Wiem zjebałem po całej lini. Powinienem się odezwać do Martiny, ale jakoś wypadło mi to z głowy. Miałem tyle zachodu z pracą, dodatkowo jak wróciliśmy do domu pomagałem robić remont pokoju Tomásowi. Wszedłem do salonu, na fotelu siedział mój przyjaciel, a na kanapie leżała owinięta kocem Miá. - A ty tutaj tak długo będziesz jeszcze leżała? - spytałem blondynkę. - Ale o co ci chodzi? Chcesz wyrzucić chora dziewczynę na ulice?! - spytała oburzona. - Jeśli dobrze pamiętam ta dziewczyna ma dom i mamę od chodzenia nad swoją chorą córeczką - westchnąłem. - Pedro.. - upomniał mnie Tom. - Nie chcesz bym tutaj była? - jęknęła smutna. Przewróciłem oczami, podszedłem do stolika i chwyciłem swój portfel. - Gdzie idziesz? - spytał współlokator. - Do kwiaciarni - odparłem. - Ojej, kupujesz mi kwiaty na przeprosiny - pisnęła chora. - Nie Tobie - rzuciłem krótko i wyszedłem.
Udałem się do pobliskiej kwiaciarni i wybrałem bukiet czerwonych róż i różnych takich. Po drodze wstąpiłem do sklepu i kupiłem pluszowego misia. Był dosyć spory, bo sięgał mi prawie do pasa, ale warto było na niego wydać.
Po dziesięciu minutach byłem pod szkołą Tini. Wszedłem do środka i zobaczyłem przy szafkach jej koleżankę. Podbiegłem do niej. Nie powiem misiek mi w tym nie pomagał. Wzrok wszystkich dookoła padł na mnie, ale jakoś się tym nie przejmowałem. - Hej, powiesz mi gdzie jest Martina? - spytałem zasapany. - O Boże - wystraszyła się, od razu zlustrowała kwiaty i pluszaka - Dzisiaj jej nie ma w szkole, miała wczoraj bankiet i została w domu - odparła. - Ja pierdole.. - jęknąłem. - Napraw to pacanie, bo zjebałeś to - pogroziła mi palcem. - Eh.. wiem. Dzięki - powiedziałem w pośpiechu i wybiegłem ze szkoły.
**Oczami Martiny
Wstałam była godzina 12:34. Za godzinę przychodzi Ximena ze szkoły. Dzisiaj piąteczek, więc postanowiliśmy pójść na jakąś imprezę. Ubrałam szary, za duży podkoszulek mojego brata, który kiedyś należał do niego, ale od jakiś 5 lat jest moja własnością. Do tego dobrałam czarne legginsy. Włączyłam telewizje i zaczęłam oglądać jakiś serial. Nie zbyt mnie interesował. Nagle do mojego pokoju ktoś zapukał. Po chwili zza drzwi wyłonił się kamerdyner Roberto. - Wasza wysokość, ma panienka gościa - odparł. Zdziwiłam się. Kto to mógł być o tej porze. - Dobrze niech wejdzie - przeciągnęłam niepewnie. Po chwili kamerdyner zniknął, a drzwi się bardziej otworzyły. Moim oczom ukazał się dosyć spory pluszowy miś, a tuż obok niego były trzymane w ręce róże. Po chwile pluszak opadł na ziemie i ukazała się twarz gościa. Pedro. Poczułam dziwne mrowienie w brzuchu. - Tini.. jestem totalnym debilem. Powinienem ci wysłać chociaż tego cholernego SMS'a, ale tego nie zrobiłem i w chuj żałuje. Proszę wybacz mi i nie gniewaj się już na mnie - westchnął przejęty. Posłałam mu lekki uśmiech. Podszedł do mnie i wręczył mi misia i kwiaty. Odłożyłam bukiet na biurko, a misia starałam się podnieść.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Był taki duży. Przeniosłam go z trudem i położyłam na fotelu. - Edward trochę ciężki? - zaśmiał się. - Edward? - spojrzałam zdziwiona na niego. - Ohh... nie mówiłem ci? Misiek ma na imię Edward - uśmiechnął się - Wybaczysz mi? - dodał już poważnie. - No wybaczę.. - westchnęłam. Chłopak rozłożył ręce i po chwili byliśmy połączeni w uścisku. - Co dzisiaj robimy? - spytał nie odrywając się ode mnie. - Ide na imprezę z Ximena - odparłam i odsunęłam go od siebie. - Świetnie ide z wami - ucieszył się. Ja jedynie przewróciłam oczami. Chłopak podszedł do mojego łóżka i opadł na nie bezwładnie. - Strasznie wygodne - stwierdził. Teraz miałam chwile by mu się przyjrzeć. Rysy jego twarzy były bardzo wyraźne. Nie raz sobie myślałam, że jak ludzie widzą go pierwszy raz na oczy i nie znają go wcale to mogą stwierdzić, że jest zły, arogancki i podły, ale się go pozna to zdanie jest zupełnie inne. Jest świetnym przyjacielem, zabawny, pomocny, poprawia zawsze humor i w dodatku jest przystojny. Przeanalizowałam jego dzisiejszy strój. Miał na sobie dopasowane niebieskie jeansy, biała koszule na krótki rękaw, również dopasowana i niebieskie buty. Wyglądał bardzo seksownie. Boże co ja mówię?! Potrząsnęłam nerwowo głowa. Od pewnego czasu mój organizm zachowuje się dziwnie i to bardzo. W brzuchu dziwne mrowienia, ręce się pocą i taka dziwna wewnętrzna chęć zbliżenia się do chłopaka. Jest mi to zupełnie obce i nie wiem jak mam się zachować. Muszę o tym porozmawiać z Ximi zdecydowanie.