Zanim o cokolwiek zdążył zapytać, zdobył odpowiedzi. Chłopak, z którym przyszło mu jechać nazywał się Yoo Kihyun, a właśnie zmierzali na stację benzynową, na której pracował. Powiedział, że ten, którego jako pierwsze zgarnął z ulicy, będzie miał zaszczyt zjedzenia hot-doga pierwszy raz w historii jego nocnych zmian. W ogóle o takich porach ciężko było o jakichkolwiek klientów, nie licząc grupek pijanych znajomych, którzy chcąc kontynuować zabawę, kusili się na droższy niż w innych sklepach alkohol. Co dopiero, żeby ktoś zawitał na stacji w środku nocy w celu zjedzenia czegoś.

Changkyun szybko obdarzył sympatią i Kihyuna, i jego hot-dogi, po które od ich pierwszego spotkania przychodził w każde poniedziałkowe, wtorkowe, czwartkowe i sobotnie noce, podczas których tamten miał swoje zmiany. Inne dni spędzał na spacerach o późnych porach lub siedzeniu w domu i zmuszaniu samego siebie, by następnego dnia nie przyjść na stację.

Za każdym razem sam ze sobą przegrywał.

Akcja wbrew pozorom rozgrywała się bardzo powoli i ograniczała tylko do czterech ścian niedużego sklepiku, w godzinach od drugiej do wpół do czwartej, a czasem i piątej. Rozmowy były prowadzone w akompaniamencie puszczanej przez Kihyuna rockowej muzyki z radia, której był ogromnym fanem, a Changkyunowi wydawało się to dziwne, bo chłopak absolutnie nie wpasowywał się w jego wizualne wyobrażenie typowego pasjonata tego rodzaju muzyki. Był to kontrast bardzo przyjemny i dla oczu, i dla uszu, kiedy tamten za każdym razem przy przygotowywania hot-doga podśpiewywał sobie pod nosem, bardziej lub mniej znane kawałki.

– Mogę ci zadać osobliwe pytanie?– tą formułką Kihyun zwykł zaczynać jakąkolwiek rozmowę ze swoim nowym znajomym. Wbrew pozorom, pytania, które zadawał, wcale nie były takie osobliwe, a drugi chłopak z tego powodu zawsze odczuwał ulgę, kiedy jedyne, co z ust tamtego padało, to zapytanie o jego ulubiony smak sosu, rozmiar buta albo ulubione zwierzę.

– Jak zawsze.– odparł pewnie i skinął głową, jednak przenikliwy wzrok, jakim obdarzył go siedzący naprzeciwko, nie dawał mu poczucia, że osobliwe pytanie, które zostanie zadane mu tym razem, będzie należało do tych znacznie mniej poważnych.

Wpatrywali się w siebie dłuższą chwilę w ciszy, aż Changkyun zaczął poważnie się niecierpliwić i niepokoić, lecz gdy Kihyun ostatecznie pokręcił głową i wrócił do picia swojej kawy, poczuł ulgę. Jednak mimo wszystko był ciekaw o to, co o chłopak chciał go spytać.

– Nieważne. Jest na to pytanie za wcześnie. Zostanę przy interesowaniu się rzeczami, które z pewnością dla innych w twojej osobie są w ogóle nie istotne.– uciął, posyłając ciemnowłosemu swój przyjazny uśmiech. Dzięki niemu, Changkyun długo nie zastanawiał się nad drugim dnem, które te słowa posiadały, a tylko pokiwał głową.

Tak było lepiej. Na ten moment najlepiej. Chociaż pytań, wpadających do sieci ich rozwijającej się, krótkiej znajomości, zbierało się coraz więcej, żaden z nich nie był gotów ich wyciągnąć. Było po prostu za wcześnie na szczere, prawdziwie osobliwe pytania.

Może głośno żaden z nich tego nie powiedział, lecz nocą wszystko roznosi się dużo głośniej. Dzięki temu, nawet gwiazdy wiedziały. Z jakichś powodów, żaden z nich nie był pewien tworzenia relacji głębszej i stałej. Póki co, zatrzymali się na nic niezobowiązujących nocach spędzanych razem na stacji benzynowej, podczas jedzenia hot-dogów i rozmowach o skarpetkach lub komentowaniu prowadzącego nocnych audycji radiowych, który źle wymawiał nazwy niektórych zespołów.

Tygodnie mijały monotonnie, a ich nocne spotkania stały się rutyną, która w ciągu wszystkich innych nudnych, codziennych czynności, była stale i paradoksalnie przez każdego z nich wyczekiwana. I mimo, że Kihyun czuł się zdecydowanie lepiej z tym, że nie był już skazany na przeżywanie swoich zmian w samotności rozpraszanej przez głos jakiegoś faceta rozbrzmiewającego z radia, Changkyunowi było z tym wszystkim nieco ciężej. Wiedział o swoim znajomym za mało, by móc choćby powstrzymać się od krzywych uśmiechów, gdy tamten mówił "cieszę się, że tu ze mną jesteś", ponieważ nic nie dawało mu gwarancji, że słowa te były szczere, choć autentycznie naprawdę takie były.

Changkyun wraz z zostaniem odnalezionym przez Kihyuna, czuł się zagubiony coraz bardziej, a także z nocy na noc tracił czas na szukanie samego siebie. Błądził zagubiony w swojej paranoi, kiedy bańka chroniąca go przed olbrzymią i przerażającą, otwartą przestrzenią, pękła w momencie, gdy wsiadł do samochodu młodego pracownika stacji. On nie był gotów, by ktoś bez ostrzeżenia zmanipulował jego podświadomym pragnięciem czyjejś ręki, która pokazałaby mu wyjście, lecz gdy już ją dostał, był jej niepewny bardziej niż swoich własnych, absurdalnych myśli. Nie ufał Kihyunowi absolutnie, dlatego każda jego próba bycia szczerym, bardzo go raniła.

Nie wierzył nawet w prawdziwość uśmiechu swojego znajomego, ponieważ tak przeraźliwie obawiał się, że gdy to zrobi, tamten przeje się jego towarzystwem, a on znów zostanie sam bez swojego niestałego, delikatnego bunkru. I znów będzie się gubił w ciągu nocy, i tym razem nie da się nikomu odnaleźć.

Był wściekły na Kihyuna za to, że tak łatwo za nim podążył, choć swój gniew, wynikający z przerażenia, skrywał pod wymuszenie podniesionymi kącikami ust oraz próbami angażowania się w rozmowę. Z pełnym przekonaniem, że jego co nocny rozmówca robi dokładnie to samo.

a/n

{ nie spodziewaliście się tego }

eternal night | changkiDonde viven las historias. Descúbrelo ahora