, by dotrzeć do Lisy. Podwinąłem rękawy bluzy, skupiając się na akcji, rozgrywającej się na boisku.

    Po mojej stronie - Ja i trzech innych graczy

    Po stronie przeciwnika - tylko dwie.

    Mimo, że wszystkie osoby zdawały się być wytrwałe i silnie trzymały się na boisku, ostatecznie zostałem sam z Tae i jednym ch³opakiem po drugiej stronie. Chłopak był niezły, unikał moich rzutów z gracją, widać było, że urodzony z niego tancerz. Ale ja nie mogłem być gorszy..

    Nasza mała publika niecierpliwiła się coraz bardziej, a zarówno ja, jak i brunet stojący naprzeciwko, byliśmy coraz bardziej zmęczeni. Czułem pot, spływający po moim czole.

  - No dalej, publika nam się niecierpliwi. - powiedziałem z lekko wyczuwalną kpiną, zerkając na osoby siedzące na ławeczkach z boku sali. - Daj się w końcu zbić, człowieku. - dysząc, rzuciłem piłką w jego kierunku, jednak ten, obkręcając się wokół własnej osi, bez problemu ją ominął a ja zbi³em jego kolegê z dru¿yny.

  - Twoje niedoczekanie. - wysapał, szybko odwracając się do mnie plecami. Teraz wpatrywał się intensywnie w zbite ówcześnie osoby, stojące po stronie "matki". Jeden z chłopaków rzucił w niego, jednak na tyle słabo, że Tae bez problemu złapał piłkę. W ułamku sekundy odwrócił się i rzucił we mnie.

    Zbił mnie.

    Chwilę stałem, wpatrując się tępo w przestrzeń, jednak w porę oprzytomniałem, by nie wyjść na czubka.

  - Ała. - ze śmiechem w głosie, złapałem się za udo, w które przed momentem, uderzyła piłka. - Masz krzepę w łapie, gociu. - brunet na moje słowa prychnął, uśmiechając się.

    A więc jednak potrafi się uśmiechać do innych osób niż Lisa?


    Po wf-ie szybko wyszedłem z sali, chcąc dogonić niedoszłego aka przyszłego przyjaciela (to wcale nie tak, że jestem aż nazbyt pewny siebie). Zobaczyłem go jeszcze na korytarzu przy szatniach, rozmawiającego z uroczą, farbowaną blondynką, Lisą. Przystanąłem przy ścianie, nie będąc pewnym co powiedzieć, jak zagadać, by nie wyjść na kretyna, i jednocześnie nie zakończyć rozmowy na krótkiej wymianie słów w stylu "gdzie mamy teraz wykłady".

    A może jednak najprostrze rozwiązania są najlepsze?

  - Taehyung, gdzie mamy teraz wykłady? - spytałem, ostatecznie nie mogąc znaleźć lepszego pomysłu.

    Chłopak wyjął z kieszeni telefon. Ze zdjęcia w galerii odczytał plan zajęć.

  - Eee... - zawahał się. Kątem oka spojrzałem na Lisę, która również mi się przyglądała. Widząc mój wzrok uśmiechnęła się delikatnie. Widząc ten gest, poczułem nagły przypływ odwagi.

  - Twoja dziewczyna? - spytałem Tae, a ten podniósł na mnie zaspany wzrok. - Jestem Jeongguk. - Podałem dłoń drobnej blondynce, która z uśmiechem odwzajemniła gest.

  - Lisa.

  - Przyjaciółka, nie dziewczyna. - dodał brunet, na co ta cicho się zaśmiała.

    Zmarszczyłem brwi. Co miała znaczyć jej reakcja?

  - Mamy warsztaty z emisji głosu. W salce koło sklepu.

  - Dzięki. - uśmiechnąłem się szeroko. - To lecę. Do zoba! - rzuciłem, by następnie szybkim krokiem ruszyć w kierunku sali lekcyjnej.

    Pierwsza baza zaliczona - poznałem Lisę osobiście. Teraz muszę jakoś się do niej zbliżyć.


Taehyung pov.

  - Uroczy jest. To twój przyjaciel?

    Zmarszczyłem brwi, biorąc łyk soku jabłkowego.

  - Nah. Nie znam go praktycznie. Chodzę z nim do klasy, na tym nasza znajomość się kończy.

    Mimo, że zajęcia z wf-u już się skończyły, wciąż nie mogłem uspokoić oddechu. Czułem, że byłem czerwony jak burak. Musiałem przyznać, że Jeongguk był dobrym zawodnikiem na boisku, a ten rok szkolny będzie wypełniony rywalizacją na wychowaniu fizycznym. Widziałem w jego oczach chęć zemsty, za zbicie go.

    Jego niedoczekanie.

  - Lisa, idziesz? - usłyszałem delikatny, dobrze mi znany głos. Jedna z przyjaciółek Lalisy, bodajrze Jisoo. Kojarzyłem je wszystkie głównie z widzenia.

  - Tak, lecę! - odkrzyknęła stojąca obok blondynka. - Idę, dziewczyny czekają. Do potem, Taetae~

  - Do potem. - odruchowo skinąłem głową, żegnając się z przyjaciółką. Chwilę stałem wpatrując się w jej oddalającą się sylwetkę a gdy ta zniknęła mi z pola widzenia, schowałem butelkę z sokiem do torby i ruszyłem w kierunku sali.

    Moje myśli po drodze krążyły wokół Jeongguka. Dziwnym dla mnie było jego nagłe nawiązywanie ze mną kontaktu. Jesteśmy razem na studiach już drugi rok, a przedtem nawet raz nie skrzyżowaliśmy spojrzenia. Nie sądziłem, że tak po prostu dosiądzie się do mnie, gdy wykładowca każe nam robić zadania w małych grupkach. Bardziej podejrzewałem, że zrobi to dopiero po jego ponagleniach i zachęceniach. A ten nie dosyć, że zrobił to bez jego interwencji, to wtedy przepełniała go energia i dziwna pewność siebie.

    To było... Dziwne.

Love Triangle || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz