23.

3.2K 237 4
                                    

Przez cztery dni udawało jej się unikać króla. Podczas posiedzeń komisji siedziała na najbardziej odległych miejscach i nie brała udziału w dyskusjach. Jednak, kiedy w piątek miała mieć miejsce dyskusja o dalszych planach wojennych i wydatkach na armię nie mogła milczeć. Zwłaszcza po tym jak Tristran wygłosił to idiotyczne oświadczenie. 

-  Chcesz zakończyć wojnę? Podpisać pokój na wszystkich frontach? - Zerwała się na równe nogi i wbiła w niego mordercze spojrzenie. Nie zwracała uwagę na setkę delegatów, pozostałych generałów i siedzących obok króla książąt krwi.  Wszyscy, łącznie z królem patrzyli na nią ze zdumieniem zastygłym ma twarzach. Tylko Philip pokręcił głową z dezaprobatą. 

- Poddaje ten temat pod dyskusję, ale decyzja jest praktycznie podjęta. - Nie umknął jej zadowolony uśmieszek na twarzy Sterbena. - Skoro masz inne zdanie, możesz je zaprezentować. Jednak najpierw marszałek przedstawi swoje argumenty. - Rosalie nie miała zamiaru nadal siedzieć z daleka od mównicy. Wąskim przejściem pomiędzy krzesłami ruszyła w stronę podwyższenia. W pierwszym rzędzie nie było wolnego miejsca, więc podeszła do ściany i się o nią oparła. Sterben musiał zauważyć jej mordercze spojrzenie, bo lekko się zmieszał i nie od razu wstał ze swojego krzesła. Dopiero po chwili cicho chrząknął i podszedł do mównicy. Rosalie z pogardą patrzyła na jego pierś udekorowaną medalami. Nie zasłużył na żaden z nich. 

- Razem z jego wysokością doszliśmy do wniosku, że tocząca się od ponad czterech wieków wojna nie ma dalszego sensu. Przez lata poświęcaliśmy setki naszych ludzi w imię wyższych ideałów, honoru i ...- W tym momencie zalała ją tak wielka fala wściekłości, że nie była w stanie rozróżnić kolejnych słów jakie wypowiadał marszałek. Jej ludzie nie ginęli dla zaszczytów tylko dla kolejnych skrawków ziemi. Niezbędnych dla ich państwa.- Jednak ten czas już się skończył. Wojna była długa i krwawa dla obu stron. I choć przez lata wyznawaliśmy zasadę ani kroku wstecz musimy dostosować się do nowej rzeczywistości. Podpisanie traktatu pokojowego zapewni nam większą stabilizację. Najwyższa pora aby pieniędzmi przeznaczanymi na wojsko wesprzeć naukę i gospodarkę. - Przez resztę przemówienia przygryzała język. Stek bzdur jakim raczył wszystkich zgromadzonych marszałek doprowadzał ją do szału. Kiedy zakończył wystąpienie został nagrodzony gromkimi brawami. Rosalie wiedziała, że propozycja zawarcia pokoju będzie przyjęta entuzjastycznie, ale nie miała zamiaru odpuszczać. Do mównicy podszedł król, na ustach błąkał mu się niewielki uśmiech. Skierował wzrok w jej kierunku i od razu spoważniał. 

- Rosalie, chciałaś przedstawić odmienne stanowisko. - Pokiwała głową dodatkowo zdenerwowana nazwaniem jej po imieniu. Weszła po trzech stopniach i lekko mu się ukłoniła. 

- Tak, mój panie. 

- Proszę, każdy głos jest ważny. - Uśmiechnęła się uprzejmie i stanęła przy mównicy. Zauważyła, że Sterben zostawił na niej swoje notatki. Ona nie miała tej przewagi. 

- Wasza wysokość, szanowni delegaci. Rozumiem, dlaczego przemówienie marszałka spotkało się z tak entuzjastycznym przyjęciem. - Przejechała wzrokiem po siedzących przed nią ludziach. Wampiry miały zarezerwowane miejsce na podwyższeniu. Cała rada wojenna. Marszałek i ośmiu generałów. Ona nie dostała zaproszenia do tego grona. - Jednak wyjaśnienia złożona przed chwilą nie są dla mnie wystarczające. Nie nawiązano kontaktu z wilkołakami. Aktualnie prowadzimy działania zbrojne na jednym, ostatnim froncie, który  do niedawna znajdował się pod moimi rozkazami. Rodzina królewska, która rządzi watahami w tamtym rejonie...- Zacisnęła ręce w pięści i spróbowała się opanować. - Nie jest do nas przyjaźnie nastawiona. Nie oszukujmy się, my do nich również nie pałamy gorącym uczuciem. - Odwróciła się w stronę króla, który jedną dłonią podpierał podbródek. Sprawiał wrażenie znudzonego, ale miała nadzieję że się myli. - Nie mamy żadnej pewności, że będą chcieli z nami negocjować. Ważne jest też abyśmy wszyscy zobaczyli jak przesunięcie naszych wpływów jak najbardziej na wschód jest istotne. Nie walczymy tam o gęste lasy i nieprzystępne pola. Nasi naukowcy odkryli, że na tamtych terenach znajdują się bogate złoża gazu. Nie możemy sobie pozwolić na stratę skoro nasze pokłady surowców nie należą do najbardziej obfitych. - Postęp następował bardzo szybko. Jednak ziemie dawniej należące do Imperium Osmańskiego stracili na samym początku wojny. Gdyby wiedzieli, że dalej znajdują się złoża ropy i do czego może się ona im przydać nie poddaliby się tak łatwo. - Walka w tamtym rejonie nie potrwa już zbyt długo. Po co podpisywać rozejm, skoro można zrównać przeciwnika z ziemią? - Odeszła od mikrofonu i zeszła z podwyższenia. Jej krótkie wystąpienie nie zostało nagrodzone oklaskami. Za to przez salę przetoczył się szmer. Wszyscy zaczęli nerwowo szeptać. Tristran zajął miejsce przy mównicy i pokiwał głową. 

- Księżniczka Rosalie Atlee przedstawiła swój punkt widzenia i jestem gotowy przyznać jej rację w niektórych punktach. - Miała ochotę podejść i uderzyć go w tą zbyt idealną twarz. Nie była świadoma czy z premedytacją próbuje obniżyć jej autorytet. - Negocjacje będą ciężkie, ale jesteśmy gotowi je podjąć. - Kobieta prychnęła zwracając na siebie uwagę wampirów zgromadzonych w pomieszczeniu. Dla ludzi ten dźwięk był zbyt cichy. Mogła powiedzieć królowi ilu żołnierzy i szpiegów przesłuchała przez lata swojej obecności na froncie wschodnim. Wszyscy mówili zgodnie, że rodzina Orłowów prędzej zginie niż podda się wampirom. Musiała przyznać, że pomimo tego iż władca zmienił się już trzykrotnie za jej dowództwa, przesłanie nadal było to samo. Wątpiła czy Konstantin Orłow będzie chciał negocjować.  - Jeżeli ktoś chciałby dodać swój głos ma teraz taką okazję. - Przez kolejne kilka godzin wysłuchiwała jak kolejni delegaci występują i wygłaszają swoje opinie. Oczywiście wiedziała, że robią to tylko pro forma. Ostateczna decyzja zostanie podjęta przed króla i radę książąt krwi. Jak zawsze w ważniejszych sprawach. Dyskusja rozciągnęła się prawie do świtu i niecały kwadrans przed wschodem słońca wszyscy zaczęli wychodzić z sali. Rosalie nie mogła przemówić drugi raz, kiedy chciała podejść do mównicy król pokręcił głową. Zaplotła ręce na piersi i czekała aż Tristran zejdzie z podwyższenia. Zajmowało mu to wyjątkowo długo, zwłaszcza że wszyscy chcieli z nim zamienić kilka słów. Kiedy przechodził obok niej chwyciła go za ramię. 

 -Muszę z tobą porozmawiać. - Król przystanął na moment i pokręcił głową. 

- Rosalie, nie możemy poczekać do jutra? - Wampirzyca pociągnęła go w stronę drzwi. 

 - Nie. - Nie miał siły się z nią kłócić, więc dał zaprowadzić się do swojego gabinetu. Kiedy zamknęła za nimi drzwi bez siły opadł na fotel za biurkiem. 

- No, to było takie pilne. - Patrzył na nią zamglonymi oczami i szelmowskim uśmiechem na ustach. Prawa dłoń aż ją zaświerzbiała. 

- Jestem jednym z twoich generałów. Żołnierzem z ponad czterema wiekami doświadczenia.  dowodzę na tym froncie od dziewięćdziesięciu pięciu lat, a ty chcesz wprowadzać pokój bez mojej wiedzy! - Gdyby nie nadchodzący wschód słońca chodziła by po pokoju i rzucała mordercze spojrzenia. 

- Usiądź, Rosalie. - Wskazał na krzesło na przeciw niej, ale tylko się skrzywiła. 

- Powiedz mi, dlaczego o tym nie wiedziałam? - Tristran wzruszył ramionami. 

- Jesteś zawieszona.- Użył najbardziej znudzonego tonu na jaki było go stać.  

- Takich rzeczy nie planuje się jednego dnia Tristran. I szczególnie nie robią tego osoby, które nie mają na ten temat zielonego pojęcia! - Król spojrzał na zegarek i pokręcił głową. 

- Mamy niecałe pięć minut, Rosalie. Czego chcesz? 

- Chcę wziąć udział w obradach rady. I chcę przemówić. - Starała się brzmieć jak najbardziej stanowczo, ale stłumione ziewnięcie jej to utrudniło. 

- Księżniczki nie biorą udziału w spotkaniach rady. 

- Nie jestem zwykłą trusią wychowaną w złotej klatce. Tylko generałem, który dowodzi ostatnim frontem na tej wojnie. I jeżeli jakikolwiek pokój ma być negocjowany to ja tam będę. - Tristran wstał i przez chwilę mierzyli się wzrokiem. 

- Jesteś zawieszona. - Powiedział, kładąc nacisk na drugie słowo.  - Frontem wschodnim dowodzi generał Feg. Teraz możesz iść do swojego pokoju. - Przez kilka sekund stała jak oniemiała. A potem z furią wybiegła z gabinetu. Trzasnęła drzwiami tak mocno, że na korytarzu zatrzęsły się szyby w oknie. Król miał szczęście, że w trakcie dnia oboje zapadali w stan podobny do śpiączki. Gdyby nie to z wielką przyjemnością wbiłaby mu kołek w serce. 

WybórWhere stories live. Discover now