29. Jak Tam Moja Córeczka?

4.8K 190 55
                                    

Kolejne dni były dla Caris dość męczące. Źle się czuła przez ciążę, a na dodatek ciągle myślała o tym, co powiedział jej Aslan. Nie ruszał się nigdzie z komnaty, ciągle leżała w łóżku, a Edmund jej doglądał.

W końcu, gdy poczuła się lepiej, wstała z łóżka i ubrała na siebie zieloną suknię. Na nogi wsunęła standardowo pantofelki, a włosy rozczesała i zostawiła rozpuszczone.

Wyszła z komnaty i wesoło zeszła na dół do jadalni, w której siedział już Kaspian wraz z całą rodziną Pevensie. Usiadła na swoim miejscu obok Edmunda i pocałowała go w policzek.

- Dzień dobry - powiedziała wesoło - Co jest dziś na śniadanie?

- Jajka - odpowiedziała jej Łucja - Albo naleśniki.

- To ja poproszę i to i to - uśmiechnęła się, a Marie dygnęła i po chwili przyniosła jej porcję.

- Caris, w ostatnim czasie nie miałam okazji cię bliżej poznać, Piotrek tam samo - odezwała się mama Edmunda - 
Może mogłabyś nam coś o sobie opowiedzieć?

- Cóż, mam osiemnaście lat. Przez siedemnaście lat swojego życia nie miałam pojęcia, że pochodzę z rodziny królewskiej - powiedziała - Wychowywały mnie centaury. Dopiero Kaspian mnie odnalazł i opowiedział o tym wszystkim. Od ponad pół roku jestem żoną Edmunda.

Wróciła do jedzenia, mimo wszystkich par oczu, wpatrujących się prosto w nią. Gdy zjadła, wypiła sok, który miała w kielichu i posłała wszystkim lekki uśmiech.

Łucja wstała z krzesła i odeszła, mówiąc, że ma spotkanie z Derekiem. Chwilę po niej wstał Kaspian, który miał spotkanie z kilkoma baronami.
Piotr został z mamą, a Edmund i Caris poszli do swojej komnaty, gdzie Caris położyła się na kanapie.

- Jak tam moja córeczka? - zapytał i położył rękę na brzuchu swojej żony.

- Synek, chciałeś powiedzieć - poprawiła go - Jakoś żwawy dzisiaj jest.

- To będzie dziewczynka - zaprotestował - Musimy w końcu wymyśleć imię.

- Zróbmy tak, że ty wybierzesz dla dziewczynki, a ja dla chłopca - powiedziała Caris.

- Dobry pomysł - stwierdził - Daj mi się chwilę zastanowić.

Oboje zamyślili się na dłuższą chwilę i nie odzywali się. Musieli pamiętać, że właśnie to imię, które wybiorą, ich dziecko będzie nosiło przez całe swoje życie.

- Ja już mam - zawołała Caris - Chłopczyk to będzie Logan.

- Pięknie - mruknął Edmund.

Dziewczyna położyła swoje ręce na swoim dość sporym już brzuchu i zaczęła gładzić go lekko kciukami. Była prawie pewna, że będzie to chłopczyk, lecz nie chciała się zawieść, więc nie zaprzeczała, że może to być też dziewczynka.

- A jeśli urodzisz mi córkę, będzie miała na imię Armira - powiedział po chwili Edmund i przykrył jedną z jej dłoni swoją wielką i pocałował ją krótko - Nasze dziecko będzie miało wszystko, co najlepsze, już ja o to zadbam. Będziesz najlepszą matką.

- A ty ojcem - uśmiechnęła się szeroko i oparła głowę o jego ramię.

Nieznane | Edmund PevensieWhere stories live. Discover now