ΩΩΩ
Harry obudził się dość późno. Podróż była dla niego męcząca, więc poprzedniego dnia po prostu poszedł spać od razu po ich przyjeździe. Rozejrzał się i spojrzał na Gemmę, która robiła coś w telefonie.
- Jakie mamy plany na dzisiaj? - Zapytał zaspany.
- Zależy, ale najpierw musimy zjeść kolację. - Powiedziała, cicho wzdychając i patrząc na swojego brata z szerokim uśmiechem na twarzy.
- To brzmi jak dobry plan. - Młodszy odwzajemnił jej uśmiech, prostując się i przeciągając z cichym ziewnięciem. - Ale najpierw muszę wziąć prysznic.
- To idź. - Parsknęła cicho, patrząc na swojego brata i śledząc jego poczynania z szerokim uśmiechem.
- No wstaję, nie pośpieszaj mnie, siostra. - Zaśmiał się Hazz i ostatecznie ruszył do łazienki, gdzie wziął długi, ciepły prysznic. Musiał pomyśleć trochę o tym, co się dzieje w jego życiu. Czy dobrze robi, ukrywając się pod obliczem bety, czy gdyby był omegą, wszystko byłoby inne.
Sam już nic nie wiedział. Jako beta przynajmniej unikał tych wszystkich niesmacznych zaczepek, o których mówił Niall, ale z drugiej strony... Jeśli chciał kiedykolwiek mieć alfę, to powinien już o tym myśleć i szukać, a to łączyło się z ujawnieniem. Przymknął oczy, poprawiając swoje włosy. Nie mógł całe dnie spędzać nad użalaniem się. Musi zacząć żyć pełną siłą.
Pomyślał sobie, że w końcu nie tak dużo zostało do końca szkoły, więc może niedługo się ujawni. Zakręcił wodę, wychodząc z brodzika. Umyty i ogarnięty zaczął się wycierać, powoli wyobrażając sobie, jak to by było z alfa. Chciałby mieć kogoś do przytulania, nawet nie myślał o kwestii gorączek, on po prostu chciał móc chować się w ramionach drugiego, wychodzić na randki, leżeć razem w łóżku, oglądać "Pamiętnik"...
Z jego rozmyśleń wyrwało go pukanie do drzwi. Pokręcił głową nakładając na siebie bokserki i wyszedł z łazienki, ziewając cicho i patrząc na blondynkę przed nim.
- Długo tam siedziałeś, wszystko dobrze? - Spytała kobieta, patrząc na młodszego brata. Martwiła się o niego jak o nikogo innego.
- Wszystko okej. - Pokiwał delikatnie głową, uśmiechając się lekko. - Po prostu się zamyśliłem, Gemms, ale wszystko w porządku. - Zapewnił, delikatnie ją przytulając.
Alfa westchnęła, tylko przytulając do siebie omegę. Nie chciała, by ten myślał o rzeczach takich jak Tomlinson. Nie był on dla niego idealną, bratnią duszą. Wyjechali tu po to, by mógł zobaczyć inne alfy.
Musiał w końcu zrozumieć, że na Louisie świat się nie kończy. Mógł mieć kogoś spokojnego, opiekuńczego i po prostu odpowiedniego. Harry zasługiwał na kogoś lepszego, kogoś wyjątkowego, na pewno nie odda go w złe ręce.
Kiedy się odsunęli, młodszy ruszył do swojej torby, by ubrać się jakoś na dzisiejszy dzień. Nałożył długie, czarne rurki i białą bluzkę, spoglądając na siostrę, która trzymała jego naszyjnik.
- Dziś jesteś omegą, braciszku. - Cmoknęła w jego stronę i ruszyła do łazienki.
- Co? Jak to? - Zapytał, podbiegając do niej i chcąc wziąć naszyjnik. Ta jednak tylko uniosła dłoń z biżuterią do góry i pokręciła głową, chowając się w łazience, na co Styles jęknął w duchu. Omega? Przecież on nigdy nie był dłużej niż noc omegą! A co dopiero cały dzień!
Bał się, że nie będzie potrafił. Tym bardziej, że zawsze był przewrażliwiony na punkcie swojego zapachu, a teraz każdy będzie go czuć, a co gorsza ktoś może do niego podejść... Boże święty!
CZYTASZ
Thousand Years - Larry
FanfictionOpis: Harry jest omegą ukrywającą się pod osłoną bety. Zakochany w Alfie stada boryka się z różnymi problemami. Jednak Louis nie wie nic o jego uczuciach, jak i o tym, że Styles jest omegą. Jednak nikt nie spodziewał się, że jedna wycieczka potrafi...