Rozdział 6 Światłość

5.4K 405 174
                                    

Noc pełna była pełna śmiechu i pocałunków. Harry szeptał swoje pytania do ucha swojego kochanka, a większość z nich spotkała się z jego rozbawieniem i odpowiedziami.

– Czy poszedłeś do tamtej jaskini, po tym jak ode mnie odszedłeś wczoraj w nocy?

– Nigdy od ciebie nie odszedłem. Nawet wtedy, kiedy poszedłem do jaskini.

– Jak znalazłeś tamtego horkruksa? Pomożesz mi znaleźć jeszcze jednego?

– Jeszcze jednego horkruksa? Oczywiście, jednego mam przy sobie. – I pocałował Harry'ego tak gwałtownie, że ten pomyślał, że jego serce zamarło. A potem łagodny szept owionął jego twarz. – Ale ja nigdy nie oddam tego horkruksa Dumbledore'owi, nigdy...

A potem pocałunki nieznajomego, delikatne jak wiatr, miękkie jak sama noc, zaczęły badać jego ciało i rozkochany głos szepnął w ciemności. – Chciałbym, żebyś doszedł w moich ustach... –... Harry dał się porwać dzikiej, pierwotnej, gorączkowej żądzy, która wzrastała w nim z każdym dotknięciem, poddał się ognistym pocałunkom nieznajomego. Ukrył ręce w jego rozczochranych włosach, kiedy miękkie, rozgrzane usta z całą swoją zachłannością odnalazły pobudzoną erekcję Harry'ego. Próbował sobie wyobrazić, jak musi wyglądać jego nocny przyjaciel... Czy jego włosy, tak miękkie pod palcami były złociste, czy czarne jak u... Wspomnienie ciemnowłosego chłopaka zaczęło pojawiać się w samym sercu ciemności.

Imię. Imię ukochanego pojawiło się nagle w jego umyśle, imię, które powinno go przerazić. Nagłe przeczucie, wstrząs i nieoczekiwana pewność, jaka go ogarnęła powinna zmrozić go do szpiku kości. A mimo to...

A mimo to, czasami najbardziej przerażające nocne koszmary znikały w świetle dnia, wydając się dziecinnymi wyobrażeniami w blasku słońca. Czy to możliwe, że to, czego boimy się w ciągu dnia, powoli staje się straszniejsze w ciągu nocy? Harry nie czuł żadnego strachu, tylko dziwną słodycz w miejscu, gdzie powinien być lęk.

– Tom. – Jego głos drżał, ale nie ze strachu, jego serce biło, ale nie z niepokoju. – Tom.

Harry usłyszał gwałtowny wdech, poczuł dotyk, który zamarł, a potem cofnął się.

– Tom... – To imię przerodziło się w jęk wychodząc z ust Harry'ego, ręce chłopaka powędrowały w dół, znalazły rozsypane w nieładzie włosy i pociągnęły je delikatnie do góry... do siebie...

Imię, które wymówił wytworzyło coś nowego pomiędzy nimi, chwilową nieśmiałość, nie do końca 0rozumiane poczucie zmiany. Harry czuł, jak Tom wstrzymuje oddech, jak gdyby czekając na odrazę, która miała zastąpić pożądanie. Ale pożądanie Harry'ego wcale się zmniejszyło, a jedynie nieco zmieniło. Nie było już płomieniem w ciemności, ale pochłaniającym wszystko, rozżarzonym ogniem...

Harry wyszeptał to niepojęte imię w ciemności i poddał się trochę niezdecydowanym na początku, ale coraz bardziej wymagającym, bardziej zaborczym pieszczotom Toma. Ręce, które musnęły jego twardą erekcję były ciepłe i wilgotne od śliny sączącej się z ust Toma, które pochłaniały go raz za razem, drażniąc jednocześnie jego główkę rozedrganym językiem... Jego orgazm był jak blask ognia, rozpraszający ostatni, oporny cień niepokoju.

W chwilę później Harry znalazł usta Toma w ciemności, gładząc je delikatnie swoimi własnymi. Ale Tom nie odpowiedział: wziął tylko głęboki oddech przy wargach Harry'ego.

– Boisz się?

– Nie.

– Jak możesz się nie bać? Czy to ta słynna odwaga Gryfonów, o której tyle słyszałem? – Jego głos drżał.

W ciemnościach moich marzeń | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz