14. Ty Miałabyś Być Królową?

7.3K 284 26
                                    

Statek powoli wpływał pomiędzy skały. Caris stała przy barierce i próbowała dojrzeć coś w zielonej mgle. Zmrużyła oczy, gdy ujrzała postać zbliżającą się do niej.

- Nie chcieliśmy cię - usłyszała szept kobiety obok której pojawił się również mężczyzna.

- Nie nadajesz się do rodziny królewskiej - usłyszała szept tym razem mężczyzny - Twój brat nadaje się na króla, ale ty miałabyś być królową?

Odwróciła się ze łzami w oczach i odeszła. Nagle usłyszeli krzyki za prawą burtą. Kuszniczy przygotowali się do ataku, lecz Kaspian ich powstrzymał, zauważając że to lord.

- Nie myślcie o tym, czego się boicie, bo właśnie taką postać przyjmie! - krzyknął.

Edmund spojrzał tępo w przestrzeń przed sobą. Po chwili pokręcił głową i posmutniał.

- Wybaczcie mi - powiedział.

- O czym ty pomyślałeś? - krzyczały przez siebie Caris i Łucja, ale on podbiegł do barierki w spojrzał do wody.

'Nie. Nie, nie, nie' powtarzała w myślach Caris. Nagle Edmund szybko pobiegł na drugą stronę statku. Dokładnie w miejscu, gdzie stał wielki, oślizgły ogon węża wodnego uderzył i zniszczył barierę.

- Gael! - krzyknęła Caris.

Podbiegła do dziewczynki i szybko popchnęła ją w kierunku reszty załogi, a chwilę później została uderzona, przez co jęknęła z bólu i upadła na drewnianą podłogę.

Wszystko ją bolało przez uderzenie, ale nadal próbowała się podnieść. Nie miała jednak na to siły. Poczuła nagle jak ktoś ją podnosi i biegnie w niewiadomym jej kierunku.

- Mówiłem, że będzie lepiej, jak zostaniesz w kajucie! - krzyknął, próbując przekrzyczeć marynarzy i wbiegł do kajuty - Zostań tu.

Szybki ją pocałował, kładąc ją na hamaku i wybiegł. Dziewczyna zapłakała cicho. Bała się, że widziała go po raz ostatni. Przez ból zapłakała jeszcze bardziej. Ułożyła się wygodnie i zamknęła oczy.

- Jesteś do niczego - usłyszała znów głos jej matki - Królowa nie zostawia ludzi w potrzebie.

- Do niczego się nie nadajesz - z drugiej strony usłyszała drugi krzyk.

- Przestańcie! - krzyknęła, zakrywając uszy - Nie mówcie tak!

- Żałuję, że urodziłam taką córkę. Mogliśmy od razu się ciebie pozbyć.

Krzyknęła głośno, podnosząc się z hamaka. Zignorowała okropny ból i chwyciła łuk. Zarzuciła na ramię kołczan ze strzałami i wybiegła z kajuty.

- Edmund, zabij go! - krzyknął Kaspian.

Caris spojrzała w kierunku kadłuba statku i odruchowo krzyknęła. Szybko naciągnęła strzałę i w tym samym momencie, co Łucja, strzeliła w potwora.

Eustachy, już jako człowiek, w tym samym momencie położył miecz na stole Aslana, pokonując zło. Pod Caris ugięły się kolana, przez co upadła na podłogę. Zielona mgła opadła, przez co mogli zobaczyć łodzie pełne niewolników.

Gael głośno zawołała matkę, jednak Caris nie ujrzała nic. Wszystko słyszała. Słyszała, że przyjmują rozbitków. Ostatkami sił otworzyła oczy i podniosła się na drżących nogach, żeby rzucić się w ramiona Edmunda, który właśnie schodził po schodach na pokład.

- Caris - szepnął, lecz ona bezwładanie zaczęła osuwać się na ziemię.

Szybko zniósł ją do kajuty, wzdychając. Zabrał jej broń i przykryła kocem po samą szyję. Czy ta dziewczyna zawsze musi robić na złość?

W końcu mogli zawrócić do domu. Caris nie ocknęła się nawet po przybiciu do brzegu. Edmund zniósł ją w swoich ramionach do jej komnaty i położył na jej ogromnym łożu, zostając tam razem z nią.

Nieznane | Edmund PevensieWhere stories live. Discover now