Rozdział XXVI - „Krew"

Start from the beginning
                                    

    — Tak — padła cicha odpowiedź.

    —Jednostkowiec, Umysłowiec i Manipulatorka... Piękny komplet. Uśpij ich —  zwrócił się do Sarutta Jourassa.

    Ktoś pochylił się nad Anellą i zaskakująco delikatnie dotknął jej ramienia.

    Zapadła ciemność.

*
     Anella pokręciła głową, czując ból w karku. Musiała zasnąć w naprawdę  niewygodnej pozycji. Uniosła rękę i pomasowała go, a potem otworzyła  oczy. Świat przez chwilę wydawał się rozmazany, ale po chwili nabrał  ostrości i wtedy Anella zorientowała się, że nie jest w swojej sypialni.

    Siedziała w miejscu, które przypominało wnętrze powozu. Oprócz  niej, w środku siedziały jeszcze trzy osoby —  Dealla i Sander, którzy  spali, oraz jakiś mężczyzna, którego nie znała. Jej serce przyspieszyło. 

    Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Nie mogła nic sobie  przypomnieć. Pamiętała podróż pociągiem do Jiean, a potem... Nic.  Ciemność, pustka i ból głowy, gdy wysilała umysł, starając się odzyskać  wspomnienia. Nie podobało jej się to. Choć nie wiedziała, co się dzieje,  domyślała się, że jest to coś niebezpiecznego.

    Szeroko  otwartymi oczami spojrzała na mężczyznę siedzącego naprzeciwko niej. Nie  widziała go dokładnie, w powozie panował lekki półmrok, ale zdołała  dostrzec jasne włosy, niemal sięgające ramion, i wąską, chudą twarz.  Mężczyzna zmrużył swoje małe oczy i pochylił się lekko.

    Sarutt Jourass, przypomniała sobie Anella. To musi być on, prawda? Ale co tu robi? Znaleźliśmy go? Jak, kiedy? Nagle zebrało jej się na mdłości. Zaatakował nas?

    Otworzyła usta, chcąc coś zrobić — może krzyknąć — ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Mężczyzna zmarszczył brwi.

    — Cicho — szepnął. — Dannel nie może wiedzieć, że cię obudziłem.

     Fala wspomnieć napłynęła nagle, zalewając umysł Anelli. Dannel.  Spotkali go w zajeździe. To on ich porwał. Byli w śmiertelnym  niebezpieczeństwie, a ona nie mogła nic z tym zrobić. Zadrżała na całym  ciele.

    A potem nagle uspokoiła się i rozluźniła. Rozejrzała się —  powóz był niewielki, we czwórkę ledwo się w nim mieścili. Gdzie był  Dannel? Na pewno nie w środku, co ją cieszyło. Pamiętała jego  przerażające spojrzenie i już nigdy nie chciała patrzeć mu w oczy. Gdzie jedziemy?, pomyślała. Okna zasłaniały grube i ciemne zasłony, więc Anella nie potrafiła nawet określić, jak długo była nieprzytomna.

    Sander i Dealla nie śpią, pomyślała. Są nieprzytomni.  Nie wyglądali na rannych, ale też nie widziała ich dokładnie. Pewnie  zostali uśpieni tak jak ona. Powinno ją to zaniepokoić, ale tego nie  zrobiło. Gdzieś w głębi umysłu Anella zdawała sobie sprawę, że coś było  nie tak, ale nie obchodziło jej to. Skupiła się na Sarutcie.

    — Spokojnie — wyszeptał mężczyzna. — Musisz mi pomóc — powiedział z ciężkim do zrozumienia, urshańskim akcentem.

     Pomóc mu? Co miał na myśli? Chciała zapytać, ale nie mogła. Na chwilę  ogarnęła ją panika, zanim została zmyta przez kolejną falę spokoju.

    — Chcę pomóc wam uciec. Ale musisz współpracować, rozumiesz?

    Uciec? Jak to, dlaczego? Anella zmarszczyła brwi. To jakaś pułapka, pomyślała. Dannel chce nas sprawdzić. Ale dlaczego? Jaki ma w tym cel? Niczego nie rozumiała. Spojrzała mężczyźnie w oczy i uniosła brwi. Nadal nie odzyskała całkowitej swobody ruchów.

Miasto Magii [Miasto Magii #1][ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now