1537

268 43 17
                                    

  Cały dwór chodził na paluszkach od wielkiej uczty wyprawionej w lutym na cześć królewskiego potomka. Seymourowie nie mogli być szczęśliwsi; bowiem choć w okolicach narodzenia pańskiego zmarł senior rodu, królowa oczekiwała dziecka. Król Henryk w końcu był zadowolony. Każdemu bez wyjątku opowiadał o wspaniałym synu z blond włosami matki, księciu Edwardzie, który na tronie zasiądzie w chwale i wielkości. Było to zachowanie wielce odmienne od ostatnich ciąż Anny Boleyn, bowiem król milczał wówczas, sporadycznie modląc się i wyprawiając ucztę.

Tymczasem możnowładcy i starsze damy, znane z licznych plotek rozprawiały o powodzie brzemienności królowej. Wszyscy sądzili, że Anglii pojawi się wreszcie prawowity potomek, syn zrodzony z jedynej legalnej żony króla Henryka.
Sama Jane siedziała jednak cicho.

Przemykała pomiędzy komnatami Hampton Court niczym cień, modląc się i wyszywając ubranka dla dziecka. Blondynka wolała milczeć; Anna Boleyn przekonała do siebie króla możliwością urodzenia mu syna, który jednak nigdy się nie pojawił. Kobieta nie chciała zapeszyć lub ściągać na siebie uwagi, podczas gdy syn po śmierci Henryka FitzRoya był potrzebny bardziej niż kiedykolwiek.

W czasie wieczerzy, kiedy w Londynie wybuchła wala upałów, Jane postanowiła podjąć niezwykle drażliwy temat, na którym zależało jednak tylko jej.
— Wasza Miłość — podjęła ostrożnie, przegryzając przepiórki. — Ostatnio dużo rozmyślałam. Być może lady Mary mogłaby towarzyszyć jako moja dworka. Jej modlitwy bardzo przydadzą się naszemu synowi — prośba wyraźnie zaskoczyła Henryka, który odłożył mięso na bok.

— Jane, masz najlepsze dworki w kraju. Każda z nich może modlić się za ciebie i dziecko po stokroć, po co więc ci na dworze papistka, a w dodatku bękart?
— Panie, choć lady Maria jest bękartem, jest również twoją córką. Wierzę, iż powinniśmy utrzymywać z nią przyzwoite relacje. Po co nam bowiem walka nawet z nią, kiedy ogień ostatniego powstania jeszcze nie ostygł? Pamiętaj panie, że wystarczy jedno twe słowo, a lady Mary wróci na wieś.
— Oczywiście. Zaproś ją. Przestrzeż ją jednak o ostrożności — mówiąc to, król pośpiesznie wstał od stołu i opuścił komnatę jadalną, nie kończąc uprzednio mięsa, na które szczególną miał chęć od czasu Wielkiego Postu. Joanna wróciła do jedzenia przepiórek, kontemplując słowa króla w czasie pielgrzymki łaski, kiedy to prosiła go o ułaskawienie dla buntowników.
Zagroził jej, przypominając o marnym końcu dwóch poprzednich królowych. Uderzył również tam, gdzie zabolało ją najbardziej — wspomniał o Tomaszu i innych papistach straconych z jego rozkazu. Od tego czasu nie prosiła męża o nic, co miałoby związek z polityką.

Lady Mary, mam przyjemność przekazać jej wiadomość, iż za zgodą Najjaśniejszego Pana, króla Henryka VIII, może niezwłocznie udać się na dwór królewski, obecnie znajdujący się w Hampton Court.
Obejmie funkcję dworki królowej i będzie jej oparciem.
Z wyrazami szacunku, Joanna Regina

Kiedy sekretarz zapieczętował list, opuszczając rezydencje królowej, ta westchnęła, lekko siadając w wielkim fotelu. Jej pani matka znów chorowała, a Tomasz uparcie nie chciał wybrać sobie żony, choć jako osoba wysoko postawiona na dworze mógł liczyć na korzystny mezalians. Oczywiście jego siostra wiedziała, o co chodzi. Jej brat siedział już na najwyższej gałęzi, ale wiedział, że może stanąć na tej małej, łatwej do złamania gałązce, która jednak była nieco wyżej.
Królowa zauważyła też istotne zmiany na dworze.

Thomas Cromwell nie cieszył się już tak wielkim poważaniem króla, jak niegdyś, a sam Henryk zaczął tyć w zatrważająco szybkim tempie. Oczywiście nie był osobą przy kości już od dawna, ale w tym momencie jego tusza zaczynała być widoczna bardziej niż onegdaj. Jego żona mogła tylko mieć nadzieję, że zły wygląd nie wpływa na humor.

Zawsze ją nawiedzała; czy to w snach, czy na jawie. Tego dnia nie było inaczej. Kiedy wyprosiła wszystkie dworki przed snem, niska czarnowłosa kobieta wyglądała przez okno, podziwiając uszyte ubranka dla dziecka. Joannę przeszedł chłodny dreszcz na ten widok.

— Jak zwykle niezbyt zajmująca. Tylko tu siedzisz, szyjąc ubrania dla dziecka, które będzie córką lub martwym. Może w końcu poczujesz mój ból — czarne oczy patrzyły na nią z kpiną. — Nic nie mów. Te gąski uznają, że ich umiłowana królowa zwariowała — zaśmiała się właściwie bez powodu. — Jak to jest, lady Jane? Czy leżąc w łożu Henryka, czujesz równie wielki lęk co ja? Czy modlisz się co on o łaskę? Czy każdej nocy myślisz o końcu, który na ciebie czeka?
— Król...
— Henryk jest obłąkany. Myślisz, że cię kocha, ale prawda jest taka, iż szybko się nudzi. Jeśli nie dasz mu syna, nie będzie miał absolutnie żadnego powodu, aby trzymać cię przy sobie. Myślałam, że nasza miłość wystarczy, ale tak nie było. A ty nie masz nawet tego. Jesteś tylko małą, brzydką kopią królowej, której kilka zdań wystarczy do zanudzenia całego dworu. Przygotuj się na smak porażki, bo twój Bóg nie ma miłosierdzia.
— Anno... Anno? — Joanna zamknęła oczy, a kiedy ponownie je otworzyła, w komnacie zastała tylko gorzki smak ciszy. Królowa odetchnęła głośno, wołając swoje dworki.

— Tak pani? — lady Rochford skłoniła się płytko. — Czego potrzebujesz?
— Przynieś mi przepiórki. I wino. Dużo wina, lady Jane.
— Oczywista. Muszę jednak przekazać Waszej Miłości wiadomości z włości jej brata. Niestety, twa pani matka znów zachorzała.
— Niech Bóg ma ją w opiece — przeżegnała się. Dama poparła jej słowa, pośpiesznie opuszczając komnaty królowej, jakby bała się wybuchu złości. Jane westchnęła tylko przeciągle, siadając w fotelu.

Thomas nawiedził ją już następnego wieczora, kiedy to prawie zaległa w łożu. Patrzył na nią pustym wzrokiem jakby rozczarowany jej zachowaniem. Rozczarowany nią samą.

— A więc tym teraz jesteś. Małżonką szaleńca, który jeszcze niedawno zabijał twoich bliskich dla ladacznicy. Nie różnisz się pod tym względem od niej.
— Bóg mi świadkiem, iż taka była wola mego pana ojca. Ja tylko starałam się wypełniać jego wolę i przywrócić Anglię na łono kościoła katolickiego.
— A więc masz określony cel — zaśmiał się szyderczo. — Anna Boleyn też miała cel. I marnie skończyła. To samo czeka ciebie.
— Powiję chłopca jeszcze tej zimy.
— Każda poprzednia tak mówiła. Zdrowego chłopca powiła tylko metresa, ale nawet on już nie żyje. Nawet jeżeli ci się uda, prawdopodobnie nie przeżyje swego ojca. Przygotuj się na smak gorzkiej porażki — Thomas wstał z miejsca, na którym uprzednio siedziała Anna, a królowa wodziła za nim wzrokiem, aż przeszedł do drugiego apartamentu Jane. Kiedy jednak już tam dotarła, doszła ją tylko silna woń róż i wina, którego nie wypiła uprzednio. Ale Thomasa nigdzie nie było.

Kilkanaście dni później lady Mary przybyła na dwór. Jej obecna rezydencja znajdowała się stosunkowo blisko Hampton Court, a w okolicach nie było absolutnie żadnych przeszkód w postaci epidemii choroby czy zakłóceń na drodze. Zaledwie dzień wcześniej niepokój Joanny został ugaszony, kiedy to posłaniec dostarczył wiadomość o rychłym wyzdrowieniu jej matki. ,,Jak zwykle. Pokona nawet samego szatana" — pomyślała królowa, uśmiechając się wówczas pod nosem. Jej niema radość osiągnęła zenitu, kiedy to na dwór przybyła księżniczka, która, choć nie zbyt polotna, z pewnością dobrą była towarzyszką rozmów. Kiedy standardowe ceremonie powitalne i uczta zostały załatwione, Joanna zawezwała do siebie dziewczynę, która od dziś miała być codzienną towarzyszką jej dni.

— Lady Mary, doprawdy miło znów cię widzieć — wyprosiła pozostałe damy, natomiast Victorii, która nadal pozostała w jej służbie nakazała zrobić to po uprzednim nalaniu obu damą wody. — Żywię nadzieję, iż czujesz się równie dobrze, co ja.
— Oczywista. To zaszczyt służyć tak dobrej królowej. Większy zaszczyt spotkałby mnie chyba tylko na służbie mojej pani matce lub Najświętszej Panience.
— Niech królowa Katarzyna spoczywa w pokoju — obie przeżegnały się, odmawiając pośpieszny paciorek. — Zaprawdę powinnyśmy wspólnie udać się na piątkową modlitwę.
— Tak. Niech Bóg ma również ciebie w opiece, pani. Abyś powiła zdrowego chłopca, którego król i całe królestwo tak bardzo wyczekują.
— Owszem. Wybacz mi, lecz ten stan nie pomaga mojemu zdrowiu. Chciałabym się położyć. Na chwilę.
— Zwołam inne damy, przygotują posłanie — skinęły sobie głową, a Jane powłóczyła opuchniętymi nogami w kierunku łoża. Przyłożyła dłoń do swego spuchniętego brzucha, czując lekkie ruchy dziecka.
— Błagam Boga, abyś był chłopcem. W przeciwnym razie nikt nam nie da spokoju, mój malutki. Nawet twój ojciec.

Następnego dnia, królowa zwołała do siebie swe najbardziej wykształcone damy, wręczając im w dłonie ,,Utopię'' i nakazując dzieło to czytać na głos dla królowej lady Mary.  

Zapomniana JaneWhere stories live. Discover now