|Hva tenker du på?|

80 6 0
                                    

Środa, 4:27
Dalsza podróż samolotem minęła bardzo przyjemnie, ale najważniejsze było to, że obyła się bez niespodzanki w postaci pomyłki z bagażem. Stałem właśnie pod domem Chrisa, było bardzo wcześnie, więc, aby nie obudzić rodziców mojego przyjaciela zadzwoniłem do niego, powiedziałem mu, że już jestem i czekam na zewnątrz.

- William, cześć. - zaspany przywitał się ze mną, aby zaprosić mnie do środka, swoją ręką wskazał na drzwi. Razem usiedliśmy przy stole w kuchni, chwilę wcześniej swoje torby zostawiłem w pokoju gościnnym na patrerze. - Więc, o co chodzi z Vilde? - Christoffer przerwał chwilę milczenia.

- Zdradzała mnie i na dodatek chciała wrobić w ojcostwo! - powiedziałem trochę głośniej, ale szybko zmieniłem ton, bo przypomniałem sobie o śpiących rodzicach Chrisa. On zaś zrobił wielkie oczy i spoglądał na mnie z niedowierzaniem.

- Co za kretynka. - mruknął. - Jak się w ogóle o tym dowiedziałeś? Nakryłeś ją czy jak? - spytał, był coraz bardziej zaciekawiony moją historią.

- Przez przypadek przeczytałem jej wiadomości, miała wyjechać do Birmingham i zostawić mnie samego, bez pracy. Jak ja mogłem się dać tak wykorzystać? Co powiem ojcu? On od początku był temu wszystkiemu przeciwny...

- William, skąd mogłeś wiedzieć, że Cię tak udupi? A ojcem się nie przejmuj, moja mama z nim pogada. W końcu twój tata chyba nadal się w niej kocha? - popatrzyłem na niego z pogardą, a on tylko charakterystycznie się uśmiechnął. Od kiedy pamiętam Chris robi tak zawsze, gdy wydaje mu się, że zabłysnął jakimś tekstem w towarzystwie. Niestety, zawsze mu się tylko wydaje.

- Magnusson już przyjechał? - powiedział ktoś ze schodów, jak się okazało był to stary Schistad. Mężczyzna podszedł do nas i usiadł naprzeciw mnie. - Opowiadaj, jak tam w Londynie? - streściłem mu szybko wszystko, a on skwitował to jednym zdaniem: - A to zołza!

- Dajcie już spokój z tymi pogaduszkami, jest szósta nad ranem. - przyszła do nas mama Christoffera i zaczęła się szykować do pracy. Ja poszedłem do pokoju gościnnego, który aktualnie miał należeć do mnie.

Środa, 18:39
Postanowiłem, że na razie nie będę mówił ojcu o zdarzeniu z Vilde, niech myśli, że wyjechałem do Oslo na "wakacje". W tym momencie chciałem się skupić na znalezieniu pracy, aby móc się dołożyć Chrisowi do rachunków, bo za darmo nikt mnie tu trzymać nie będzie. Przejrzałem mnóstwo ofert, ale nie znalazłem żadnej konkretnej, wszystkie stanowiska jakie mi odpowiadały były już zajęte.

- O czym tak myślisz? - do pokoju weszła mama Schistada i zaczęła wyciągać brudy z kosza na pranie. - Nie mów, że o tej dziewczynie! - nie przypominam sobie, abym jej mówił coś na temat Vilde... pewnie Peter, ojciec Chrisa jej wszystko opowiedział.

- Nie, prawie już o niej zapomniałem. - skłamałem, bo nadal wspominam szczęśliwe chwile w Londynie. Kobiecie za to wyraźnie poprawił się humor, bo na jej twarzy można było dostrzec uśmiech. - Po prostu szukam pracy, nie mogę cały czas żyć za wasze pieniądze...

- William, daj sobie na wstrzymanie. Jesteś tu dopiero jeden dzień, ale jeśli chcesz szybko zacząć pracować, to możesz mi i Peterowi pomóc w kawiarni. - odpowiedziała, a ja uśmiechnąłem się i zgodziłem na jej propozycję. W internecie nic konkretnego nie było, a tu mogę zacząć od razu, na dodatek nie muszę przechodzić żadnych, stresujących rozmów kwalifikacyjnych. Może dużo z tego nie zarobię, ale na nowy start w Oslo będzie jak znalazł. - W takim razie zaczynasz od poniedziałku.

Teraz pozostała tylko kwestia znalezienia nowego mieszkania, ale na nie najpierw trzeba zarobić, więc na razie nie mam się o co martwić. Może ojciec zamiast powiedzieć "A nie mówiłem?" pomoże mi w tej trudnej sytuacji. Nie ukrywam, że liczę na jego wsparcie.

- Magnusson! - usłyszałem krzyk, a następnie zobaczyłem wpadającego Christoffera do "mojego" pokoju. - Szykujesz się na piątek?!

- Co jest w piątek? Jakieś urodziny? - spytałem, bo naprawdę nie wiedziałem, o co chodzi. Chris jedynie popatrzył na mnie jak na kretyna.

- Zjazd absolwentów z Nissen. I ty przecież też jesteś na niego zaproszony. - tym razem to ja posłałem mu dziwne spojrzenie. - Serio, Vilde Ci nic nie powiedziała? Przecież podobno razem zdecydowaliście, że nie przyjedziecie. - zaśmiał się, a mnie w tym momencie nie zbierało się na żarty.

- Mówię poważnie, Vilde nic o tym nie wspominała. Chris, proszę Cię nie gadajmy już o niej. - powiedziałem i zrobiłem mu miejsce na kanapie. Chłopak dosiadł się do mnie.

- Będziesz na tej imprezie, co nie? - kiwnąłem głową. - No, to ja rozumiem! - poklepał mnie po ramieniu.

- Vilde na sto procent tam nie będzie? - wiem, że miałem już o niej nie mówić. Dręczy mnie myśl, że możemy się spotkać. Podobno mówiła Chrisowi, że nie przyjedzie, ale przecież kobieta zmienną jest.

- Co, nie chcesz, aby Vilde widziała jak liżesz się z inną? - Chris rzucił niesmaczną uwagę i wyszedł z pokoju. Zatrzymał się w drzwiach. - Żartowałem, napisze do Evy i Ci powiem, co Vilde zamierza zrobić. - opuścił pomieszczenie.

Po rozmowie z Chrisem postanowiłem, że włacze jakiś serial. Padło na jeden z ostatnich odcinków trzeciego sezonu Rick'a i Morty'ego. Dawno nie oglądałem tego show, więc z przyjemnością do niego wróciłem. Chwilę po włączeniu odcinka poczułem wibracje w kieszeni, dostałem sms od Chrisa. Proszę, ten człowiek jest tak leniwy, że nie chce mu się wstać z kanapy i przejść pięciu metrów. Kliknąłem w ikonę wiadomości i przeczytałem ją.

Od: Chris Pisałem z Evą, nie ma z nią kontaktu od kilku dni, ale w zeszłym tygodniu pisała, że was nie będzie, bo wyjeżdża do Birmingham, a ty sam nie chcesz tu być.

Lady in red || NoorhelmWhere stories live. Discover now