— Masz rację.

— Skąd wiedziałeś, jak się nazywa? — zapytałam, gdy dopiero drugie drzwi ustąpiły po przekręceniu klucza w zamku. — Ach, świat bez monitoringu jest taki fascynujący!

— Usłyszałem rozmowę dwóch kelnerek w przeciwległym rogu sali. — Posłał mi serdeczny uśmiech, który tylko się powiększył na widok mojej skonsternowanej miny, po czym podszedł do mnie i uchylił przede mną drzwi, gestem nakazując, bym weszła do mieszkania jako pierwsza.

Mieszkanie okazało się być przestrzenne i zadbane, w pierwszej chwili przywodząc mi nieco na myśl pokój Sebastiana, w którym również trudno było się dopatrzyć jakichkolwiek osobistych przedmiotów czy śladów użytkowania, zupełnie jakby jego właściciel nie spędzał w tym miejscu zbyt wiele czasu. Dwa duże, drewniane i zakratowane okna wychodziły na główną ulicę, wpuszczając do głównego pomieszczenia dużo dziennego światła oraz stłumiony gwar z zewnątrz, podłoga zaś musiała zostać wykonana najpewniej w tym samym okresie, co schody znajdujące się w przedsionku, sądząc po tym, jak głośno skrzypiała z każdym kolejnym stawianym krokiem oraz jak krzywo ułożone były deski. Nierówne ściany pokryte jasną farbą poobwieszane były różnorakimi obrazami, większymi i mniejszymi rysunkami, portretami, a także oprawionymi zdjęciami i to one jako pierwsze przykuły moją uwagę.

Podeszłam do ściany najciszej jak mogłam, wodząc palcami po oparciu krzesła znajdującego się przy potężnym biurku, na którym nie znajdowało się nic oprócz kałamarza wypełnionego zaschniętym atramentem oraz równo odłożonego pióra. Wszędzie wokół unosił się charakterystyczny, przyjemny zapach ziół, drewna i papieru, ale także kurzu i stęchlizny, których to źródło musiało się znajdować w starych, wytartych sofach, które lata swojej świetności musiały mieć już dawno za sobą. W głębi pokoju dostrzec można było przejście do drugiej części domu, nieco bardziej prywatnej, ponieważ w jej rogu znajdowało się zasłane licznymi kocami, jednoosobowe łóżko oraz szafa na ubrania i schowana pod nocnym stolikiem stalowa misa do kąpieli.

Wodziłam wzrokiem po olejnych obrazach doszukując się wypisanych na nich nazwisk autorów aż dotarłam do tej części ściany, na której wisiały oprawione zdjęcia, przez cały ten czas kompletnie nie zwracając uwagi na Sebastiana, który również rozglądał się po mieszkaniu w poszukiwaniu czegokolwiek interesującego. Nie rozpoznawałam większości osób uwiecznionych na fotografiach, ale intensywnie czułam na sobie ich wzrok bijący z niezwykle wyraźnie uchwyconych oczu wbitych w obiektyw aparatu, zaś sądząc po noszonych przez nich strojach, miałam przed sobą fotografie pochodzące nie tylko z naszej epoki, lecz także sprzed kilkunastu, bądź kilkudziesięciu lat, ich poprzednikami były natomiast malowane portrety powstałe jeszcze przed wynalezieniem aparatu. Zastanawiałam się, kim byli ci ludzie, by zasłużyć sobie na tak wielką uwagę, jaką było znalezienie się na ścianie w mieszkaniu Eliasa, jak kluczowe mieli dla niego znaczenie, nie łudziłam się bowiem, że miałam do czynienia z przypadkowymi osobami.

Na krótką chwilę przestraszyłam się, że może na końcu tej kolekcji zobaczę swoje zdjęcie, szybko zerknęłam więc na przeciwległy koniec ściany, ale niczego takiego nie dojrzałam, postanowiłam więc wyjąć przynajmniej jedno zdjęcie z oprawy i sprawdzić, czy na jego odwrocie nie znajdowała się jakaś wskazówka odnośnie tożsamości uwiecznionej na nim osoby.

Jane Wanderwood. Nic mi to nie mówiło, jednak nawet po tylu latach jej oczy śmiały się w ten sam, piękny sposób, co w dniu, w którym uwieczniono jej wizerunek.

Charles Gordon. Amelia Stanfield. Emily Richardson. Maria Andersen. John Blake. Francesca Gomez. Edward Evenhale. Walter Lucas. Alice Jefferson. Lawrence Swordsmith. Martha Turner. Katherine Harvey. Leonard Ruthford. Virginia Allen... Nawet spoglądająca na mnie z wyjątkowo niestarannego obrazu Ruth Summers ubrana w piękną suknię sprzed wielu epok miała wypisany na twarzy błogi spokój, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że musiała to być bardzo prywatna, intymna kolekcja osobowości, a sposób ich dobierania nie mógł mieć żadnej innej wartości poza sentymentalną. Odwiesiłam na ścianę ostatnie z trzymanych zdjęć przedstawiające dwóch, obejmujących się ramionami przyjaciół i odsunęłam się o parę kroków, by spojrzeć na to znalezisko jeszcze raz i objąć je całe wzrokiem, usiłując ze wszystkich sił zrozumieć, co musiał myśleć Elias, gdy na to patrzył.

Kuroshitsuji | Rewersja [ ZAWIESZONE ]Место, где живут истории. Откройте их для себя