#1

17 2 0
                                    

Kolejny poranek, kolejny dzień do bani. Królowa - szefowa ojca na pewno nie pozwoli by było inaczej. Każdego dnia daje mi do zrozumienia, że to nie jest moje miejsce. Życie w pałacu wydawałoby się czymś innym - wspaniałym jak w bajce i na pewno tak jest, ale nie dla mnie. Odwieczne kłótnie z królową, która wiecznie spiskuje sprawiając, że te miejsce jest jak wiezienie, karą za coś, gdyby nie umowa z ojcem - będzie mieszkał w pałacu pod warunkiem, że ja również, udało się również załatwić mi prace, nadzoruje czy wszytko podczas różnych przyjęć i kolacji jest na swoim miejscu, nie mówiąc już o innych rzeczach które „rozkaże"mi zrobić, gdyby nie to już dawno z przyjemnością by mnie pewnie wyrzuciła za próg. Ojciec jest uważany za jednego z najlepszych ochroniarzy - ochraniał samego prezydenta USA, król Simon osobiście wybrał go na szefa ochrony. Przez co musieliśmy się przeprowadzić z Ameryki do Anglii. Życie tu jest koszmarem - jedyne co jest ekscytujące w tym wszystkim to potajemne wypady z Jake'iem - księciem, pierworodnym synem króla i kompletnym przeciwieństwem swojej matki, jest dokładnie taką osobą jaką chciało by się mieć na następce tronu. Martwi mnie jedynie fakt, ukrywania związku przed wszystkimi, nie mogę nawet o tym porozmawiać z Marisą- odkąd pamiętam jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, nawet mój wyjazd do Anglii nie zniszczył naszej przyjaźni, jest dla mnie jak siostra. Wracając do chłopaka tłumaczy się że jego matka może nasz związek źle przyjąć, przez chorobę króla oraz musi ją na to odpowiednio przygotować - jak dla mnie to totalna ściema, nie wspominając że zawsze powtarza, że to jego życie i jego rodzice nie mogą decydować za niego o tym co czuje. Kolejny powód - gdyby się dowiedziała istnieje ryzyko, że będzie dla mnie bardziej wredna chcąc pokazać, że nie pasuje do dworskiego życia. Tak jakby już teraz tego nie robiła, na każdym kroku chcąc bym samemu zdecydowała się wrócić do USA - liczy na to, że pozbędzie się mnie, a mój ojciec patrząc na swoje super zarobki postanowi zostać tu beze mnie. Nie zapominajmy o wrednym bracie Jake'a - Steve, durny braciszek, który nie potrafi trzymać łapy przy sobie, rozpuszczony zboczeniec nie przepuści żadnej okazji by dobrać się do wszystkiego co się rusza. Ten to ma tupet. Wykorzystuje swój tytuł i fakt że każda pracownica ze strachu przed zwolnieniem milczy. Okropieństwo. Jak w tym miejscu czuć się jak w domu? Sama już niewiem.

Najgorsze, że nawet w pokoju nie czuje się jak u siebie, cały czas mam wrażenie jakby ktoś mi się przyglądał, szpiegował - co jest pewnie moja fanaberią, przez fakt że mój tata jest szefem ochrony i jego obowiązkiem jest zapewnienie ochrony rodziny królewskiej i mnie - przez osobiste powody.

Pora wyjść z łóżka - jakoś się z niego wywlekłam i poszłam do swojej garderoby. Jedyna przyjemność życia w pałacu to godne reprezentowanie korony przez właściwy ubiór, dzięki czemu moja garderoba rozszerzyła się o pare cudnych perełek, na które mi osobiście byłoby szkoda pieniędzy. Kto by się jednak przejmował tym jaki ubiór ma „służba" pewnie nikt, mimo to musimy mieć schludny, szykowny ubiór. Jednakże chciałabym dzisiaj zwrócić uwagę księcia - wrócił z dwutygodniowej podróży. Chce aby mój strój mówił - spotkajmy się. Niestety nic co znajduje się w mojej szafie nie przyciągało mojej uwagi dostatecznie by to na siebie założyć, chciało mi się krzyczeć „Nie mam się w co ubrać!" ale nie mogłam, ubrałam wiec pierwszą rzecz jaka wzięłam do ręki -  sukienkę mojej mamy - niebieska w kwitki, krój sukienki idealnie pasował do mojej sylwetki, podkreślając moje kształty. Kiedy byłam już gotowa ruszyłam w stronę drzwi na spotkanie z moim księciem, i to dosłownie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy aż do chwili kiedy w moim pokoju rozległ się głos królowej
- Cassie gdzie moje espresso!

Zmora dała o sobie znać, a ja kompletnie zapomniałam, dzisiaj to ja miałam zająć się kawą w zastępstwie za Mary - pokojówkę królowej, która dzisiaj musiała odprowadzić syna do szkoły by porozmawiać z dyrektorką.
Pospiesznie wybiegłam z pokoju mijając ojca na korytarzu - jego wzrok bez aprobaty mówił jedno „Nie wywiązałaś się z obowiązków co nie pomaga mojej sytuacji na dworze i relacji z królową" królowa tylko patrzy na to by znaleść powód na wyrzucenie mnie ze stanowiska.
- Tak wiem, poprawię się! - biegnąc wykrzyknęła w stronę ojca.
- Cassie! ... dama nie biega
Zwolniłam, nie chce z tego powodu zostać zwolnioną - chociaż wątpię czy przez taka błahostkę było by to możliwe. Jednak patrząc na moją sytuacje wszytko jest możliwe. Fakt że dzięki ojcu mam prace nie oznacza że nie mogę jej stracić, a bycie „bezużyteczną" w pałacu sprawi że z łatwiejsze będzie pozbycie się mnie - nie dam jej takiej satysfakcji, pokaże jej że tak łatwo jej się to nie uda zrobić. Kiedy tylko skręciłam, upewniając się że ojciec nie widzi znowu zaczęłam biec. W głowie szumiały mi słowa „Gdzie moje espresso?" w myślach układałam plan aby jak najszybciej uporać się z zadaniem oraz mentalnie przygotować się na krytykę królowej jaką to „okropna, syfiastą" kawę jej zrobiłam. Ile razy już wtedy wyobrażałam sobie jak biorę i wylewam na nią tą kawę albo wciskam ją jej do gardła by się nią udławiła. Ta kobieta samą obecnością doprowadza mnie do szału. Jej postawa, to jak się wywyższa, tak jakby myślała że nikt nie pamięta o tym kim była zanim poznała króla - kelnerką w barze na przedmieściach. Teraz takimi osobami gardzi. Gdyby nie upór króla nadal była by „nikim", a tak jest żmiją która zasiada na tronie.

Life in the palaceWhere stories live. Discover now