6. Jeszcze nic nie zrobiłem, a już jęczysz?

Start from the beginning
                                    

— Oh, a teraz jeszcze próbujesz uprzykrzyć mi życie? Co z ciebie za matka? — fuknęłam, łapiąc się za serce w dość dramatyczny sposób. Rodzicielka wywróciła na mnie oczami, rozwiązując swój fartuch. — Idę stąd. Nikt mnie nie rozumie. — stwierdziłam, kierując się w stronę schodów.

— Z kim ja żyje? — usłyszałam jeszcze za sobą, na co parsknęłam.

Wbiegłam po schodach na górę, od razu wchodząc do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, wchodząc pod kołdrę. Wyciągnęłam z kieszeni bluzy telefon, wchodząc na instagrama. Po dziesięciu minutach znudziło mi się hejtowanie pseudo piękności z mojej szkoły, więc zamknęłam aplikację, wchodząc w wiadomości.

Do: Porażka życiowa:
Ty, ja, alkohol i impreza u Sue, idziesz?

Niemal od razu dostałam odpowiedź. Ten człowiek nie rozstaje się z telefonem.

Od: Porażka życiowa:
Zostałem zaproszony dużo wcześniej suko hehe. Jestem już u Sue, więc wpadaj. Olivia też ma wpaść.

Zmarszczyłam brwi, bo coś mi tu nie grało. On jest u Sue? Już? O godzinie czwartej? Coś się szykuje i nie wiem, nie podoba mi się to chyba.

Do: Porażka życiowa:
Oki doki.

Westchnęłam głośno, rzucając telefon gdzieś obok siebie. Zmarszczyłam brwi, gdy przypomniało mi się, iż gdzieś w tym pokoju powinnam mieć zapasową paczkę chipsów. Uniosłam się na łokciach, rozglądając się po pokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem, schylając tak, że moja głowa zwisała z łóżka.

Wysunęłam spod łóżka koszyk, w którym znalazłam moje ulubione cebulkowe chipsy. Chwyciłam również laptopa, którego położyłam na kolanach, włączając kolejny odcinek The Walking Dead.

Chilloucik przed imprezą zawsze dobry.

__________________

Przejrzałam się po raz ostatni w lustrze, spoglądając w międzyczasie na zegarek zawieszony nad nim. Było wpół do dziewiątej, a Mitchella, który miał po mnie przyjechać, wciąż nie było.

Zwyzywałam go pod nosem, chwyciłam kurtkę i telefon, wychodząc z pokoju. Przeczesałam ręką włosy, w tym samym czasie wybierając numer do Sue. Odetchnęłam głośno, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach, od razu chwytając za klamkę.

Wbiło mnie w ziemie, gdy zobaczyłam kto stoi za drzwiami. Odruchowo spojrzałam na numer na moich drzwiach, po czym znów przeniosłam wzrok na znudzonego bruneta, który stał za nimi.

— Podobno dom publiczny jest dwie dzielnice stąd. — powiedziałam, patrząc na niego z irytacją.

— Serio? Myślałem, że tutaj. — prychnął, przechylając głowę w prawo. — Zbieraj się, nie będę na ciebie czekał. — rzucił, na co uniosłam brwi ku górze. — Mam cię zabrać na imprezę do Sue. — wywrócił oczami, zakładając ręce na torsie.

— Żartujesz. — wkurzyłam się. Zacisnęłam palce na telefonie, który trzymałam w prawej ręce, wzdychając ciężko. To są kurwa żarty.

— Chciałbym, a teraz rusz tyłek do mojego samochodu, bo pójdziesz z buta. — oznajmił oschle, odwracając się do mnie tyłem.

SUMMERWhere stories live. Discover now