#10 Spokojnie brat, jędze ciągnął najdłużej...

6.9K 188 23
                                    

To on, mój kochany braciszek- Cole. Zawsze uśmiechnięty i szczęśliwy.

-Hej!- pisnęłam i podbiegłam do brata rzucając mu się na szyję.

-Cześć sister. Jak ja dawno cię nie widziałem- powiedział swoim męskim głosem.

-Tęskniłam za tobą. Widzę, że wydoroślałeś i...zmężniałeś. Ponadto nie da się nie zauważyć że zacząłeś chodzić na siłownię.- powiedziałam ściskając jego biceps- prawda.

-Yyy- podrapał się po karku- prawda, ale ty też niczego sobie- powiedział i mnie obrócił- piersi ci urosły, tyłek jakby większy włosy jakieś dłuższe jak i nogi- uśmiechnął się.

-No wiadomo brat- powiedziałam i złapałam za walizki. Wspominałam wcześniej, że wzięłam dwie walizki?

-O nie, nie ja to wezmę- powiedział i chwycił za walizki.

-Dobra- przy nim czuje się jak księżniczka.

xxx
                                                
Weszłam do przedpokoju willi w której mieszka mój brat. O dziwo Cole przyjechał po mnie swoim autem i oczywiście nie obyło się bez rozdania kilku autografów, selfie z fanami. Szczerze, czasem zazdroszczę mu jego życia, ale to tylko czasem.

Dom Cole'a jest ogromny, można by się w nim pogubić, lecz co się dziwić ma kasę to i stać go na tak duży dom.

xxx

Minęło kilka wspaniałych dni, a ja już oswoiłam się z okolicą. Wychodzę z Cole'em na zakupy, lub na spacer. Dzisiaj Cole nie mógł pójść ze mną, więc wybrałam się sama na spacer.

New York jest piękny, a szczególnie nocą, skąd to wiem? Bo właśnie siedzę na ławce i podziwiam, jak ludzie idą spać. Lecz New York to miasto które nigdy nie śpi, nie czy to nie był czasem Paryż, albo Londyn. Nie wiem już sama. Dobra, czas do domu.

xxx

Szłam właśnie jedną z ciemniejszych uliczek. Nagle poczułam rękę na przedramieniu. Siła obróciła mnie. Obrócona zauważyłam postać w kapturze. Pomimo kaptury i ciemności która panowała, widziałam rysy twarzy postaci. Następnie wydarzenia działy się bardzo szybko.

Postać wyjmuje nóż...

Bez opamiętania dźgnęła mnie w kilku miejscach...

Upadam na chodnik...

Czuje gorąca ciecz spływająca z ran, krew...

Postać ucieka przeproszona krzykami innych ludzi...

Widzę nad sobą jakąś postać, lecz obraz mi się zamazuje...

Ciemność...

xxx

Czuję... czuję jak wracam do świata żywych.

Skąd?

Nie wiem...

Słyszę ciche pip...pip...pip, gdzieś przy moim uchu.

Czuję, czyjąś rękę ściskająca moją. Leżę na czymś wygodnym, chyba łóżko.

Widzę, nic nie widzę bo boję się otworzyć oczy.

Po dłuższej chwili bitwy z własnymi myślami otworzyłam oczy i moim oczom ukazała się czyjąś czupryna od góry. Poznała że to włosy Cole'a. Chłopak spał na stołku w pozycji prawie siedzącej i ściskał moją rękę.

O matko jaki słodziak.

Lecz miał niepoukładane włosy i podkrążone oczy.

Biedactwo

"without love"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz