Rozdział XXXVIII - „Nieufność"

Começar do início
                                    

Nie wiedział, czy z mieszkania Steena było jakieś inne wyjście na zewnątrz, musiał więc przejść przez bibliotekę. Co mogłoby oznaczać kłopoty, gdyby był w niej Dannel.

Evas ponownie wyjrzał z mieszkania i przez chwilę stał tak w ciszy, czekając. Sarutt nie ruszał się ze swojego miejsca, ale co chwilę rozglądał się nieco nerwowo. Wydawało się, że poza nim, w bibliotece nie było nikogo, a przynajmniej nie w pobliżu.

Sarutt musiał wyczuć, że jest obserwowany, bo drgnął niespokojnie i obejrzał się. Jego wzrok padł na stojącego w drzwiach Evasa i mężczyzna zbladł.

—     E-evas —  zająknął się, zrywając się na równe nogi tak szybko, że aż przewrócił krzesło. —  Nie myślałem, że tak szybko się obudzisz.

Evas zastanowił się szybko. Sarutt był magiem jednostkowym, niewątpliwie to on ponosił winę za ten okropny ból głowy. Chłopak zmarszczył brwi. Dlaczego mężczyzna nie dopilnował, by się nie obudził?

Evas nie odpowiedział.

     — Miałem... miałem zamiar za chwilę cię obudzić — Sarutt nie przestawał mówić, słowa lały się z jego ust nieprzerwanym strumieniem. — I tak kończy mi się już magia, ale bałem się, że... — urwał, przełknął ślinę i zaczął od nowa: — Dannel dopiero wyszedł, chciałem poczekać aż bardziej się oddali...

    To nie miało sensu. Irytacja Evasa, potęgowana przez ból głowy, tylko wzrosła.

    — Gdzie poszedł Dannel? Co tu się w ogóle odpierdala? — Skrzyżował ręce na piersi i wbił w Jourassa wzrok. 

Sarutt wzniósł ręce w obronnym geście i cofnął się o krok.

— Dannel wyszedł. Nie ma go tu. Musisz uciekać, zanim wróci.

Evas zmarszczył brwi.

— Czemu mi pomagasz? Nagle ci się odwidziało i stoisz po mojej stronie? — Nie kupował tego.

— Od początku byłem po waszej stronie! — Jourass podniósł głos i szybko znów go ściszył. Nachylił się nieco ku Evasowi, ale chłopak pozostał w miejscu. Zbliżanie się do Jednostkowca byłoby wyjątkowo głupim pomysłem. — Po prostu... Udawałem. Że jestem po jego stronie.

— Po prostu udawałeś — powtórzył chłodno Evas, coraz mniej mu wierząc.

Sarutt pokiwał gwałtownie głową.

— Tak! Pomogłem im uciec, Sandrowi i tym dziewczynom! Nie wierzysz mi, to ich zapytaj!

Evas zmrużył oczy.

— Pomogłeś im uciec? Kiedy ich ostatnio widziałem, byli w towarzystwie Dannela. I było ich tylko dwoje.

Mężczyzna zbladł.

— No... Próbowałem im pomóc. Naprawdę. Udało im się uciec, po twojej walce z Dannelem, naprawdę!

I dokąd poszli?, zastanowił się Evas. Czy wiedzieli o podziemnej kryjówce? Może ukrywali się gdzieś w Oreall? A może zrobili to, co najrozsądniejsze, czyli opuścili miasto?

Albo Dannel ich zabił, a Jourass kłamał. To wydawało się Evasowi najbardziej logiczne.

— Nie wierzę ci — powiedział, patrząc jak Jourass blednie jeszcze bardziej, a jego zielone oczy robią się niemal okrągłe ze strachu. Nie byłby taki przerażony, gdyby mówił prawdę, pomyślał chłopak. — Gdzie jest Dannel?

— Poszedł... poszedł wpuścić pozostałych do miasta.

Świetnie.

— Wie, jak to zrobić?

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Onde histórias criam vida. Descubra agora