5. Tak, Harry jest omegą i to jest jego zapach.

3.9K 425 185
                                    

ΩΩΩ

Harry obudził się dość późno. Podróż była dla niego męcząca, więc poprzedniego dnia po prostu poszedł spać od razu po ich przyjeździe. Rozejrzał się i spojrzał na Gemmę, która robiła coś w telefonie.

- Jakie mamy plany na dzisiaj? - Zapytał zaspany.

- Zależy, ale najpierw musimy zjeść kolację. - Powiedziała, cicho wzdychając i patrząc na swojego brata z szerokim uśmiechem na twarzy.

- To brzmi jak dobry plan. - Młodszy odwzajemnił jej uśmiech, prostując się i przeciągając z cichym ziewnięciem. - Ale najpierw muszę wziąć prysznic.

- To idź. - Parsknęła cicho, patrząc na swojego brata i śledząc jego poczynania z szerokim uśmiechem.

- No wstaję, nie pośpieszaj mnie, siostra. - Zaśmiał się Hazz i ostatecznie ruszył do łazienki, gdzie wziął długi, ciepły prysznic. Musiał pomyśleć trochę o tym, co się dzieje w jego życiu. Czy dobrze robi, ukrywając się pod obliczem bety, czy gdyby był omegą, wszystko byłoby inne.

Sam już nic nie wiedział. Jako beta przynajmniej unikał tych wszystkich niesmacznych zaczepek, o których mówił Niall, ale z drugiej strony... Jeśli chciał kiedykolwiek mieć alfę, to powinien już o tym myśleć i szukać, a to łączyło się z ujawnieniem. Przymknął oczy, poprawiając swoje włosy. Nie mógł całe dnie spędzać nad użalaniem się. Musi zacząć żyć pełną siłą.

Pomyślał sobie, że w końcu nie tak dużo zostało do końca szkoły, więc może niedługo się ujawni. Zakręcił wodę, wychodząc z brodzika. Umyty i ogarnięty zaczął się wycierać, powoli wyobrażając sobie, jak to by było z alfa. Chciałby mieć kogoś do przytulania, nawet nie myślał o kwestii gorączek, on po prostu chciał móc chować się w ramionach drugiego, wychodzić na randki, leżeć razem w łóżku, oglądać "Pamiętnik"...

Z jego rozmyśleń wyrwało go pukanie do drzwi. Pokręcił głową nakładając na siebie bokserki i wyszedł z łazienki, ziewając cicho i patrząc na blondynkę przed nim.

- Długo tam siedziałeś, wszystko dobrze? - Spytała kobieta, patrząc na młodszego brata. Martwiła się o niego jak o nikogo innego.

- Wszystko okej. - Pokiwał delikatnie głową, uśmiechając się lekko. - Po prostu się zamyśliłem, Gemms, ale wszystko w porządku. - Zapewnił, delikatnie ją przytulając.

Alfa westchnęła, tylko przytulając do siebie omegę. Nie chciała, by ten myślał o rzeczach takich jak Tomlinson. Nie był on dla niego idealną, bratnią duszą. Wyjechali tu po to, by mógł zobaczyć inne alfy.

Musiał w końcu zrozumieć, że na Louisie świat się nie kończy. Mógł mieć kogoś spokojnego, opiekuńczego i po prostu odpowiedniego. Harry zasługiwał na kogoś lepszego, kogoś wyjątkowego, na pewno nie odda go w złe ręce.

Kiedy się odsunęli, młodszy ruszył do swojej torby, by ubrać się jakoś na dzisiejszy dzień. Nałożył długie, czarne rurki i białą bluzkę, spoglądając na siostrę, która trzymała jego naszyjnik.

- Dziś jesteś omegą, braciszku. - Cmoknęła w jego stronę i ruszyła do łazienki.

- Co? Jak to? - Zapytał, podbiegając do niej i chcąc wziąć naszyjnik. Ta jednak tylko uniosła dłoń z biżuterią do góry i pokręciła głową, chowając się w łazience, na co Styles jęknął w duchu. Omega? Przecież on nigdy nie był dłużej niż noc omegą! A co dopiero cały dzień!

Bał się, że nie będzie potrafił. Tym bardziej, że zawsze był przewrażliwiony na punkcie swojego zapachu, a teraz każdy będzie go czuć, a co gorsza ktoś może do niego podejść... Boże święty!

Thousand Years - Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz