Rozdział 2 Śniąc

6.8K 416 200
                                    

Kim był jego tajemniczy obrońca? Na początku Harry nie pytał. Następnego dnia jak zwykle rano poszedł do klasy. Ale gdy nadszedł wieczór, a pozostali Gryfoni z jego dormitorium zapadli w głęboki sen, Harry był zachwycony: nieznajomy przybył tak, jak obiecał. W ciągu pierwszych kilku nocy, Harry nie zadawał mu pytań. Czuł się zmęczony, jego serce ciążyło mu w piersi, kiedy myślał o kłamstwach Dumbledore'a, przez to szukał ukojenia w niemej obecności nieznajomego.

Jak wspaniałe i dziwne było czuć czyjeś ciepło wokół własnego ciała! Zdawał sobie sprawę, że zawsze pragnął tego wrażenia, jakie daje zetknięcie własnej skóry ze skórą innego człowieka. Czasami myślał o tym jak pan i pani Weasley przytulali się do siebie przy pocałunku na dobranoc, nigdy się z tym nie afiszując przed swoimi dziećmi, albo o uczniach przytulających się w ciemnych zakamarkach hogwarckiej biblioteki, a nawet o rodzicach z Little Whinging, niosąc swoje dzieci czule ułożone w ich ramionach, zawsze zastanawiało go jak to by było być dotykanym w tak intymny sposób. Pocałował kiedyś Cho, tak to prawda i nie raz był przytulany przez panią Weasley, ale nic poza tym. Jego rodzice pewnie też go przytulali, ale było to tak dawno temu, że jego pamięć nie zdołała tego zachować. Ręce ciotki Petunii gładziły włosy Dudleya tak często, tak czule i nawet teraz, kiedy był już niemal dorosły, ciotka całowała go w policzek. Ale kiedy Harry kiedyś poprosiłby go przytuliła, ciotka Petunia dała mu klapsa i nakrzyczała na niego, zdawał sobie sprawę, że wszystko to, czego doświadczył Dursleyów w jakiś sposób upośledza go w dziedzinie uczuć.

Na początku Harry nie pytał, kim był nieznajomy, po prostu leżał w jego ramionach w poczuciu głębokiej i pierwotnej przyjemności. Zasypiając czuł się rozgrzany i kochany, a jego sny nie były już pełne bezimiennego strachu i mrocznych koszmarów, jego sen był spokojny, a jego sny były lekkie i jasne.

Ale tak, jak wzrastało jego dobre samopoczucie, tak powracała ciekawość. Kim był jego nocny gość? Zawsze było zbyt ciemno, by mógł zobaczyć choćby kontury twarzy, ale palce Harry'ego zaczęły badać to, czego jego oczy nie mogły zobaczyć. Mężczyzna. Jego nocny gość był mężczyzną. Jego twarz była gładka, a rysy regularne. Jego włosy okazały się być miękkie pod jego palcami. Miękkość skóry nieznajomego i jędrność jego ciała mówiły mu, że jest młody, być może nie wiele starszy niż sam Harry.

Ale mógł latać, łamać tak potężne zaklęcia, że był w stanie dostać się do Wieży Gryffindoru i pogrążyć w zaczarowanym śnie wszystkich jej mieszkańców poza Harrym, z tego, co już o nim wiedział wynikało wyraźnie, że nie był on zwykłym uczniem.

– Kim jesteś? – Harry wyszeptał czwartej nocy czując nieznajomego przy swoim boku.

Najpierw zapadła cisza. Po chwili rozległ się cichy głos

– To jak się nazywam jest bez znaczenia. Jestem tu, by cię chronić..

– Ale ja chcę wiedzieć, kim jesteś... – Harry przesuwał palcem po twarzy nieznajomego, próbując sobie wyobrazić, jak jego twarz mogłaby wyglądać w świetle dziennym. – Nie wiem nic o tobie. Tyle tylko, że jesteś piękny...

– To konieczne złudzenie. – W głosie nieznajomego dało się słyszeć lekkie drżenie. – Nie chciałbym byś się przestraszył.

– Przestraszył? Jesteś czymś w rodzaju potwora? – Harry zastanowił się przez chwilę. Potem szepnął: – Jesteś dla mnie milszy niż ktokolwiek, kogo znam. Nie jesteś potworem, a nawet, jeśli byś nim był, myślę, że nie robiłoby mi to większej różnicy, ale chcę wiedzieć, kim jesteś. Czy jesteś wilkołakiem...?

– Śnisz o wilkołakach, tak jak twój przyjaciel? – W głosie potwora nie było teraz nawet cienia wesołości.

– Tak jak mój przyjaciel?

W ciemnościach moich marzeń | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz