II.

158 13 12
                                    


Siedziałam na tylnych siedzeniach, oparłam głowę o szybę i patrzyłam jak krople deszczu spływają po szybie. Niby piękna noc, ale jak piździ to już nie taka piękna. Hank włączył swoją ulubioną muzykę heavy metal, za bardzo nie kręcą mnie te klimaty, ale na szczęście było cicho puszczona, więc się go nie czepiałam jeszcze by mi się dostało, że nie znam się na muzyce. Kiedy dojechaliśmy na miejsce było sporo dziennikarzy, nie wiem nudzi im się czy co. Anderson zaparkował na chodniku i powiedział, żeby Connor został, a my się tym całym bałaganem zajmiemy. Android tylko skinął, że zrozumiał, lecz wiedziałam, że nie jest to zgodne z jego zadaniem, ma on nam pomagać, a nie siedzieć w aucie. Zmarszczyłam brwi i powiedziałam do nowego kolegi, że wychodzimy, natychmiast Connor wyszedł z auta i czekał, aż ja się z tego gruchota wykaraskam. 

- Josh Noven, kanał 24. Potwierdza pani, że jest to zabójstwo? - zapytał dziennikarz, który przed chwilą do mnie podbiegł. Ledwo zrobiłam dwa kroki, halo.

- Niczego nie potwierdzam. - powiedziałam zirytowana. Kocham tą formułkę jest odpowiedzią na wszystko. Ruszyłam wraz z Connorem do domu ofiary. 

- Idź obok mnie, a nie za mną, dziwnie się czuję. - rzekłam z lekkim uśmiechem, odwracając się do mężczyzny. 

- Dobrze. - powiedział wyrównując ze mną chód. Gdy podchodziliśmy do hologramowej taśmy, policjant chciał powiedzieć, że androidy nie mają wstępu, ale go wyprzedziłam i z uśmiechem powiedziałam, że jest ze mną. Porucznik Anderson odwrócił się w naszą stronę z nietęgą miną.

- Jesteś, kurwa jakiś głuchy czy co? - mruknął zdenerwowany Hank.

- Pana rozkaz nie zgadza się z moimi instrukcjami. - stwierdził grzecznie Connor. 

- Ale Ci powiedział, poza tym sama mu kazałam tu przyjść.- zaśmiałam się cicho, a Hank spojrzał się na mnie jak na debila. Pokazałam, że zamykam buzię na kłódkę i wyrzucam kluczyk. 

- Tylko nie plącz się nam pod nogami, jasne? - bąknął porucznik w stronę androida.

- Jasne.

- O cześć Avril, Hank! - przywitał się z nami znajomy z pracy.

- Cześć George! - pomachałam do niego ręką na przywitanie. 

- Widzę, że sprawiliście sobie androida? - zażartował sobie George.

- Bardzo śmieszne, mów lepiej co tu się dzieje. - zadeklarował staruszek.

- Zadzwonił do nas właściciel. Lokator zalegał z czynszem, więc poszedł sprawdzić o co chodzi, no i znalazł trupa... - opowiadał nam policjant kierując się w stronę wejścia do mieszkania.

- Boże, ale tu jebie! - odrzekłam zakrywając nos rękawem płaszcza, który pachniał lawendą, niedawno odebrałam go z pralni.

- Było gorzej, za nim nie przewietrzyliśmy. - powiedział załamany pulchny policjant. - Ofiarą jest Carlos Ortiz. W kartotece ma kradzież i napaść z bronią w ręku... - kontynuował. - Sąsiedzi mówią, że był bardzo cichy, rzadko wychodził z mieszkania. Myślę, że kisił się tu z jakieś dobre 3 tygodnie, ale koroner później nam więcej powie. Aa i jest tu nóż kuchenny, pewnie narzędzie zbrodni. - dokończył George. 

- Są jakieś ślady włamania? - przyglądawszy się zwłokom, zapytałam. Wyglądały strasznie, jego duży brzuch był cały w ranach kłutych. Siny i do tego mnóstwo jakiś larw, skrzywiłam się na widok tych robaczków. Nad ciałem ofiary był idealnie napisany napis najprawdopodobniej krwią Carlosa "Jestem żywy", trochę straszne.

- Nie... Właściciel mówił, że drzwi i okna były od środka zabite deskami, więc zabójca uciekł tylnym wyjściem. 

- A o androidzie coś wiadomo? 

Humans || Detroit: Become HumanWhere stories live. Discover now