Rozdział 7

4 0 0
                                    

**Oczami Pedro

Wiem zjebałem po całej lini. Powinienem się odezwać do Martiny, ale jakoś wypadło mi to z głowy. Miałem tyle zachodu z pracą, dodatkowo jak wróciliśmy do domu pomagałem robić remont pokoju Tomásowi.
Wszedłem do salonu, na fotelu siedział mój przyjaciel, a na kanapie leżała owinięta kocem Miá.
- A ty tutaj tak długo będziesz jeszcze leżała? - spytałem blondynkę.
- Ale o co ci chodzi? Chcesz wyrzucić chora dziewczynę na ulice?! - spytała oburzona.
- Jeśli dobrze pamiętam ta dziewczyna ma dom i mamę od chodzenia nad swoją chorą córeczką - westchnąłem.
- Pedro.. - upomniał mnie Tom.
- Nie chcesz bym tutaj była? - jęknęła smutna. Przewróciłem oczami, podszedłem do stolika i chwyciłem swój portfel.
- Gdzie idziesz? - spytał współlokator. 
- Do kwiaciarni - odparłem.
- Ojej, kupujesz mi kwiaty na przeprosiny - pisnęła chora.
- Nie Tobie - rzuciłem krótko i wyszedłem.

Udałem się do pobliskiej kwiaciarni i wybrałem bukiet czerwonych róż i różnych takich. Po drodze wstąpiłem do sklepu i kupiłem pluszowego misia. Był dosyć spory, bo sięgał mi prawie do pasa, ale warto było na niego wydać.

Po dziesięciu minutach byłem pod szkołą Tini. Wszedłem do środka i zobaczyłem przy szafkach jej koleżankę. Podbiegłem do niej. Nie powiem misiek mi w tym nie pomagał. Wzrok wszystkich dookoła padł na mnie, ale jakoś się tym nie przejmowałem.
- Hej, powiesz mi gdzie jest Martina? - spytałem zasapany.
- O Boże - wystraszyła się, od razu zlustrowała kwiaty i pluszaka - Dzisiaj jej nie ma w szkole, miała wczoraj bankiet i została w domu - odparła.
- Ja pierdole.. - jęknąłem.
- Napraw to pacanie, bo zjebałeś to - pogroziła mi palcem.
- Eh.. wiem. Dzięki - powiedziałem w pośpiechu i wybiegłem ze szkoły.

**Oczami Martiny

Wstałam była godzina 12:34. Za godzinę przychodzi Ximena ze szkoły. Dzisiaj piąteczek, więc postanowiliśmy pójść na jakąś imprezę. Ubrałam szary, za duży podkoszulek mojego brata, który kiedyś należał do niego, ale od jakiś 5 lat jest moja własnością. Do tego dobrałam czarne legginsy. Włączyłam telewizje i zaczęłam oglądać jakiś serial. Nie zbyt mnie interesował. Nagle do mojego pokoju ktoś zapukał. Po chwili zza drzwi wyłonił się kamerdyner Roberto.
- Wasza wysokość, ma panienka gościa - odparł. Zdziwiłam się. Kto to mógł być o tej porze.
- Dobrze niech wejdzie - przeciągnęłam niepewnie. Po chwili kamerdyner zniknął, a drzwi się bardziej otworzyły. Moim oczom ukazał się dosyć spory pluszowy miś, a tuż obok niego były trzymane w ręce róże. Po chwile pluszak opadł na ziemie i ukazała się twarz gościa. Pedro. Poczułam dziwne mrowienie w brzuchu.
- Tini.. jestem totalnym debilem. Powinienem ci wysłać chociaż tego cholernego SMS'a, ale tego nie zrobiłem i w chuj żałuje. Proszę wybacz mi i nie gniewaj się już na mnie - westchnął przejęty. Posłałam mu lekki uśmiech. Podszedł do mnie i wręczył mi misia i kwiaty. Odłożyłam bukiet na biurko, a misia starałam się podnieść.

Był taki duży

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Był taki duży. Przeniosłam go z trudem i położyłam na fotelu.
- Edward trochę ciężki? - zaśmiał się.
- Edward? - spojrzałam zdziwiona na niego.
- Ohh... nie mówiłem ci? Misiek ma na imię Edward - uśmiechnął się - Wybaczysz mi? - dodał już poważnie.
- No wybaczę.. - westchnęłam. Chłopak rozłożył ręce i po chwili byliśmy połączeni w uścisku.
- Co dzisiaj robimy? - spytał nie odrywając się ode mnie.
- Ide na imprezę z Ximena - odparłam i odsunęłam go od siebie.
- Świetnie ide z wami - ucieszył się. Ja jedynie przewróciłam oczami. Chłopak podszedł do mojego łóżka i opadł na nie bezwładnie.
- Strasznie wygodne - stwierdził. Teraz miałam chwile by mu się przyjrzeć. Rysy jego twarzy były bardzo wyraźne. Nie raz sobie myślałam, że jak ludzie widzą go pierwszy raz na oczy i nie znają go wcale to mogą stwierdzić, że jest zły, arogancki i podły, ale się go pozna to zdanie jest zupełnie inne. Jest świetnym przyjacielem, zabawny, pomocny, poprawia zawsze humor i w dodatku jest przystojny.
Przeanalizowałam jego dzisiejszy strój. Miał na sobie dopasowane niebieskie jeansy, biała koszule na krótki rękaw, również dopasowana i niebieskie buty. Wyglądał bardzo seksownie. Boże co ja mówię?! Potrząsnęłam nerwowo głowa. Od pewnego czasu mój organizm zachowuje się dziwnie i to bardzo. W brzuchu dziwne mrowienia, ręce się pocą i taka dziwna wewnętrzna chęć zbliżenia się do chłopaka. Jest mi to zupełnie obce i nie wiem jak mam się zachować. Muszę o tym porozmawiać z Ximi zdecydowanie.

Baby I'm PrincessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz